Rozdział 19 - Iloraz zacofania społecznego

644 23 6
                                    

Harry wiedział, że po pierwszej lekcji, jaką były zaklęcia, szok będzie panoszył się po całej szkole. Ugoda pomiędzy nim a Draconem miała być tematem wywołującym wielkie spekulacje i podejrzenia. Po śniadaniu, które zjadł w towarzystwie Zeusa, skierował się na pierwszą lekcję wraz z Missy i Milką, co także było wielkim zaskoczeniem wśród uczniów. Przed klasą stało już kilku Ślizgonów na czele z Dexterem, który zerknął na nich. Nancy uśmiechnęła się ledwo zauważalnie. Tęczówki blondyna powędrowały w górę, gdy rozległ się pisk Pansy Parkinson:

— Drakusiu, usiądziemy razem?

— Nie — warknął, pod rozbawionymi spojrzeniami trójki przyjaciół. — I mam normalne imię.

— Dlaczego nie?

— A dlaczego tak?

Obraziła się, ale miał to głęboko w tyłku.

— Nie mogę się doczekać reakcji ludzi — zachichotała cicho Alison, kiedy zebrała się większość uczestniczących w lekcji szóstoklasistów.

Flitwick wpuścił ich do środka, a Harry i Draco spojrzeli na siebie znacząco. Przekroczyli próg sali i wyłapali wzrokiem ławkę, którą wcześniej ustalili. Bezceremonialnie rzucili torbami na stolik i rozwalili się na krzesłach obok siebie. Nancy i Alison nie mogły powstrzymać śmiechu, kiedy dostrzegły szok większości szóstoklasistów.

— Eee... — Crabbe wykazał się dużym zasobem słów. — Draco?

— O co chodzi, Vincencie? — odparł Dexter z udawanym kretynizmem, celowo zwracając się do niego pełnym imieniem.

Kobra parsknął śmiechem, widząc zgłupiałe miny jego osiłków i Pansy oraz kilku innych Ślizgonów stojących niedaleko.

— Zsuńcie się z łaski swojej, ponieważ zasłaniacie mi wszystko, co mam przed oczami. — Kiedy zdumieni Ślizgoni odeszli, Kobra i Dexter ujrzeli wrogie spojrzenie Rona i uniesioną brew Nicole. — Jak myślisz, w ciągu ilu sekund od wyjścia z klasy będzie o tym wiedziała cała szkoła? — zapytał Draco.

— Jakieś... pół minuty.

— O ile nie mniej.

Flitwick rozpoczął lekcję, więc zamilkli.

Po zakończeniu zajęć wszyscy wyszli, a Milka i Missy, by wzbudzić jeszcze więcej kontrowersji, podbiegły do dwójki przyjaciół z wielkimi uśmiechami.

— Co teraz macie? — zapytała Nancy tak, aby podkreślić, że cała czwórka zna się bardzo dobrze.

— Eliksiry — stwierdziła Alison.

— To pójdziemy razem — rzekł Dexter.

— A my nie chodzimy na eliksiry, więc idziemy się obijać — wyszczerzyła się Missy i wepchnęła rękę pod ramię Harry'ego.

— Widzimy się na... Na czym? — Milka zmarszczyła brwi.

— Na obronie — stwierdził Kobra.

— O! To do zobaczenia.

Rozeszli się w dwie strony pod głupimi spojrzeniami uczniów.

— Gdzie idziemy? — zapytała Nancy za rogiem. Wzruszył ramionami. — Zeus ma lekcje?

— Chyba też ma wolne.

— To gdzieś go zwiniemy i pójdziemy na błonia. Muszę go lepiej poznać.

Tak też zrobili.

We czwórkę czekali przed salą do obrony przed czarną magią, rozmawiając na różnorodne tematy. Uczniowie byli pełni szoku i zdumienia, a w szczególności Ślizgoni i Gryfoni, którzy zawsze pałali do siebie nienawiścią. Drzwi otworzyły się szeroko, a w progu stanęła uśmiechnięta nauczycielka. Sala była całkowicie pusta, bez krzeseł i stolików, co Harry przyjął z ulgą, gdyż oznaczało to, że czekają ich głównie ćwiczenia praktyczne, a nie teoria. Ustawili się pod ścianą w kolorze drewna, dostrzegając w rogu pomieszczenia stertę poduszek.

Harry Potter i Drugie ObliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz