11. ŚĆ.

564 21 4
                                    

Tedeusz to była, kompletnie inna galaktyka. Byliśmy dla siebie najlepszymi ziomkami. Mogę tak to ująć, kiedy nazwał mnie swoją „mordeczką". Twierdził, że przyjaźń ze mną to nie to samo co beze mnie. To było miłe. Kochałam jego podejście do mnie oraz, jak całej sytuacji. Potrafiliśmy śmiać się w głos ze wszystkiego albo po prostu z niczego. Grać w Makao do piątej nad ranem, w każdy weekend.
Odwiedzał mnie codziennie po szkole wraz z Matim.

Tego dnia, właśnie dzisiaj postanowiłam, pierwszy raz iść do szkoły. Męczyła mnie powoli nauka zdalna, co pewnie moich nauczycieli też. Diagnoza, była podjęta. Wyszło na to, że tak w młodym wieku miałam średni stan depresyjny. Nie wiem co to, może oznaczać, ale nie groźnie brzmi.

Ogarnęłam swoje brązowe włosy w lekkie loki kochałam je kręcić, wyglądały bardzo ładnie wtedy. Tańczyłam przy tym do różnych piosenek, które leciały z radia. Myjąc zęby poruszając się do Indila 'ny a szczególnie do Love Story. Kręciłam się wokół łazienki wyobrażając się, w sukni balowej, pięknej fryzurze oraz trampkach na stopach. Zamknęłam oczy, gdzie mogłam sobie więcej wyobrazić. Kochałam takie momenty, gdy byłam sama w domu, mogłam robić to co chciałam. Otworzyłam swoje brązowo - zielone oczy gdy dostałam powiadomienie, przez które się wystraszyłam trochę. Więżąc powiadomienie od Tadeusza uśmiechnęłam się.

Tadek: Ja rozumiem wszystko, ale następnym razem jak weźmiecie cię, na tańce to zasłon ona bo nie można na to nawet patrzeć jak łamiesz sobie nogi

Ksenia: Jak masz  problem, to sam go rozwiąż.

Wychyliłam się przez okno, widząc jego żółte audi odrazu wystawiłam środkowego palca.
Weszłam do pokoju, zabierając swoje najważniejsze rzeczy i jak wybiegłam domu żegnałam się z tatą. Wsiadłam do środka jego eksluzywnego, super pięknego auta. Tak kazał mi mówić za każdym razem. Ale takie nie było.

— Hej podglądaczu — Powiedziałam witając się z Tadkiem w tym czasie zapięłam pasy bezpieczeństwa. Może jechał przepisowo ale się bałam z nim jechać gdziekolwiek.  Wjeżdżając na szkolny parking Batorego wszystkie spojrzenia były skierowane na nas, a szczególnie na mnie. Czułam to.

— Będzie dobrze — Pocieszył mnie chłopak, lekko klepiąc po ramieniu. Zrobiliśmy razem pierwsze kroki w stronę szkoły. Każde spojrzenie było skierowane na mnie.

Jest dziwnie, na co się kurwa patrzycie?

Wchodząc do środka odrazu przywitał nas Mateusz, wszędzie się rozglądałam za Sarą, a nigdzie jej nie było. Zawsze była w szkole, jakby mogła to by w niej spała albo zamieszkała. Chłopaki rozmawiali o wszystkim śmiejąc się. Lubiłam słuchać ich głupot, z których sama się dusiłam przez śmiechem. Zerkając za chłopaków zauważyłam Julie, która szła w naszą stronę.

— Hej chłopaki, Hej Ksenia — Powiedziała przytulając się z nami wszystkimi na powitanie. To było miłe z jej strony.

— Hej — Odpowiedzieliśmy patrząc na nią. Miała na sobie niebieski krótki top, gdzie jej ramiona pokrywała bluza jasnego niebieskiego. 
Wszystko miała idealnie do siebie  dopasowane, podziwiałam ją. Była godzina ósma rano, a Julia wyglądała pięknie co porównujac do mnie, która była ubrana w pierwszą lepszą bluzę i jeansy. Jestem typem człowieka, który ceni bardzo mocno swój poświęcony czas na sen. Wolę spać dłużej  niż wstawać trzy godziny szybciej bo bym musiała robić makijaż.  Rozmawialiśmy wszyscy przez chwile gdzie uratował mnie dzwonek na chemie, której tak  w kurwę nienawidziłam a szczególności tej kobiety. Wyglądała jakby miała ze sto lat, szkoda że potrafi wchodzić po schodach.  Miała taki specyficzny zapach, takiej babci z domu. Co można powiedzieć, lubiłam spać u niej  na lekcjach, twierdząc że takie zapachy mnie układają do snu.

Wchodząc do klasy, odrazu spojrzałam na moją ławkę, która była niestety zajęta przez Franka.
Pokręciłam głową ale jednak cieszyłam się bardziej, że mógłby być to ktoś inny. Go jeszcze zniosę. Zbliżyłam się  w jego stronę, co wyglądał na niezadowolonego.

Bitch, chyba cie coś poniosło.

— Tu zajęta nie widzisz? — Zaczął nie miło gdy zajęłam swoje miejsce od dwóch lat te same.

— Jest podpisane? — Zapytałam rozglądając się po krześle. — Nie? To jak mi przykro. — Próbowałam być dla niego miła.  Całego „gombao33" jak oni to nazwali nie lubiłam się z Frankiem. On był dla mnie taki od zawsze. Mieliśmy tych samych przyjaciół i się tolerowaliśmy. Nic po za tym.  Kopnął mnie z całej siły. Moja cierpliwość do takich debili jakim był Wygulski była mała. Właśnie mi się skończyła. — Słuchaj mnie ty kurwa gru... —Chciałam dokończyć ale gdy usłyszałam swoje imię. Odwróciłam głowę w stronę nauczyciela, który był przede mną. — Tak? — Zapytałam grzeczniej a ze Wygusia zabrałam swoje ręce. Byłam już tak blisko

— Ja rozumiem wszystko, a gdyż lekcja zaczęła się  pare minut temu, to proszę abyś się z kolegą umawiała się po za zajęciami— Powiedział Graczyk.  Graczyk uczył chemii oraz i jak biologii. Był typem nauczyciela, który pozwala na wszystko. Nauczyciel na medal. Aby było ich więcej w tych dzisiejszych czasach.

— Nie oszukujmy się, kijem przez szmatę bym cię nie dotknęła — Burknęłam do chłopaka obok, który tylko prychnął pod nosem. Widać, że jest od Matczaka. 

**

Siedziałam na parkingu, czekając na Tadeusza, który miał mnie podwieźć do domu. Widząc jego auto, poprawiłam swoje włosy i jak bluzę, która była w nieładzie. Samochód zatrzymał się obok mnie, co odrazu wsiadłam do środka. Nie zwracałam uwagi, kto siedzi obok mnie.

— Hej Tadeo — Powiedziałam uśmiechając się, co mój wzrok wrócił na chłopaka a mój uśmiech szedł z twarzy jeszcze szybciej niż się pojawił. — Serio? — Zapytałam patrząc na Malowanego blondyna. Czułam się jakby mnie prześladował, nie dość że w głowie to teraz przy szkole.

— Tadeo, nie mógł jechać wiec mnie poprosił — Przewrócił oczami. Co chciałam go zdzielić.

— Przyjaciel normalnie, z ciebie na medal. — Prychnęłam.

— Możesz tak się nie zachowywać?

— Mówi mi to typ, co chodzi po szkole rozpowiada takie głupoty, że same uszy więdną.

— Kurwa Janowska — Jego ton głosu nie był juz przyjemny.

— Nie Matczak, mam twoje zdanie w dupie. Tak jak całego ciebie. Jeżeli wysłał cie  Tadeo specjalnie, to przyjechałeś na marne. Cześć — Wysiadłam z auta głośno trzaskając drzwiami. Słyszałam jak przeklinał głośno. Tradycyjnie pokazałam mu środkowy palec i ruszyłam w stronę moje domu.  Miałam nadzieje, że nie  będzie za mną jechał, bo wezmę kamienia i wybije mu szybę  w aucie albo  uszkodzę jego twarz.
Najpierw uszkodzę mu twarz, bo szkoda samochodu.

— Możesz się nie zachować jak mały bachor?

Gotowało się we mnie a z drugiej strony, bałam się że ponownie pomiędzy nami będzie jeszcze gorszy konflikt.  Myślał, że co? Przyjedzie, pogadamy i będzie tak dawniej. Żarty wielkie.

— Michał jesteś kretynem czy ty go udajesz? — Zatrzymałam się w dużej odległości. Taka była bezpieczna, dla mnie.

— Pogadajmy

— Mamy o czym? Bo mi się wydaje, że nie.

— Ksenia

Zamknęłam oczy aby odetchnąć, musiałam zapanować nad tym co robie. Spojrzałam ponownie na niego, pokręciłam głową leki prychając.

— Słuchaj, wyczerpał mi się pakiet dobrego wychowania, więc spierdalaj  i mnie nie wkurwiaj.

To były moje ostatnie słowa powiedziane w jego stronę, jedynie usłyszałam głośne przeklniecie oraz uderzę w auto. Nie odwróciłam ani razu, szłam bardzo twardo  w stronę domu. Chciałam już aby ten dzień się skończył bez płaczu. Nie dało się.

**

Miłego wieczoru/ dnia!!!

Powodzenia w szkole kochani

Życzę miłego czytania!

kocham i do następnego xoxo.

03.10.2022r.

That  way | Michał MatczakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz