Rozdział 29 - Przejaw troski

455 17 3
                                    

— Miłej zabawy, chłopaki — wyszczerzył się Harry, gdy zobaczył kumpli z dormitorium w koszulach i pod krawatami oraz Zeusa, który się tu przypałętał.

Scott skrzywił się i burknął:

— Zdradziłeś mnie. Mieliśmy się we dwójkę wymigać.

— Nie moja wina, że uległeś dziewczynom. Idę na znacznie przyjemniejszą imprezę z Young i Filchem.

Wybuchnęli zgodnie śmiechem.

Ron był w łazience, więc mogli sobie na luzie pogadać, nie dostrzegając jego gniewnych min. Harry dowiedział się, że jego były przyjaciel idzie z jakąś Puchonką. Skąd ją wynalazł? Kobra nie miał pojęcia i nic go to nie obchodziło. Dexter, ku zdumieniu wielu osób, zaprosił na bal Milkę. Zeus, pod naciskiem Missy, zabierał ze sobą jakąś dziewczynę ze swojego rocznika, którą sam ledwo znał. Nancy, tak jak mówiła w trakcie świąt, wybierała się z jakimś blondynem z Ravenclawu.

Z wrednym uśmiechem skierowanym w stronę Scotta, wyszedł na szlaban. W gabinecie siedziała już jego towarzyszka na ten wieczór. Oddał różdżkę, rzecz jasna fałszywą, słuchając, co mają robić. Szorowanie kibli. Nicole wypowiedziała pod nosem jego myśl:

— Zaje*iście.

— Chciało się nie przestrzegać zasad to opuszcza was zabawa. — Filch zaczął się nad nimi pastwić. — Właściwa nagroda dla bachorów. Szorowanie nocników zamiast tańców. — Harry wygiął usta w ironicznym uśmiechu. — Znacznie lepsze byłoby ...

I tak minęła im godzina. Wyraźnie się obijali, czekając, aż woźny wyjdzie. Nicole spojrzała rozpaczliwie na Harry'ego.

— Zrób coś — szepnęła.

— Niby co? — odparł równie cicho.

— Jesteś bardziej kreatywny. Przynajmniej tak twierdzisz.

Zerknął na Filcha, który szperał w papierach, nie zwracając na nich uwagi.

— Zasłoń mnie — szepnął, gdy przypomniał sobie, że nad nimi jest sala transmutacji.

Pod pretekstem rozprostowania kości, Nicole ustawiła się tak, aby go zasłonić. Wyciągnął niepostrzeżenie różdżkę i szarpnął nią lekko. Rozległ się rumor.

— Irytek!

Filch wyleciał z pomieszczenia jak burza.

— Zostawił różdżki? — zapytał Harry, rzucając kolejne zaklęcia w sufit.

— Zostawił.

— To zajmij się tymi kiblami, a ja dołożę mu dodatkowej roboty.

— Gdzie idziesz? — oburzyła się, gdy podbiegł do drzwi.

— Przecież zaraz przyjdę, bo się zorientuje. — Wywrócił oczami. — Nie trać czasu.

— Och, no dobra.

Na korytarzu zrobił niezły bałagan, dzięki czemu mieli mieć więcej czasu. Filch nie mógł dołożyć im dodatkowej roboty w trakcie szlabanu, więc byli bezpieczni. Po chwili Kobra wrócił usatysfakcjonowany do gabinetu i pomógł Ślizgonce, patrząc na to, jak nocniki same się czyszczą. W oddali słyszeli muzykę dochodzącą z Wielkiej Sali, a Nicole zamyśliła się na chwilę.

Filch wrócił wściekły pół godziny później, gdy zostało im tylko kilka nocników, których czyszczenie musieli dokończyć ręcznie. W efekcie końcowym na szlabanie byli tylko dwie godziny. Wzięli swoje różdżki pod podejrzliwym spojrzeniem woźnego i wyszli zadowoleni z siebie. Szli w tym samym kierunku, przechodząc także obok Wielkiej Sali, gdzie Ślizgonka zatrzymała na chwilę wzrok, co nie uszło uwadze Kobry.

Harry Potter i Drugie ObliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz