Rozdział 26 - Wybrany

461 20 3
                                    

Zeus pojawił się na Grimmauld Place 12 dwa dni później. Zapoznał się z domownikami, których jeszcze nie miał okazji spotkać i znaleźli wiele wspólnych tematów.

— Wiecie, że będziecie mieli Bal Walentynkowy? — spytał Łapa.

Młodzież spojrzała na niego.

— Dumbledore chce, jak to powiedział, żeby uczniowie się rozluźnili i zabawili.

— Wiesz co? — rzekł Harry ze zmarszczonymi brwiami. — Właśnie zepsułeś mi święta.

— Dlaczego?

— Wiesz, jak ja uwielbiam takie bale?

— Po twojej minie mogę się domyślić — zaśmiał się.

Scott także nie wyglądał na zadowolonego.

— Skoro robią takie bale, to nie lepsze byłoby coś bardziej... młodzieżowego? — zaproponował z niechęcią. — Poprzedni bal to była tragedia do potęgi entej, przynajmniej dla mnie.

— Och, dlaczego tak tego nie lubicie? — rzekła Missy. — Bardzo fajne są takie zabawy. Ja się z chęcią wybiorę.

— Typowe gadanie baby — powiedział szeptem Yom, a Zeus kiwnął lekko głową.

— Już nawet wiem, kogo zaproszę.

Zerknęła na Milkę i obie zachichotały. Draco i Harry wywrócili oczami jak na zawołanie.

— Ten blondasek z Ravenclawu? — spytał Dexter.

— Tak, ten blondasek, blondasku — odparła.

— To kretyn — palnął Scott.

— Och, wiem, że nadepnął wam na odcisk i go nie lubicie, ale to naprawdę fajny facet.

— Tak, bardzo fajny. Jego pasją jest kablowanie na innych — prychnął Draco. — Kto normalny doniesie na osoby, które chcą zrobić kawał Filchowi? To jest karalne!

— Prefekt, którym ty jesteś — zaśmiała się dziewczyna.

— Jestem prefektem, ale zadając się z nimi — wskazał na Kobrę i Zeusa — w krótkim czasie stracę odznakę.

Gryfoni prychnęli zgodnie.

— Jeden szlaban ci nie zaszkodzi — stwierdził Ostry.

— W stosunku ilościowym do twoich to prawie jak nic. — Scott wybuchnął rechotem.

Kobra zerknął na niego z ukosa, kiedy pozostali poszli za jego przykładem.

— Przyznaj się, ile już masz szlabanów po powrocie do szkoły — powiedziała Missy z rozbawieniem.

— Jeden na pewno, za to, że urządziłeś sobie z Young bitwę na śnieżki na korytarzu — stwierdził Scott.

— Przecież już odrobił — odpowiedziała Nancy.

— Drugi raz — zarechotał Zeus.

Dziewczyna uderzyła głową w stół.

— Ona też?

Kobra kiwnął głową.

— Nie zauważyłaś, że wszystkie szlabany mam przez nią? Zawsze jak ona dostanie, to mnie też wkopie. Jak tylko ja dostanę, to ją wkopię. Tak dla równowagi.

Zachichotała.

Kobra naprawdę nienawidził takich balów i było to słychać w każdej jego wypowiedzi na ten temat. Kiedy szedł do swojego pokoju, doszedł do najprostszego rozwiązania: po prostu nie pójdzie i będzie miał spokój. Lecz po chwili zorientował się, że Missy nie odpuści mu bez walki. Musiał znaleźć odpowiednie argumenty. Jednak domyślił się, że jest z góry przegrany.

Harry Potter i Drugie ObliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz