Rozdział 20 - Krytyczna sytuacja

609 21 0
                                    

Obrona przed czarną magią na powrót stała się ulubionym przedmiotem Kobry. Nauczycielka znała się na rzeczy i w skuteczny sposób przekazywała swoją wiedzę. Harry czuł wokół niej jakąś tajemnicę, której pewnie nie chciała nikomu zdradzić, ale najwyraźniej polubiła go jako wychowanka, który szybko przyswaja wiedzę. Był uczniem, któremu zwykle jako pierwszemu udawało się rzucić nowe zaklęcie.

W wolnym czasie dużo ćwiczył. Głównie zwrócił uwagę na animagię i czarnomagiczne zaklęcia, których uczył się w Pokoju Życzeń. Missy, Milka, Dexter i Zeus dzielnie mu towarzyszyli i pomagali jak mogli. Scott szybko zdobył ich zaufanie i wkręcił się do ich grupy. Kłótnie z Nicole powoli stawały się codziennością, a oni z każdym dniem nienawidzili się coraz bardziej. Pierwszy szlaban w jej towarzystwie był dla niego istną katorgą, gdyż obrzucali się obelgami, gdy tylko się dało. Snape'a widywał praktycznie tylko na posiłkach i wszystkich za to błogosławił. Żałował, że marzenia o zawodzie aurora prysły i nie wiedział, co w tej sytuacji zrobi. Stwierdził, że jeśli dożyje, to prawdopodobnie wybierze jakiś mugolski kierunek.

Z przyjaciółmi dużo myślał o tym, jak pozbyć się Voldemorta, bo byli przekonani, że nie wystarczy rzucić w niego zwykłą Avadą Kedavrą. Przeglądali książki, nawet te z Działu Ksiąg Zakazanych, ale nic się pod tym względem nie zmieniło.

Dexter zorganizował wielką imprezę, którą Kobra niestety musiał opuścić, gdyż sprzeczka z Nicole popsuła jego plany i miał w tym czasie szlaban. Missy i Milka nie chciały iść bez niego jako jedyne z innego domu niż Slytherin, a Zeus musiał nadrobić zaległości, których mu się nazbierało w trakcie, gdy wszystko sobie olewał. Na końcu okazało się, że impreza jest tylko dla domu Węża. Draco nie był z tego zadowolony, bo chciał, aby Ślizgoni trochę poznali część ekipy, lecz jego plan nie wypalił.

Ostry i Dexter zwrócili także uwagę na quidditch i jako kapitanowie drużyn śmiali się z tego, kto wygra puchar. Zwykle grali jako wrogowie, ale teraz miało się to zmienić. Syriusz zapewnił Harry'ego w liście, że jakimś sposobem dostanie się do szkoły, by obejrzeć pierwszy mecz pomiędzy Gryffindorem a Ravenclawem. Z ekipą kontaktował się właściwie tylko listownie, gdyż komórka okazała się mało pożyteczna. Codziennie wieczorem wybierał się na Wieżę Astronomiczną, gdzie miał odrobinę zasięgu, by zobaczyć, czy Snajper niczego od niego nie chce. Okazało się, że mężczyzna daje mu spokój w trakcie roku szkolonego, co Harry przyjął ze zdumieniem. Przypomniały mu się jego słowa, że dba o swoich ludzi i najwyraźniej była to prawda.

Zauważył, że powoli odcina się od Gryfonów. Co prawda często rozmawiał w dormitorium z chłopakami, pomijając Rona, który pałał do niego nienawiścią, ale zwykle wracał dość późno. Co chwilę też widywał się z Ginny, szczególnie na treningach quidditcha. Miała do niego całkiem inne podejście niż Ron, czym mile go zaskoczyła. Hermionę natomiast widywał w bibliotece, gdzie szeptem mogli rozmawiać na różne tematy. Starał się nie zerwać całkowicie kontaktu z dziewczynami, gdyż zawsze traktował je jak siostry, chociaż Ginny miała do niego inne podejście. Sam się o tym przekonał, gdy pewnego wieczora razem wracali z treningu.

Nie chcieli trafić na Filcha, więc kiedy usłyszeli na pustym korytarzu kroki, Harry pociągnął rudowłosą dziewczynę do jakiejś pierwszej lepszej klasy.

— Mało brakowało — odetchnęła z ulgą, a on pokiwał głową.

— Czubek, stoi niedaleko. Musimy poczekać.

Usiedli na ławce obok siebie, rozmawiając lekko przyciszonymi głosami, by woźny ich nie usłyszał.

— Jak ci idzie z szukaniem czegoś na Voldemorta? — zapytała cicho, patrząc jak przysuwa sobie nogą krzesło, gdzie postawił stopy.

Harry Potter i Drugie ObliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz