Rozdział 14 - Sumienie

667 24 9
                                    

Pussy rozszerzyła oczy, patrząc na Harry'ego. Doris i Szakal byli zaskoczeni. Gangsterzy opuścili swoje pistolety po jego słowach, a Snajper uśmiechnął się lekko. Kiwnął na niego głową, więc wyszli, zostawiając więźniów samych.

— Koleś leży w szpitalu na obrzeżach miasta. Pierwsze piętro, sala numer dwadzieścia pięć. Wystarczy odciąć kabelek, który dostarcza mu krew. Przed salą pilnuje go policjant. Pójdzie z tobą jeden z moich ludzi. Jak to zrobisz? W ogóle mnie to nie obchodzi. Ważne, żeby nikt nie domyślił się, kto to zrobił. Będę wiedział, czy to zrobiłeś. Jeśli tak, wypuszczę tamtą trójkę i zawrzemy umowę.

— Kiedy?

— Teraz. Masz godzinę. W tym czasie rób, co chcesz. Ja muszę tylko dostać informację o jego śmierci. Czekaj w samochodzie. Zaraz ktoś przyjdzie.

Kiwnął głową i wyszedł. Usiadł za kierownicą swojego auta. Ściągnął okulary i przetarł oczy, a później je zamknął. Zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu zobaczył napis Szefunio, więc odebrał.

— Przyjedź do klubu — powiedział mężczyzna. — Może coś wymyślimy.

— Zaraz będę — mruknął, dostrzegając, że zbliża się jeden z ludzi Snajpera. Rozłączył się, gdy wsiadł do środka. — Jedziemy do Szefunia — powiadomił i ubrał z powrotem okulary.

Ruszył.

— Gdy tylko przyjedzie tu z tym kolesiem, zachowujcie się tak, jakbyście nic nie wiedzieli o zleceniu — rzekł Szefunio, gdy Kobra odpalił silnik.

— Wiesz, jak go z tego wyplątać? — spytała z nadzieją Wdowa.

— Nie mam pojęcia — westchnął.

Zapadła cisza.

— Musi to zrobić — szepnęła Gejsza. — Nie ma innego wyjścia, aby Pussy, Doris i Szakal to przeżyli.

— Po takim świństwie jeszcze musi ratować im tyłki — warknął Szatan.

— Nawet nie możemy ich odbić, bo Kobra za to zapłaci — mruknęła Milka.

Missy wyłączyła laptopa, aby nie było podejrzeń, że cokolwiek widzieli, kiedy Harry stanął przed klubem. Po chwili chłopak wszedł do środka z niemrawą miną. Pionek najwyraźniej został w samochodzie.

— Co masz zamiar zrobić? — zapytał Yom, gdy usiadł.

— A mam jakieś wyjście? Albo ten koleś, albo oni. — Przetarł twarz dłonią. — Przysięga jeszcze nie obowiązuje, więc nie mam wyjścia.

— Po co mu to wszystko? — mruknęła Gejsza.

— Od pierwszej akcji chciał Kobrę u siebie — odparł Szefunio. — Twierdził, że kradzieże i przewozy to małe oczekiwania względem niego.

Harry spojrzał na Remusa i Syriusza, którzy siedzieli bardzo bladzi, patrząc z kolei na niego.

— Szefunio, pożyczysz mi bmkę? — zapytał Ostry po chwili.

— Jasne — odparł i podał mu kluczyki.

Wdowa ścisnęła go lekko za rękę. Chłopak wraz z Żyletą poszedł do pokoju, gdzie mieli sprzęt i ciuchy potrzebne do wszystkich akcji.

— Jak mam tam niezauważalnie wejść? Przecież tam jest pełno ludzi i kamer.

— Kamery są przed budynkiem i w holu — rzekł w zastanowieniu starszy. — Byłem tam kiedyś na akcji, więc trochę się orientuję. Ubierz się w normalne ciuchy. Wejdziesz jakbyś kogoś odwiedzał, ale pójdziesz do pierwszej łazienki od razu po prawej. Kamera nie obejmuje tyłów, więc możesz przez okno dostać się na piętro. Od razu tyłem nie dasz rady, bo jest ogrodzony wysokim murem i ktoś cię zobaczy. Okienko jest niemalże idealnie nad salami z numerami dwadzieścia. Musisz policzyć okna, żeby wiedzieć. Licz od lewej od numeru dwadzieścia. Weź jakąś perukę dla niepoznaki.

Harry Potter i Drugie ObliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz