2.8 Ksenia.. czy ty jesteś zazdrona?

272 19 2
                                    

Nie wiadomo co bym chciała. Byłam dziewczyna z różnymi pomysłami, które pochopnie decydowałam. Ale co do tego wyboru, musiałam się zastanowić tyle razy, że nie wiedziałam co miałam zrobić ze sobą. Ściskam mocniej kierownice stojąc wciąż w korku. Warszawa była naprawdę piękna ale przerażały mnie korki. Było ich tak dużo, że było można w nich spędzić pół dnia.

O Michale dzisiaj nie chciałam słyszeć ani wspominać, ale moja głowa tylko tym zawracała sobie czas. To było mi w ogóle nie potrzebne.

Mój telefon daje o sobie znak. Widząc znowu czerwone światło przeklinam tak głośno, że może mnie słyszeli poza autem wszyscy. Łapie szybko telefon do ręki, widząc numer mojej ciotki marszczę brwi.

— Halo? — Odezwałam się odrazu, gdy tylko odebrałam połączenie. Wzięłam ją na głośnomówiący, aby skupić się na bardziej na drodze.

— Kochanie, mam do ciebie prośbę..

— Tak?

— Dałabyś posiedzieć z Oliwierem? — Zapytała z nadzieją, że się zgodzę. Lubiłam jej synka, który miał pięć lat. Czasami był nieznośny a w niektórych momentach potrafił być jak anioł. — Proszę.. muszę iść posprzątać do ośrodka.. a nie wie...

— O której? Ciociu zawsze z nim posiedzę jak mam czas — Oznajmiłam.

— Naprawdę dasz rade? Ja rozumiem, że masz swoje sprawy...

— Ciociu.. o której masz być w ośrodku?

— Za jakieś trzydzieści minut — Odpowiedziała na moje pytanie.

— Jestem niedaleko zaraz będę — Mówię i rozłączam się z kobietą.

Przed wizytą u cioci zahaczyłam o sklep spożywczy aby kupić chłopcu, coś słodkiego. Ciocia nigdy tego nie tolerowała, bo był za mały a przecież taka ilość cukru źle wpływa, na ciało takiego małego dziecka. Ale kogo nie uszczęśliwia kinder jajko?
Wchodząc do mieszkania, słyszałam krzyki młodego Oliego, który ganiał swoją mamę zabawkowym pistoletem.

— Ksenia! — Krzyknął gdy mnie zauważył po dłuższej chwili. — Przyszłaś się ze mną bawić? — Zapytał wyciągając w moją stronę rękę aby mnie złapać.

— Dzięki Kseniu, odwdzięczę ci się napewno. — Uśmiecha się ciepło do mnie ciotka. Odwzajemniam gest i pokazuje jej ręka a y wychodziła, jak tylko zostaje pociągnięta w stronę pokoju chłopca.

— Miłego dnia w pracy! — Odpowiedziałam na tyle głośno, żeby mnie usłyszała. Wbiegamy do pokoju Oliwiera i odrazu szukamy w koszu na zabawki więcej broni.

**

Leżeliśmy sobie, oglądając kreskówki na telewizorze w salonie. Naprawdę ten czas spędziłam miło wraz ze Olim. Bawiliśmy się tak  długo, dopóki nie zorientowaliśmy się , że przyszła pora na kąpiel. Mały się wykąpał a ja zrobiłam nam szybką kolacje.

Nie napisałam ani nie zadzwoniłam do Matczaka. Po prostu nie potrzebowałam tego do życia jego wytłumaczeń. Oglądając patrzę, na telefon który daje o sobie znaki życia. Widząc numer Michała przygryzam lekko wargę.

— Odbierz ten telefon, aż głowa pęka — Oznajmia młody. Przewracam oczami na jego słowa i biorę go do ręki. Odbieram telefon i przytykam go do ucha.

— Halo?

— No kurwa, w końcu raczyłaś odebrać ten telefon! Nie zdajesz sobie sprawy jak sie martwiłem o ciebie!!!

Głośno mówił. Był zły.

Jebie mnie to.

— Ale nic mi nie jest.

That  way | Michał MatczakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz