16. Cierpliwość

478 19 8
                                    

Cierpliwość. Według mnie było to marnowanie swojego czasu. Zawsze każdy wmawiał, bądź cierpliwy, wszystko przyjdzie w swoim czasie. Dla mnie to była głupota. Jakby nie rozumiałam jednego, dlaczego ktoś nie potrafił mi powiedzieć od razu wszystkiego. Nigdy nie byłam cierpliwa do wszystkiego.  Zazwyczaj powtarzali mi weź głęboki oddech i policz do dziesięciu. Uwierzcie nic nie pomagało. Z czasem wyćwiczyłam sobie ją, nie przejmowałam się w niczym co dookoła mnie przytłaczało.  Po prostu się wyciszyłam.

— Coraz lepiej ci idzie, Ksenia. — Powiedział starszy mężczyzna siedzący na przeciwko mnie. Miał siwe włosy, okulary na nosie a jego wzrok był wlepiony w jego notatnik. Uniósł swoje niebieskie oczy i się uśmiechnął. Był to mój zaufany psycholog. Od małego właśnie go znam. Po śmierci mamy, nie potrafiłam się ogarnąć. Potrzebowałam tego bardzo mocno. Był moim zaufanym przyjacielem. Mogłam na niego zawsze liczyć. Opowiadałam mu różne historie, które przytrafiły mi się w życiu. Nie wiedział o wszystkich. Nie wiedział o brunecie, który namieszał mi ponownie w głowie.

— Jestem zmęczona, bardzo zmęczona tym wszystkim. — Siedziałam wygodnie na jednym z foteli Roberta w gabinecie. Byłam zmęczona wszystkim. Szkołą, domem, przyjaciółmi a nawet związkiem.  Moja choroba, nie była groźna do takiego stopnia aby mi zagrażać w życiu. Musiałam jedynie, przyjmować lekki oraz mówić prawdę jak się czuję.

— Próba samobójcza jest to ucieka od cierpienia ale nie od życia.

Minęły dwa lata odkąd próbowałam  popełnić samobójstwo. Depresja, która mi towarzyszyła była w kurwę nieznośna. Niszczyła mnie w środku. Nie potrafiłam normalnie funkcjonować aż do teraz. Czuje się jakbym miała dwubiegunowość. Raz chciałabym mieć wszystkich sobie a zaraz wypieprzam ich z swojego życie raz a dobrze.  Nie rozumiem tego.  Nie myślę, od jakiegoś czasu. Przed oczami nadal mam, te brudne łapy typa na swoich biodrach. Jego uśmiech.

Nie sypiałam dobrze, w ogóle nie spałam. To było najlepsze wyjście aby nie nawiedzały mnie koszmary, po których nie jestem normalnie funkcjonować.

Różne słowa, kręciły mi się po głowie.
Potrafiłam spać czasami godzinami, wstając czułam się nadal zmęczona. Jeszcze kiedy indziej potrafiłam nie spać po osiem dni. Mogłam czuć zmęczenie, ale moje ciało nie pozwalało mi wraz z moimi myślami. Zamykając oczy, miałam przed nimi ten, cholerny park.

Budząc się w nocy tak bardzo chciałam, chciałam abyś był obok mnie i mocno mnie tulił do siebie.

***

Ściskam mocniej nogi które przeciągnęłam do klatki piersiowej. Patrzę tępo przez okno nie wiedząc nawet czy mrugam. Pogada, nie opisywała późniejszej wiosny. Teraz czułam się jakby była jesień. Wiatr łamał gałęzie drzew, mocno gwizdując w okno. Deszcz odbijał się o okno, przez które widziałam ciemne chmury. Lubiłam ten stan. Moje nogi były włączone a ja jedynie obserwowałam pogodę, która przypominała mi mój stan oraz o tym co się działo w mojej głowię.

Czy dasz radę kochać, mimo, że ja. Nie umiem już sama, bez Ciebie wstać.

— Ksenia. — Głos, który mnie koił do snu od małego. Mój tata zawsze był przy mnie. Mogłam na niego liczyć, w każdym momencie. Mój znudzony wzrok z widoku za okna przeniosłam na niego powoli. Przeżywał to, czułam to i jak widziałam. Jego zielone oczy nie błyszczały jak bursztyn. Jego kolor oczy jakby pozbył się wszystkich kolorów a zostały te, których nienawidziłam. Zostały te szare. One nie wyrażały nic. - Musisz coś zjeść, córeczko nie możesz się głodzić. - Był lekarzem. Wiedział co mi dolega. Wysyłając mnie do psychiatry, uratował mnie. Zeszłam na ziemię. Moje nogi trzęsły się z przemęczenia. Szłam za nim. Nie spieszyliśmy się, chciał dać mi czas. W szkole byłam całkiem inną osobą. Nie chciałam martwić swoich przyjaciół, swoim wyglądem, który krył się za dużą ilością makijażu. Moje sińce były coraz częściej bardziej widoczne niż zawsze. Próbowałam być silna, wychodziło mi to beznadziejnie. Nie chciało mi się już bawić w żadne, udawanie.

That  way | Michał MatczakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz