-Padnij!
Pociągnął Wdowę na ziemię, a reszta poszła za ich przykładem. Schowali się za oparciem kanapy. Ludzie krzyczeli i uciekali, gdy rozległy się kolejne strzały. Kobra i Żyleta wymienili szybkie spojrzenia i wyciągnęli zza pasa pistolety. Kula trafiła w oparcie po drugiej stronie. Równocześnie klęknęli i zaczęli strzelać zza sofy.
Syriusz nie wierzył. W trakcie tych kilku godzin dowiedział się więcej niż przez kilka lat. A teraz jeszcze to? Udział w strzelaninie? To mu się w głowie nie mieściło.
Wdowa rozglądała się po pomieszczeniu z roztargnieniem. Rozszerzyła oczy, gdy zauważyła, że postrzelili Missy i celują w Żyletę. Kobra dostrzegł to w tym samym momencie, więc pociągnął przyjaciela na ziemię. Pocisk wbił się w miejsce, gdzie chwilę wcześniej znajdowała się pierś chłopaka. Harry odwrócił się i wycelował w atakującego.
Strzał.
Trafił wprost w kolano, tracąc ostatni nabój. Klepnął Żyletę w plecy, a ten kiwnął głową. Widocznie mieli swoje znaki, bo kiedy Kobra pobiegł w stronę Missy, starszy go osłaniał. Ostry ledwo zdążył wskoczyć za kanapę, gdy nad jego głową przeleciał pocisk. Missy miała ranę brzucha, ale była przytomna.
— Pod kanapą — szepnęła.
Zobaczył, że leży tam jej pistolet.
— Trzymaj się — powiedział, a ona uśmiechnęła się słabo.
Chciał sięgnąć po spluwę, ale usłyszał, jak ktoś odbezpiecza pistolet tuż za nim. Bez namysłu rzucił się na osobą za nim. Pierwszy pocisk trafił w kanapę.
Wdowa patrzyła na szarpaninę Kobry z jakimś kolesiem z mocno bijącym sercem. Żyleta próbował wycelować spluwą, jednak cel co chwilę trafiał na Ostrego.
Strzał.
Czas zwolnił, kiedy zobaczyli, że rozpryskuje się krew i obaj nagle zamierają.
— Kobra! — Gejsza pierwsza zauważyła, kogo trafiło.
Wyrwał pistolet z rąk pionka Snajpera i przyłożył mu lufę do skroni, dostrzegając, że ktoś inny trzyma spluwę przy głowie Dextera. Zapadła cisza, a Kobra i członek gangu Snajpera patrzyli na siebie z zaparciem.
— Puść go, bo odstrzelę mu łeb — syknął Ostry, a oni zauważyli, że pocisk trafił go w ramię.
— Ty pierwszy.
— Wymiana — wtrącił Szefunio, który pojawił się nie wiadomo kiedy.
Popchnęli lekko swoich zakładników w przód. Draco patrzył na Harry'ego, który celował w swoją ofiarę. Nagle przeniósł na niego wzrok, a lufę podniósł trochę wyżej, celując mu w pierś i ledwo dostrzegalnie zniżając głowę, by dać mu znak. Zakładnicy padli na ziemię, gdy rozległy się strzały. Pionkowi Snajpera skończyły się naboje, Kobra miał ostatni, ale ten jeden mógł wystarczyć, więc atakujący się poddał.
— Snajper czeka na to, co jego — rzekł.
— Wiesz, co mu powiedz? Dokładnie zacytuj. Pier*ol się.
— Nie daruje ci.
Wyszli ci, którzy byli przytomni, a resztę wyciągnęli. Kobra opuścił broń dopiero wtedy, gdy trzasnęły drzwi. Milka natychmiast znalazła się przy Missy. Wdowa zerwała się z ziemi i podbiegła do Ostrego z troską na twarzy. Zaprowadziła go do kanapy i posadziła na niej.
— Dexter, bierz się za Missy — polecił Szefunio. — Milka do Kobry.
Zamknął klub. Zostawił tylko nieznajomą czwórkę, ponieważ ci zadeklarowali, że znają się na medycynie.
CZYTASZ
Harry Potter i Drugie Oblicze
FanfictionKsiążka nie jest moja. Nie posiadam do niej praw autorskich. Nie mniej jednak jest ona dostępna tylko na blogu (link na końcu) wiem jednak że nie każdy lubi formę czytania na blogu i woli wattpad, dlatego też udostępniam to tutaj. http://hp-i-drugie...