Rozdział 42 - Przyczyna wojny

374 20 0
                                    

Kiedy tylko znaleźli się w ciemnej uliczce, przyparto go do muru, zatkano usta i wbito różdżkę w podbródek. Ze ściśniętym gardłem dostrzegł przed sobą czwórkę śmierciożerców z zasłoniętymi twarzami. Jeden z nich trzymał pelerynę-niewidkę użytą do tego, aby nie było widać przeciwnika, który go zaatakował. Nie tracąc czasu, zaczął obmyślać plan ucieczki. Uderzyć tego najbliższego i zwiać? Reszta zareaguje od razu i powalą go na ziemię, zanim dobiegnie na główną ulicę. Zacząć krzyczeć? Przecież rzucili na niego zaklęcie Silencio. Wyciągnąć różdżkę? Jego plan legł w gruzach, gdyż w tym samym momencie wyszarpnięto mu ją z kieszeni.

— A Malfoy? — powiedział jeden ze śmierciożerców. — Miało być dwóch.

Więc znowu mają nas złapać?

— Malfoy cały czas łazi z tą bandą — warknął inny, wyższy i potężniejszy. — Bez hałasu go nie wyciągniemy.

Jakby co, to dzwoń – słowa Missy spadły na Harry'ego jak grom z jasnego nieba. Wykorzystał nieuwagę śmierciożerców i dotknął telefonu przez materiał spodni. Najpierw musiał odblokować klawiaturę. Wymacał pierwszy klawisz z brzegu. Płotek, zero... Gwiazdka. Przydusił dłużej, by odblokować klawiaturę. Teraz książka telefoniczna. Po chwili wcisnął strzałkę w dół – skrót do folderu Kontakty. Żeby najechać na numer dziewczyny, musiał wydusić literki mis. Milka. Wystarczy m. Jest pierwsza. Wcisnął literkę m. Miał nadzieję, że trafił na zieloną słuchawkę i dziewczyna odbierze od razu.

— Potter. — Jeden ze śmierciożerców zwrócił się do niego, sycząc.

Milka, błagam.

Alison Peen śmiała się głośno z żartu Blaise'a, gdy telefon w jej kieszeni zaczął wibrować. Szybko wyciągnęła komórkę, gdyż nie lubiła nie odbierać połączeń.

— Gdzie jesteś, Kobra?

— ... jdziesz do niego i przyprowadzisz tutaj...

— Kobra? — zmarszczyła brwi, przystając. — Co się dzieje?

— ... Wystarczy jeden zły ruch i Czarny Pan natychmiast się tobą zajmie.

Z jej gardła wydobył się zduszony pisk.

— Missy! — szepnęła desperacko. — Kobra...

— Co Kobra?

— Śmierciożercy. Złapali go!

Wszyscy rozszerzyli oczy z przerażenia, patrząc na nią. Położyła palec na ustach i włączyła tryb głośnomówiący, dziękując w myślach Alanowi, że zaproponował pójście w ustronne miejsce, gdzie nikt ich nie słyszał.

— Zbyt ryzykowne.

— Nie mamy wyboru — warknięcie nieznanego mężczyzny. — Malfoy pójdzie za nim bez zbędnych pytań, a to nam się przyda. Inaczej ściągniemy tu całą bandę bachorów, a to będzie problem. Miał być tylko Potter i Malfoy. Taki był rozkaz... Pójdziesz po tego zdrajcę i przyprowadzisz go tutaj. Nie próbuj żadnych sztuczek, bo będę zaraz za tobą.

— Ściągnij zaklęcie. Przecież musi mówić — stwierdził ktoś inny.

Chwila niezidentyfikowanych szumów.

— Jeden zły ruch i pamiętaj — syk.

Połączenie zostało przerwane. Patrzyli na siebie z otwartymi ustami i przerażeniem w oczach.

— Co robimy? — szepnęła Pansy.

— Przyjdzie do nas. Ma wyciągnąć Dracona — odparł Alan.

— Syriusz. On miał być z Syriuszem — rzekła z paniką Missy.

— Może mają ich obu...

— Mówili, że tylko Kobra i Dexter.

Harry Potter i Drugie ObliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz