Perspektywa Kseni.
Całowanie chłopaka, była jedną z najprzyjemniejszych chwil, jakie mogły nastąpić. Zakochałam się jak skończona idiotka. Pomyśleć, że wszystko zaczęło się od tej jednej imprezy, gdzie niechcący wylałam na Matczaka napój. Wtedy zaczęłam zwracać częściej na niego uwagę. Pomyśleć, że teraz będziemy po tym wszystkim stać i patrzeć na siebie. Jak zakochani.
Nic nie wiedziałam, o żadnych sprawach niż tych szpitalnych. Chcieli mi po prostu utrwalić teraz życie abym się nie denerwowała.
— Czyli mówisz, że będziesz mogła wyjść ze szpitala? — Zapytał poprawiając mi włosy za ucho. Uśmiecham się ciepło na ten gest.
— Tak, lekarz poszedł po wypis. — Mówię do niego.
Zmienił się przez ten czas, co mnie nie było. Michał był znowu blondynem. Miał na nosie okulary, w których wyglądał naprawdę elegancko. Dotykam ręką jego włosów. A że były lekko podkręcone, zaczynało mi się to podobać.
— Kocham twoje włosy, kocham te loki — Powiedziałam bawiąc się nimi. Natomiast blondyn, za komplement jaki mu powiedziałam, ucałował mnie w czoło.
— A ja za to kocham ciebie. — Wypowiedział te sześć słów, na które czekałam bardzo długo. Czy naprawdę musiało mi się coś stać, aby on zrozumiał swoje uczucia do mnie.
— Kochasz mnie? — Zapytałam ciszej. Nie wierzyłam w to co on do mnie mówił. Nigdy tego mi nie powiedział aż do teraz.
— Kocham cię.
Czuje znowu ten cudowny rozkosz na podbrzuszu. On tylko wiedział, jak dokładnie wybudzić te stado motyli w każdej chwili. Wcześniej wystarczyło aby, jedynie spojrzał mnie uśmiechając się. Naprawdę wystarczyło tylko to.
— Bardzo cie kocham, dosłownie Ty to Minnie, a ja Mickey Mouse.. — Mruczy mi pod nosem, jakiś tekst piosenki, który zaczynał mi się podobać. — I cię dominuję jak w BDSM.. — Marszczę czoło i odsuwam się od niego
— O nie, to było troszeczkę brzydkie — Powiedziałam a on się zaśmiał. Przed samym wyjściem ze szpitala, chłopak postanowił mi zrobić warkoczyki. Nie obyło się bez śmiechu.
— Przepraszam, nie miałem tego na myśli — Zarechotał Matczak i gdy tylko wszedł lekarz z wypisem oboje spojrzeliśmy na niego.
—Trzymaj, ja mówiłem ci już, pare razy. Nie masz dziewięciu żyć jak kot. Masz dbać o siebie, czy to zrozumiano?
— Tak wujku. Zrozumiano. — Mówię uśmiechając się lekko pod nosem. Za każdym razem gdy tu trafiałam on musiał się zająć mną, bo nikomu nie potrafił tutaj zaufać. Cieszyłam się, że chociaż tutaj miałam go. Bo gdyby dowiedział się tata, co mnie spotkało. A pewnie już wiedział, gotowało się we mnie. Napewno wiedział, to czemu się denerwuje?
Wszyscy wiedzieli, że leżałam tutaj pare dobrych dni. W internecie o tym aż huczało. Nawet nie chciałam zaglądać w telefon aby się nie rozpłakać. Każdy myślał, że nie przeżyłam ciosu nosem pod żebra. A jednak żyje. Śpiączka dużo mi dała, bo moje ciało miało tyle czasu ile potrzebowało na zregenerowanie się. Teraz stałam przed nim, dziesięć razy silniejsza niż przed tą całą akcją. Nie wiedziałam czemu wtedy zgodziłam się iść do klubu z Wygusiem. Chciał iść ze mną porozmawiać i wypić coś dobrego. Raptem go nie było, wyszedł gdzieś a mnie zostawił są. Myślałam, że gościu który siedział pare stolików dalej, się kumplują bo ciągle na siebie zerkali. Kiedy Franek nie wracał, zaczynałam się bać. Dlatego napisałam do Matczaka. Ta cała sytuacja pod klubem. Nie mieściło mi się w głowie, ale gdybym miała jeszcze raz ochronić chłopaka przed jakimś złem. Zrobiłbym to, nawet bym się nie zastanawiała tylko, bym go uchroniła jeszcze raz.
CZYTASZ
That way | Michał Matczak
Подростковая литератураWszyscy potrzebujemy kogoś kto będzie o nas walczył. Kto będzie chciał być przy nas zawsze. Bez względu na wszystko i wbrew wszystkiemu. NIE SPRAWDZONE ROZDZIAŁY #1 --> #michałmatczak 23.02.2023r