Rozdział 5 - Atak wściekłości

827 26 22
                                    

Snape przyniósł kilka włosów, twierdząc, że muszą zmienić wygląd. Szły tylko cztery osoby: on sam, Syriusz, Remus i Tonks. Reszcie dał do zrozumienia, że to nie miejsce dla nich i swoim zachowaniem ich wydadzą.

Nimfadora zmieniła się w długowłosą szatynkę o morskich oczach i szczupłej sylwetce. Remus z kolei stał się szarookim rudzielcem, w przeciwieństwie do Łapy, który był łysy, miał niebieskie oczy, a na ramieniu posiadał dziwny tatuaż. Zamiast Snape'a pojawił się jego sobowtór w młodszym wydaniu. Miał czarne, długie włosy i tego samego koloru tęczówki. Zmianą był mały nos. Na jego polecenie przebrali się w młodzieżowe ciuchy.

— Czy ja muszę iść w tej miniówie? — stęknęła Tonks, naciągając ją jak najbardziej. — I w tej bluzce z dekoltem do pępka? Czuję się jak jakaś...

Zamilkła pod ostrym spojrzeniem Nietoperza. Widocznie musiała tak być ubrana. Powiadomił, że muszą pić eliksir co godzinę i dał im po flakoniku. Deportowali się we wskazane miejsce. Ruszyli wzdłuż uliczki i, ku zdumieniu Łapy, Tonks i Lunatyka, stanęli przed jakimś klubem. Weszli do środka, wcześniej płacąc za bilety. Skierowali się do drzwi, słysząc muzykę dochodzącą z niedaleka. Otworzyli wrota, a widok był oszałamiający. Niby zwykły klub, ale jednak było w nim coś przyciągającego. Muzyka? Bar? Wystrój? Chyba raczej dziewczyny, które odsłaniały sporo ciała.

— Skąd ty znasz takie kluby? — rzekła z podejrzliwością Tonks, a Snape zmroził ją wzrokiem.

Weszli do środka i znaleźli wolne kanapy.

— Mamy rozumieć, że ktoś tu przyjdzie z informacją — stwierdził Remus, a Snape uśmiechnął się z ironią.

— Wzięliście ten eliksir, który wam dałem?

— Tak.

— Pijąc alkohol nie będziecie odczuwać jego działania. — Byli coraz bardziej zdumieni tym, co Snape robi i mówi. — Widzicie tych, którzy siedzą dwa stoliki od nas? Nie czepiajcie się ich, choćby nie wiem, co zrobili, bo ich popamiętacie. Tak samo z każdą osobą, która w najbliższym czasie do nich dołączy.

Nie wiedzieli, do czego to wszystko zmierza, ale siedzieli cicho. Dopóki nie pojawiła się pewna osoba, o której w życiu by nie pomyśleli.

— Przecież to młody Mal...! — zaczął zduszonym głosem Syriusz.

— Nie mówicie tu po nazwisku — syknął Snape. — Tak, to on. Ale nie do końca o niego tu chodzi.

Ku ich zdumieniu, Malfoy dosiadł się do osób, przed którymi przestrzegał ich Severus. Zachowywali się dość głośno, ale widocznie klubowicze byli do tego przyzwyczajeni. Najbardziej ich uwagę przykuwała ładna dziewczyna o ciemnych blond włosach, która najwyraźniej na kogoś czekała.

— Gdzie on, do cholery, jest?! — zaczęła się niecierpliwić.

— Zaraz przyjdzie — zaśmiał się chłopak z tatuażem na ramieniu.

Dziewczyna nagle wyszczerzyła się, patrząc gdzieś ponad nimi. Wstała i wrzasnęła:

— Kobra, wreszcie jesteś, ty mendo społeczna, tak dawno cię nie widziałam!

Rozległ się znajomy śmiech.

— Normalnie przez godzinę — odparł, a po chwili widzieli go przed sobą.

Zaskoczeni? Mało powiedziane. Byli zszokowani. Harry stał niedaleko w towarzystwie dwóch dziewczyn. Syriusz pamiętał słowa Remusa, że chłopak zmienił się z wyglądu, ale nie sądził, że tak bardzo. Wyprzystojniał, musiał to przyznać i wreszcie pokazał, że ma świetny gust. Zwiewna koszula z krótkim rękawem doskonale do niego pasowała, a luźne jeansy pokazywały, że chłopak lubi swobodny styl.

Harry Potter i Drugie ObliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz