4. Możesz mi zaufać

928 27 3
                                    

— Jeszcze raz, idzie ci coraz lepiej. — Powiedział brunet i usiadł obok mnie przy fortepianie — Mogę? — Zapytał pokazując na palce moje.

— Tak — Uśmiechnęłam się, a chłopak usiadł bliżej mnie i położył ręce na moich rękach. Poczułam dziwny przepływający przeze mnie prąd. Nie sądziłam, że będzie mi brakowało kiedyś jego dotyku. W tamtej chwili cieszyłam się, że był chętny do pomocy i do tego, żebym z nim melodycznie grała. Zaczęliśmy się po prostu świetnie bawić i wygłupiać.
Piękna melodia dochodząca z fortepianu. Chłopak miał talent  bardzo wielki  talent.

— Szkoła korki, korki butelki.. — Jego melodyczny głos rozwalał wszystko dookoła, był taki piękny. Mogłam naprawdę słuchać go godzinami. Na dzisiejsza chwile był moją melodią, którą chciałam tylko słuchać.

— Nie sądziłam, że piosenka o papierosach będzie tak pięknie brzmieć na fortepianie — Zaśmiałam się spoglądając na niego.

— Nie masz za co naprawdę — Uśmiechnął się  głaszcząc mnie po głowie.

— Tak, jasne.

— No widzisz, Kass czasami i to tak bywa,że uczennice są lepsze od swoich nauczycieli. — Puścił mi oczko na co jeszcze bardziej uśmiechnęłam. Spoglądając w jego oczy. Były takie piękne, ciemne dało rade się w nich rozmarzyć. Znałam go kilka miesiące, a czułam jakbym naprawdę go gdzieś poznała wygrywając los na loterii. Brakowało mi takich ludzi w moim gromie.

— Uwierz musimy kiedyś razem napisać jakaś piosenkę .

— Może kiedyś.

Bawiliśmy się świetnie bawiąc się, przy fortepianie. Dopóki a dopiero kogoś nam nie przeszkodził. Nie wiedziałam do tego momentu, że miał dziewczynę, i chciał tylko ze mną pogrywać.

— No proszę to dlatego nie odbierasz moich telefonów? — Usłyszałam głos za sobą co odrazu odskoczyłam przestraszona. Odwróciłam głowę i zauważyłam dwie dziewczyny. Nie wyglądały na szczęśliwe ze mojego widoku.

— Uczyłem, Kseni gry na fortepianie — Powiedział jakby nic. Nawet nie się na nią nie spojrzał.

— Nie no nie przeszkadzajcie sobie. — Prychnęła siadając jakby nic na łóżku chłopaka.  Patrzyła się na mnie jakby chciała mnie zjeść. Zaczęłam się bać o swoje organy.

— Dzwoniłam do ciebie aż pięć razy.  

— Nie miałem telefonu przy sobie. — Kłamał. Ciągle  miał go przy sobie, widząc dzwoniący telefon po prostu się rozłączał.  Czy ja właśnie zapunktowałam u samego Matczaka? Jakim cudem on właśnie był zainteresowany szesnastolatką?  Patrzył na nią i lekko się uśmiechnął do niej.  Podszedł do niej i ją ucałował.  Nie wiedziałam, że w jakiś sposób do mnie dojdzie. Nie znałam go na tyle aby się tym jakoś przejąć.  Ale się przejęłam. Czułam ze to moja wina, kiedy wpadła taka zdenerwowana i widzi go z inną.   Pokręciłam lekko głową i wstałam, na co wszyscy byli skupieni na mojej osobie.

— Będę się zbierała — Powiedziałam nie co ciszej i  zabrałam torbę ze ziemi.

— Jasne, miło było — Powiedział uśmiechając się w moją stronę. Nie odwzajemniłam go i po prostu opuściłam, rezydencje Matczaków raz a porządnie.

**

— To co schodki? Dzisiaj ? — Zaproponował leżąc ze mną Mateusz.  Był idealnym przyjacielem, na którego mogłam zawsze liczyć. Był dla mnie jak brat.

A czy ja chciałam? Chciałam a z drugiej strony. Nie.

— Za niedługo matura, muszę się uczyć.

That  way | Michał MatczakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz