6. Brązowe jego oczy

828 25 2
                                    

Bawiliśmy się w najlepsze. Nie spodziewałam się, że zrobią mi taką niespodziankę. To naprawdę było bardzo miłe z ich strony.
Wszyscy dookoła leżeliśmy na trawie, gdzie były rozłożone koce. Normalnie jak w bajce.

— Jest super.. — Wyszeptałam uśmiechając do nieba. Był to mój najlepszy dzień. Leżałam właśnie z chłopakiem, za którym chyba się zaprzyjaźniłam. Czy tak będę mogła właśnie skończyć drugą klasę liceum? Myślę, że tak.

— Cieszę się, że ci się podoba — Powiedział w moją stronę Michał. Jego głos był tak melodyczny, nawet kiedy do mnie szeptał. Mogłabym go słuchać naprawdę godzinami.
Chłopak był tego wieczoru piękny a podkreślały to jego piękne brązowe oczy, które dzisiejszego wieczoru się błyszczały mocniej niż gwiazdy na czarnym niebie.

— Dlaczego koniczyna? — Zapytałam nagle dotykając naszyjnika na szyi, który dostałam właśnie od niego. Chłopak chwilę zamilkł, jakby myślał nad tym wszystkim. Po czym odwrócił się w moją stronę i lekko się uśmiechnął.

— Przynoszą szczęście w życiu — Rzekł patrząc na mnie.  Patrzyłam na niego z uśmiechem, prezent był naprawdę  prześliczny. Ale prześlicznym widokiem był sam on, patrzący na mnie i się uśmiechający.  Zastanawiam się  dlaczego byłam dla niego taka niemiła. Przecież to normalne, że mógłby mieć dziewczynę nie mówiąc mi, bo nie byliśmy nikim ważnym dla siebie.

— Ej gołąbeczki! — Zwrócił się do nas Mateusz na tyle głośno, że odrazu spojrzeliśmy na niego. — Mówiłem wam, że na to zareagują! — Zaśmiał się w stronę Alana , Tadeusza i Franka. Zignorowałam śmieszki chłopaków pokazując im środkowego palca na co chłopak pokazał mi język.

Przeszukałam cały ogródek swoim wzrokiem aby odnaleźć moją przyjaciółkę, ale nigdzie jej nie było. Zmarszczyłam brwi. Gdzie ona mogła być?

— Gdzie jest Sara? — Zapytałam podnosząc się z koca.

— Poszła gdzieś z Krzyśkiem — Odpowiedział mi Kozłowski.

I wszystko jasne.

Westchnęłam głośno, śmiejąc się lekko z tego. Nie sądziłam, że dziewczyna jest aż tak zaingerowana w nim. Nadal siedziałam przy chłopaku. Było mi nawet dobrze. Swoje zielono-brązowe oczy skierowałam na noce niebo. Niebo nocą jest piękne. Pokryte jest całe gwiazdami, ktore istnieją. Tej nocy było pięknie, było tak prawdziwe. Każda gwiazda świeciła inaczej, była odzwierciedleniem człowieka. Zawsze babcia wmawiała mi, że z nieba patrzą na nas nasi bliscy a szczególnie mama.

Delektowałam się pięknem nieba.

Patrząc w nie przypomniałam sobie, kołysankę którą śpiewała mi mama zawsze przed snem, jak byłam malutkim dzieciaczkiem.
Zawsze patrzyłam w niebo uśmiechając się szeroko. Zawsze to robiłam i codziennie każdej nocy po śmierci mojej mamy. Od tamtego dnia wiele się zmieniło: dom, tata, ja, szkoła.
A niebo trwało niezmiennie. Wciąż takie samo.
Były usiane gwiazdami, jak piegami które posiadała Sara. Zamknęłam oczy, wyobrażałam zawsze sobie, że jestem tam i chociaż mogę się raz poczuć dobrze. To by było piękne. I nie przytłaczałyby mnie sprawy doczesne, wtedy dla mnie ich nie było.

Gwiazdy z ich świetlnymi aureolami mnie przyciągały.

W ciemnościach nie było już podziału na niebo i Ziemię.

Istniał już tylko w całości świat.

Uszczęśliwić nas może wiele rzczy: rodzina, miłość, przyjaźń, wolność, pieniądze, realizowanie swoich marzeń, ciekawa praca, która jest pożyteczna, i w której jesteśmy doceniani. A mi wystarczyło ciemne niebo z gwiazdami.

— Pięknie co? — Wyrwał mnie z ciszy, Michał siedzący wciąż obok mnie.

— Jest ślicznie. Bardzo ślicznie.

Spędzałam czas z moimi przyjaciółmi, z ludźmi którzy zaczynajà być dla mnie ważni.

„ Radość dzielona z przyjacielem jest podwójna , a smutek o połowę mniejszy "  — Powiedział, ktoś mądry chwała mu za to , że w jednym zdaniu zmieścił to , co w przyjaźni najważniejsze. Życzę każdemu takiej przyjaźni jaka mi się przytrafiła. Prawdziwi przyjaciele akceptują nas takimi jakimi jesteśmy, nie próbują nas zmieniać ich zdaniem na lepsze.
Uznają nasze odmienne zdanie,są z nami szczerzy, zawsze można na nich polegać, słuchają nas, wymieniają poglądy, nawet jeśli nie potrafią nam pomóc pocieszają nas, podtrzymują na duchu.

— Nad czym tak myślisz?  — Zapytał patrząc na mnie. Czułam jego wzrok na sobie. Odwróciłam głowę w jego stronę i lekko unosiłam kącik ust.

— Kocham patrzeć w niebo, to daje tyle mi siły. — Przyznałam nie odrywając wzroku od jego brązowych oczu. Mogłabym to powtarzać dniami, nocami, miesiącami czy nawet latami. Ale Michał, błyszczał. Był piękny. Odwróciłam głowę w stronę chłopaków, którzy leżeli rownież i o czymś rozmawiali paląc żółte Camele. — Przypominają mi o mamie. — Dodałam ciszej.

Kwietniowe noce, nie należały do ciepłych a wręcz do zimnych nocy. Poczułam dreszcz, chłodny wiatr na swojej skórze, gdzie odrazu zrobiła się gęsia skórka. Chciałam wstać i iść do mnie aby się cieplej ubrać.

— Zimno ci? — Zapytał Matczak przykryty kocem. Po chwili odsunął się kawałek i wziął go do góry. — Chodź.

Słysząc to odrazu poczułam wypieki na twarzy, nie wiedziałam co się dzieje ze mną tamtej nocy. Zrobiło mi się dziwnie ciepło na sercu. Uśmiechnęłam się przybliżyłam się do niego. Może zrobiłam błąd przesuwając się na tyle kiedy miał dziewczynę. Chciałam go traktować jak każdego z naszej ekipy. Jeżeli moglam to tak to nazwać.

— Cieplej? — Czułam jego oddech na swojej skórze, co jego głos rozpalił mnie do takiego stopnia,że było mi gorąco. Aż za gorąco. Julia serio była szczęściarą mając go przy boku.
Uśmiechnęłam się  delikatnie i pokiwałam głową.

— Jest cieplej.

Leżeliśmy tak pare minut dopóki nie usłyszeliśmy krzyków mojej przyjaciółki i jak Szczepana. Oderwaliśmy się od siebie, odrazu patrząc na nich. Chłopak miał w rękach fajerwerki oraz szampana a natomiast Sara trzymała kieliszki.

— No kochanie — Zwróciła się w moją stronę i zaczęła podchodzić do mnie. Za nią zauważyłam Mateusza niosącego czapeczki urodzinowe. Jak można ich tu nie kochać? — Wstawaj z tej ziemii i dmuchaj w świeczki, spełniaj marzenia — Przytuliła mnie dumna blondynka. Pachniała jak zawsze, cytryną i świeżą miętą. Machnęła głową w prawą stronę, gdzie odrazu widziałam Tadeusza i Franka śmiejących się, gdzie nieśli dla mnie tort urodzinowy. Byłam w tym momencie serio szczęściarą.

— Wszystkiego Najlepszego! — Zawołał Szczepan wypuszczając w niebo fajerwerki. — Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki kochana!

Nie zauważyłam kiedy ubrali mi czapeczkę na głowę trzymając kieliszek ze szampanem.

— No dmuchaj kurwa! — Zaśmiał się Tadek podchodząc z nim do mnie. Zaśmiałam się lekko kręcąc głową i zdmuchnęłam świeczki. Kiedy wszystkie zgasły, usłyszeliśmy huk i kolorowe świtała na niebie. Patrzyliśmy w nie przez chwile.

— Spełniaj marzenia, Kseniu.— Szepnął w moją stronę brunet, na co uśmiechnęłam się.

Moje życzenie było banalne, chciałam abyś zostali w takim gronie znajomych. Zawsze i na zawsze.

That  way | Michał MatczakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz