21. Strach

401 17 5
                                    

Dwa dni później,

— Coś  tam jest ... — Wyszeptała i się
nie odzywała. Widziałam po jej twarzy, że właśnie coś się dzieje a ona się boi. Nie żartowała bo czułam się teraz jak ktoś mnie obserwuje z kąta pokoju.  Powoli zaczęłam się odwracać  w  stronę drzwi. Odwracając się moje ręce się spociły z nerwów. Czy mówiłam wam, że cholernie się boje a moje serce zaraz wyskoczy? Moje zielone tęczówki zaczęły nerwowo szukać  po pomieszczeniu czy coś zostało nie na swoim miejscu i wtedy padło na garderobę, która była lekko odchylona, odrazu się zamknęła co mogłam dać sobie obciąć rękę, że zamykałam ją. Wstałam powoli z krzesła kuchennego i zaczęłam  wolnym i ostrożnym krokiem  podchodząc do niej. Po drodze chwyciłam wazon dla obrony jakby coś tam siedziało i czekało na mnie. Moje obawy  wzrastały wraz z moim strachem  i tym, że mój wazon zaraz komuś rozpierdoli łeb. Bardzo  szybko wzrastały.Owszem bałam się. Bardzo się bałam. Złapałam się gałkę pociągając za nią. Drzwi się otworzyły a z nich wyskoczył kot. 
Tak  Kot.
Kot Kasi właśnie zrobił sobie z nas żarty.

— Ty pieprzony skurwysynie.. — Wypowiedziałam  tak głośno, żeby Sara uspokoiła się. Odwróciłam się twarzą do dziewczyny  — To był Kot, przecież nic się nie dzieje. — Uśmiechnęłam się wypuszczając powietrze z szczęścia. Tak się  ucieszyłam.

— Całe szczęście.. — Odpowiedziała — Bo już chciałam krzyczeć.— Dodała poprawiając się na krzesełku. — Kiedy twoi rodzice wracają?

— No nie wiem właśnie  za dwa dni? - Powiedziałam. — Kurczę jest właśnie godzina już  dziesiąta.. — Złapałam się za głowę przypominając sobie. To ten dzień.

— To na co czekasz ? — Zapytała. — To ja się zbieram a ty się szykuj. — Powiedziała podchodząc do mnie i ucałowała mnie w głowę. — Jak coś będziemy w kontakcie do później piękna — Powiedziała  zbliżając się  do wyjścia.

— Do później. — Gdy usłyszałam zamykające się drzwi , powędrowałam  odrazu  na schody  idąc po nich do swojego pokoju.  Otworzyłam drzwiczki od szafy wyciągając z niej czarną spódniczkę wraz na długi rękaw czarną bluzkę. Ściągnęłam ze siebie swoje dresy ubierając odrazu spódniczkę na swoje nogi. Włosy miałam jeszcze lekko wilgotne od rannego prysznica. Gdy skończyłam się ubierać  odrazu wzięłam się za swoje włosy, które zostawiłam  na los. Jedynie je wysuszyłam i rozczesałam. Biorąc torebkę z łóżka  odrazu otworzyłam ją sprawdzając czy  wszystko mam. Odłączyłam  jeszcze swoją  komórkę i schowałam do torby odrazu ją zasuwając suwakiem. Założyłam na ramie poprawiając się trochę jeszcze przy lustrze.  Wyglądałam naprawdę ślicznie. Ubrałam na swoje stopy buty na lekkim obcasie.

Siedząc na kanapie  w salonie wyciągnęłam telefon wybierając numer do bruneta.

— Halo? — Usłyszałam głos Mateusza.

— O której będziesz?

— No tak za chwilkę już wjeżdżam na nasze osiedle

— To dobrze — Uśmiechnęłam się patrząc na zgaszony telewizor. Zmarłam właśnie, ktoś za mną wstał przyglądając się mi . Co się dzieje do kurwy. Zaczęłam szybko oddychać aż za szybko. Moja twarz zrobiła się blada. Nie potrafiłam uspokoić oddechu przypominając sobie, że nie zdążyłam się rozłączyć.

— Kseniu jest wszystko dobrze ?

— Błagam chyba ktoś u mnie w domu....

That  way | Michał MatczakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz