2.14 Bądźmy dorośli, chociaż na chwilę

143 9 4
                                    

Co się stało? — Zapytał nas Tadeusz. Spojrzeliśmy na siebie i zaczęłam powoli mu wszystko mówić. Nie chciałam go okłamywać bo też, był moim przyjacielem. Opowiadając mu ze szczegółami, chłopak jedynie w niektórych momentach nie przerywając mi przewracał oczami. Kiedy skończyłam, Tadek odrazu mnie przytulił. To było kochane. We dwójkę mnie przytulili. Kochałam ich. Usiedliśmy na swoje miejsca w aucie i ruszyliśmy odwieźć Tadeusza do domu.

— Za przeproszeniem, twojemu ojcu brakuje takiego ojcowskiego wpierdolu. — Skomentował to po dłuższej ciszy. Odwracam się do niego i marszczę brwi w taki sam sposób jak on.

— Dobrze się czujesz?

— Tak to ten gościu co ma placka na głowie zamiast włosów, ma nierówno pod sufitem. — Mówi. Ciężko było mu nie przyznać racji. Wystarczyło chwile nieobecności a wszystkie moje rzeczy była spakowane. Jak bardzo go Kaśka zmieniła żeby był wobec mnie taki obojętny.

Nie miałam gdzie mieszkać — to nie jego problem tylko mój.

Wyrzuciła mnie z domu — On na wszystko przytakuje.

Ewidentnie brakuje mu ojcowskiego wpierdolu jak to ujął Tadek.

Chciało mi się płakać, gdy o tym pomyślałam. Jakim prawem, ona mogła tak zrobić?

— Ciężko mi, ale masz rację. Ale cóż, wiedział co robi. — Odpowiedziałam. Pewnie teraz przed narodzinami będą udawać super rodzine. Zazwyczaj jak rozmawiano o rodzinie, to było zazwyczaj jednego dziecko, pies, kot i rodzice. Nigdy nikt nie wspominał o starszym rodzeństwie, które nagle musiało zwolnić miejsce w domu dla jakiegoś dzieciaka. Nie byłam zła na tego malucha. Byłam zła, że jego przyszła matka postanowiła zrobić tak a nie inaczej. Czy ciężko było im powiedzieć, słuchaj Ksenia, jesteś już dorosła musisz się wyprowadzić bo nie mamy miejsca dla naszego dziecka. To już inaczej brzmi. Dawali mi niezle w kość, a ja to wszystko akceptowałam. Nie byłam idealną córką, ale przynamniej się starałam nią być.

— I co teraz będzie z tobą? — Zapytał z ciekawości. Poprawiał się na tylnich siedzeniach i wychylił głowę w moją stronę.

— Nie wiem...

— Bo wiesz, jak coś to ja mam wolny pok... — Nie dokończył bo usłyszeliśmy cichą odpowiedz od Matczaka.

— Nie, będzie u mnie mieszkać. — Dokończył Michał. Patrzyłam na niego przez chwile zdając sobie sprawę, że był zazdrosny. Bo był. Uśmiecham się słabo patrząc na Michała a później na Tadeusza, który powiedział to specjalnie. Lubiliśmy wkurzać Michała chociaż taką drobnostką. Tadek się lekko zaśmiał na co Matczak przewrócił oczami.

— Uuuu.. tylko się droczyłem. — Powiedział rownież przewracając oczami chłopak z tyłu. Pokręciłam głową i wróciłam do tej samej czynności co wcześniej. W ciszy byłam skupiona drodze.

— Krzyśkowi też tak jęczysz? — Uniósł brew do góry. Patrzę na nich znowu. Co za debile. Pokręciłam głową. A Tadek go strzelił z otwartej ręki.

— Właśnie.. od kiedy w jesteście razem? — Zapytałam na co lekko się zarumienił. Poprawiam swoje włosy zza ucho i pokazując mu gestem ręki, że ma zacząć mówić bo byłam ciekawa.

— Nie wiem jak to się stało. Nigdy nie pomyślałem, że będę chciał pocałować własnego przyjaciela. — Wzruszył ramionami. — Kiedy na tym domku odniosłaś mnie do łóżka, chciałem ci powiedzieć o tym co mnie meczy. — Dodał. Teraz rozumiem dlaczego chciał żebym została i położyła się wtedy z nim. A ja g olałam. — Widząc cie zdenerwowaną, stwierdziłem, że sam sobie z tym poradzę. —Wzruszył ramionami. Było mi wstyd. Nie chciałam  go wtedy tak potraktować.

That  way | Michał MatczakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz