Rozdział 31 - Teoretyczna zamiana domu

468 21 4
                                    

— Ku*wa! — Zwykły gwar został zagłuszony głośnym przekleństwem.

Każdy spojrzał w stronę osoby wypowiadającej te słowa i zdziwili się, widząc Pottera ciskającego gromy z oczu. Chłopak opadł na kanapę obok Zeusa.

— Co jest? — spytał blondyn.

— Co jest? Ty się pytasz: co jest?! Przez tego skretyniałego Wiewióra grozi mi zawieszenie w prawach!

Scott rozszerzył oczy.

— Coś ty zrobił?

— Co on zrobił, chciałeś chyba powiedzieć! Ja się tylko broniłem, a wszystko spadło na mnie! Ta szuja napadła na mnie na pustym korytarzu z jakimiś czterema małolatami!

Chłopak rozwarł oczy jeszcze bardziej, a niektórzy nie kryli, że słuchają.

— I ty jeszcze jesteś na nogach, zamiast leżeć w Skrzydle?

— Chyba mnie nie doceniasz. — Kobra zmarszczył brwi i uśmiechnął się szeroko. — Nie umieli się bić. Oni leżą w Skrzydle. — Zeus wybuchnął niekontrolowanym śmiechem, a brunet nie mógł powstrzymać wyszczerzu. — Problem polega na tym, że nas złapali — spoważniał. — Zgaduj zgadula. Zwróć uwagę na to, jakie jest moje szczęście.

— Snape? — strzelał.

— Brawo. — Kilka osób syknęło. — Od początku roku nie miał większych okazji wlepić mi porządnego szlabanu, więc walnął z grubej rury. Rozmowa z dyrkiem i groźba zawieszenia, dopóki tego nie wyjaśnią.

Scott skrzywił się lekko, sycząc. Nagle obok nich usiadła Hermiona, sztywna jak struna.

— Chcesz powiedzieć, że ta skretyniała Wiewióra to Ron?

— Właśnie to chcę powiedzieć — mruknął.

— Czy on do reszty zgłupiał?! — Zerwała się do pionu i wybiegła na korytarz ze złością na twarzy.

— Hermiona zrobi mu taką jatkę, że już mi zwisa to zawieszenie — powiedział Kobra, a Zeus zarechotał.

— Zbieramy się na imprezę? — szepnął.

— Jasne — odparł.

Wstali i ruszyli w stronę dormitoriów, mijając Ginny, która zbierała w sobie wielkie pokłady złości. Harry mrugnął do niej, a dziewczyna uśmiechnęła się słabo.

— Co mu zrobiłeś? — spytała.

— Yyy... — zawahał się. — Złamany nos i ból dolnych partii ciała.

Zeus zachichotał.

— Ma za swoje, kretyn — mruknęła Ginny i wyszła.

Wraz ze Scottem kierował się do lochów, gdzie umówili się z elitą Slytherinu oraz Milką i Missy na imprezę urodzinową Viki. Przez rozmowę z dyrektorem mieli mały poślizg czasowy, więc szybko przemierzali korytarze.

— No wreszcie — odetchnęła Alison. — Gdzie wyście byli?

— Jego pytaj — parsknął Zeus, pokazując na Harry'ego.

— Miałem rozmowę z dyrkiem — wytłumaczył brunet.

— Czemu?! — krzyknęła Nancy. — Znowu chciał cię nawrócić?!

— Yyy... — skrzywił się. — Wyjątkowo nie. — Rozluźniła się. Ostry rozejrzał się po lochach, szukając miejsca, dzięki któremu mógłby się stąd szybko ewakuować, gdyby zaszła taka potrzeba. — To nie była moja wina — zaznaczył, a ona zmrużyła brwi.

Harry Potter i Drugie ObliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz