Rozdział 24 - Czarna róża

523 22 4
                                    

Tak jak postanowił w nocy, rano poważnie zastanowił się nad słowami Naomi Grant. A konkretniej na jego ulubionym przedmiocie, jakim była transmutacja, na której siedział z uwielbianą przez siebie osobą. Transmutacja, przekonał się o tym nie po raz pierwszy, nie była dobrym momentem na rozmyślanie o czymkolwiek poza aktualnie przerabianym tematem. Uderzenie książką w głowę skutecznie przywróciło go do rzeczywistości. Takie czynniki jak zirytowana mina McGonagall, śmiech uczniów i wredny uśmiech Nicole były już standardem.

— Potter, zejdź na ziemię, bo inaczej zrobi to szlaban.

— Dobrze, pani profesor — odparł automatycznie.

Pokręciła głową z ustami zaciśniętymi w wąską linię. Przejął się? Skądże! Dalej nie słuchał, a dodatkowo napisał krótki liścik do Missy i Dextera siedzących w ławce obok. Oboje spojrzeli na niego wielkimi oczami, gdy przeczytali informację o tym, że wczoraj był w klubie. Na liściku zwrotnym było napisane: Ty mendo społeczna! Mogłeś powiedzieć, że idziesz! Nicole walnęła go z łokcia w ramię, gdy zbliżyła się profesorka. Schował liścik pod pergamin.

— Od kiedy ostrzegasz mnie przed zbliżającym się mordercą? — zdumiał się, gdy McGonagall odeszła.

— Kiedyś złapała mnie na tym samym — skrzywiła się. — Karą było odczytanie przy klasie wszystkiego, co tam było napisane. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię.

— Domyślam się.

Czy on jej właśnie współczuł? Świat się wali.

— Teraz ostrzegam, jeśli mogę. Taka mania — dodała pod nosem.

Odrzucił Missy i Dexterowi karteczkę, że wytłumaczy im wszystko na przerwie i zrobił coś, czym zadziwił McGonagall: zaczął słuchać.

Dlaczego jednocześnie nawiązała do wilkołaków i ich poszukiwań? Był niemalże stuprocentowo pewny, że kobieta wie o wszystkim i tymi słowami chciała mu pomóc. Przypomniał sobie każde jej słowa, każdy etap, każde podkreślenie i mimikę twarzy. Wspomniała coś o legendach, a on przecież zwrócił uwagę na te słowa. Legendy o wilkołakach? W tej dziedzinie mieli szukać? Na jego twarzy pojawiła się irytacja. Po co mu legendy o wilkołakach, aby znaleźć coś o pokonaniu Voldemorta?

Powiedział o tej rozmowie Missy, Milce, Dexterowi i Zeusowi. Ta pierwsza zmarszczyła brwi i zagryzła dolną wargę, co oznaczało, że intensywnie nad czymś myśli.

— Powiedz mi dokładanie i po kolei, co mówiła — rzekła, nie zmieniając miny. — To na pewno jakaś wskazówka, którą mamy dobrze zinterpretować. — Powtórzył dokładnie wszystkie słowa, przynajmniej w takim stopniu, w jakim pamiętał. — Och, to musi być wskazówka! — rzuciła, tupiąc nogą i zaczęła chodzić w kółko po pomieszczeniu, w którym się znajdowali. — Najpierw mówiła coś o wilkołakach, księżycu... Wiadomo, że jedno łączy się z drugim — mówiła do siebie, a pozostali śledzili ją wzrokiem. — Później wspomniała o Remusie. Pewnie dlatego, że to wilkołak, więc to nie ma raczej nic wspólnego. Potem... potem...

— Potem wspomniała o tym, że czegoś szukamy...

— No tak... To było przejście do ogólnej intencji — wywnioskowała. — Nie interesowało jej, czego szukamy, ale czy coś znaleźliśmy. To oczywiste, że ona wie! W końcu coś znajdziecie, czyli nie mamy się poddawać, bo jesteśmy blisko. I wróciła do wilkołaków i legend o nich. Z jej słów wynika, że te stworzenia to tylko przykład — gadała, nie zwracając uwagi na ich zgłupiałe miny. Umilkła na chwilę, by zacząć mamrotać: — Zawierają dużo prawdy, dziwnej, ale prawdy... Tak! Chciała nam przekazać, że mamy szukać odpowiedzi w legendach!

— Jesteś pewna? — spytała Alison ze zwątpieniem.

— Przecież to wszystko do tego zmierza! — Była tak podekscytowana swoim odkryciem, że oczy jej świeciły, a włosy miała w lekkim nieładzie.

Harry Potter i Drugie ObliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz