19. UNO

438 18 1
                                    

— Serio?— Zmarszczył brwi na co skinęłam głową. A po chwili dodał : - Jesteś niemożliwa.
Siedząc tak z nim czas się wydłużał co było przyjemne a następnie stresujące. Czułam się tak zagrożona.

— Przegrywasz ! — krzyknęłam grając z nim w partyjkę w UNO.

— Stul dziub ! — podniósł ton głosu. — cicho bądź bo obudzimy wszystkich — pokazał palcem na usta. Były pełne. Marzyły mi się.

Wygrałam z nim, po raz dziesiąty, lubiłam z nim grać. Widziałam, że dawał mi fory.

— No już, jestem cicho — Uśmiechnęłam się uroczo. Pomimo godzimy ósmej rano graliśmy w gry z nudów. Siedząc tak grając z nim. Weszła do kuchni Sara.

— To przez ciebie ! — wydarłam się na Matczaka — niemal go miałam już uderzyć w tył głowy.

— Spokojnie, nie śpię od siódmej — uśmiechnęła się słabo — będę zaraz jechała do apteki z Szczepanem po coś przeciwbólowego.

— Jak się czujesz ? — zapytał się brunet  patrząc na nią . Widać , że się martwił o nią oraz o przyjaciela.

— Niezbyt tak szczerze mówiąc — Powiedziała i pożegnała się z nami wychodząc z mieszkania wraz z Szczepanem, który dzisiaj nie był chętny do rozmowy z nami. Oczami odprowadziliśmy dziewczynę i chłopaka do drzwi. Gdy opuścili mieszkania odrazu spojrzeliśmy na siebie spoglądając na siebie zrozumiałym wzrokiem.

— Szkoda mi jej. — Odezwał się  Michał po chwili ciszy.  Nie wiedziałam o co mu chodzi, zmarszczyłam brwi i chciałam aby kontynuował swoją wypowiedz.

Nie wiedziałam aż do tej pory.

— Chodźmy się przejść, co ty na to? — Zaproponował uśmiechając się w moim stronę. Robił to uroczo. Na co kiwnęłam potwierdzająco. Posprzątaliśmy  po sobie i wyszliśmy z mieszkania . Pogoda była idealna. Słońce świeciło z godziny na godzinę coraz mocniej, zero chmur i warunki atmosferyczne które dawały się cieszyć  tym dniem tak bardzo jak chcieliśmy.  Wiał lekki przyjemny wiatr, który powiewał lekko moje brązowe włosy. Doszliśmy tam nie wiem w pare minut. Z daleka było widać centrum Warszawy,  Dochodząc do lasu   odrazu założyłam na siebie bluzę, którą miałam zawiązaną na biodrach.
Dalej trzymając Matczaka za rękę spacerowaliśmy. W lesie, skakałam z kamyk na kamyka. Chłopak trzymał nadal moją dłoń. Było to urocze.  Świetnie się  bawiliśmy wtedy. Pierwszy raz poczułam mrowienie w brzuchu. Cieszył mnie fakt ,że to właśnie z nim jestem tu gdzie jestem. Spacerowaliśmy tak z pare minut  dopóki nam nie zepsuła się pogoda, gdzie zaczęło padać. W szybkim tępie zaczęliśmy biegnąc w stronę  domu. Po paru minutach byliśmy w środku cali mokrzy.

— Idźcie się przebrać, będzie chorzy !- pokazała palcem na górę mama Michała. Nie wiedziałam skąd tu się wzięła. — Na co się patrzycie! jazda zaraz zrobie wam herbatę— Puściła nam oczko.Odrazy wbiegaliśmy po białych schodach, gdy znajdowaliśmy się obok swoich pokoi. Ostatni raz spojrzałam na chłopaka który wszedł do siebie nie patrząc na mnie. Odrazu mokre ubrania rozwiesiłam w łazience. Gdy byłam gotowa i przebrana w czyste ciuchy odrazu zeszłam na dół. W czasie gdzie schodziłam rozległ się dźwięk sms . Odrazu wyciągnęłam telefon i zaczęłam odpisywać.

Sara: Jedziemy na zakupy, trochę nam się zejdzie.

Ksenia :  kupcie cos dobrego!

That  way | Michał MatczakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz