2.7 Chcesz jednego?

252 15 5
                                    

Melodia była naprawdę przyjemna. Chłopaka głos, tak na mnie działał, że mogłam go słuchać godzinami.

— Im po takiej dawcę nic się nie stanie? — Zapytałam gdy tylko przestał. Martwiłam się lekko o chłopaków, wiedziałam że lubili się bawić. Robili to bez umiaru. Michał uśmiecha się pod nosem.

— Zaraz ich puści, przyjechałem tutaj sobie posiedzieć sam. Nie wiem skąd się wzięli oni i wypalili całe zioło. — Wzrusza ramionami i odchodzi od pianina. Nie zdążyłam się rozejrzeć po pomieszczeniu w którym się znajdowaliśmy. Kuchnia była naprawdę przytulna. Była skromnie udekorowana, białe meble dawały uroku. Wielkie okno przez które było widać cały ogród, gdzie było można wejść przez taras. Kwiatów było mnóstwo a szczególnie fioletowej lawendy. Po drugiej stronie znajdowało się wielkie okno, gdzie widok ukazywał łąki. — Po prostu olej to, potrafili się sami do takiego stanu się doprowadzić to i pozbierają się.

Obserwuje chłopaka, który nalewa nam do szklanek soku pomarańczowego.

— Skąd wiedziałaś, że tu będę? — Zapytał patrząc na mnie.

— Wcześniej tu byliśmy, nie wiedziałam że tu będziesz ale kiedyś mówiłeś, że lubisz wracać do tego miejsca.

— Widać, że bardzo dobrze mnie słuchasz. — Przyznaje a ja posyłam mu lekki uśmiech. Nie wiedziałam jak miałam mu powiedzieć o spotkaniu ze Alanem. Nie chciałam go zranić czy aby stracił do mnie zaufania. Stukam paznokciami o szklankę patrząc na widoki zza oknem. Mimo wczesnego lata było tutaj bardzo pięknie. Dom nad Wisła, robił swoje. Chciałabym kiedyś zamieszkać w takim domu.

— O czym myślisz? — Zapytał siadając obok mnie. Czułam jak się mi się przegląda a po chwili jego kciuki gładziły moje policzki. Delikatnym ruchem zabrał mój kosmyk włosów za ucho. — Hm? Chcesz porozmawiać?

— Chcę, ale nie wiem od czego zacząć. — Mówię. Najpierw chciałam pokazać mu wiadomości. Ufałam jemu, chciałam aby wiedział co się działo. Wyciągam telefon i daje do ręki chłopakowi aby mógł swobodnie przeczytać rozmowy z Alanem. Widząc jego minę, wiedziałam że był niezadowolony. Przecież sama się zgodziłam a mogłam mu odmówić przecież, a tego nie zrobiłam.

— Spotkałaś się z nim? —  Uniósł  jedna brew do góry, nie odrywając ode mnie wzroku. Kładzie lekko telefon na stoliku. — Możesz mi powiedzieć, co się dzieje?

— Tak spotkałam się z nim, dlaczego że chciałam wiedzieć dlaczego akurat to robił..

— Gdyby był normalny, to by powiedział ci, że cie kocha i nie pisał tych pojebanych listów.

W tym była racja, przecież mógł ze mną o tym porozmawiać a tego nie zrobił. 

— A po drugiej, dlaczego poszłaś tam sama? A co jeżeli by coś chciałaby ci zrobić?

— Ale nie robił.

— Dzięki bogu, że nic ci się nie stało, bo bym musiał zareagować.. —  Słyszałam w jego głośnie, że byłby w stanie mu coś zrobić. Słyszeliśmy również śmiechy chłopaków, które były coraz głośniejsze.

— Michasiu? — Zapytał Szczepan wychylając głowę w naszą stronę. Patrzymy na Krzyśka, który był naprawdę w złym w stanie.

That  way | Michał MatczakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz