— Zaczęło się od momentu, gdy Żyleta znalazł mnie w nocy w parku niedaleko mojego domu. Byłem po kolejnym ataku Dursleya, więc wyglądałem, jakbym nie wyglądał. Właściwie to ledwo funkcjonowałem. Zabrał mnie do klubu, a Szefunio, jak to ma w zwyczaju, przygarnął mnie jak wszystkie ofiary losu. — Draco uśmiechnął się lekko na to stwierdzenie. — Uznałem, że nie mam nic do stracenia, więc dałem się namówić. Dzień później, gdy wróciłem do nich z odpowiedzią, Yom przyprowadził jednego chłopaka – Szakala. Razem się uczyliśmy, z czasem wszystko robiliśmy razem. Byliśmy jak bracia. On – chłopak z dworca – i ja – chłopak z nienormalnej rodziny. Mówiliśmy sobie o wszystkim. Po czwartym roku poznałem Doris. Byłem w nią zapatrzony jak w bóstwo. Przez jedną dziewczynę zachowywałem się jak idiota, ekipa może potwierdzić. Kompletnie mi odbiło na jej punkcie. Nie słuchałem nikogo, że mnie wystawi i poleci do innego, gdy tylko ktoś pojawi się na horyzoncie. Ideał. Przed moim wyjazdem obiecaliśmy sobie, że jeśli znajdziemy sobie kogoś innego, to od razu dowie się o tym druga osoba. W trakcie roku pojawiła się ta cała Cho. Wtedy mieliśmy chwile kryzysu, więc nic o tym nie wiedziała. Szybko się pogodziliśmy. Nie dostałem żadnego listu o tym, że kogoś poznała. Wracałem do domu przybity po śmierci Syriusza i, jak każdy, chciałem od razu się z nią spotkać. Przez dwa dni nie dała znaku, gdzie jest. W końcu przyszła, dowiedziałem się o tym od Gejszy. Patrzyła wtedy na mnie z takim z współczuciem, że nie wiedziałem, co jest grane. Nie wiedziała, jak mi to powiedzieć, więc sam się przekonałem. Co znalazłem? — uśmiechnął się z ironią i spojrzał na Dextera, który patrzył na niego ze zmarszczonymi brwiami. — Jak pieprzy się z moim przyjacielem. — Dexter mruknął pod nosem jakieś przekleństwo pełne zaskoczenia. — Nie widzieli mnie, a ja byłem w takim szoku, że nie wiedziałem, co robić. Dwa dni później siedziałem razem z ekipą. Gejsza najwidoczniej domyśliła się, co widziałem, ale milczała na ten temat. Oni przyszli później. Razem. Zachowywali się jak zwykle. Tego nie wytrzymałem. Nikomu tak nie wpie*doliłem jak jemu. Gdyby nie Żyleta, to chyba bym go zabił, a ją zaraz za nim. Co oni zrobili? Wyśmiali mi się prosto w twarz. Byli ze sobą od pół roku i ciągnęli mnie tylko na kasę. Żyleta wyciągnął mnie z dołka, z głowy wyperswadował mi wszystkie myśli o odstrzeleniu sobie łba, a takich miałem sporo. W życiu na nikim się tak nie przejechałem jak na nich.
Zamilkł, widząc przed oczami całą sytuację, która kiedyś miała miejsce. Kiedyś? Przecież to było niecały miesiąc temu! Poczuł ukłucie bólu, gdy sobie to uświadomił.
— Gejsza mnie zabije, jeśli się dowie — stwierdził i wyciągnął z szuflady papierosa, którego zapalił.
— Palisz?
— Jak się wku*wię, a jak o tym gadam, to zawsze. Gejsza próbuje mnie tego oduczyć, ale z marnym skutkiem. Poza tym sama to robi, gdy jest wkurzona.
Draco zaśmiał się lekko.
— Też tak mam — dodał. — Zastanawia mnie, dlaczego odwróciłeś się od dyrektora.
— Wiedział, co ze mną robi Dursley, a mimo to nadal mnie tam odsyłał. I... — zaciął się na chwilę. — Cholera, że też muszę to mówić tobie. — Dexter parsknął. — Umiesz oklumencję? — Kiwnął głową. — To okay. Ukrył przede mną przepowiednię, przez co zginął Syriusz.
— Czyli to jednak prawda z tym Wybrańcem?
— Niestety tak. Albo on, albo ja — westchnął. — Domyślasz się, na czym polegają akcje? — zmienił temat, gasząc niedopałek.
— Pewnie coś nielegalnego.
— Racja. Dokładniej mówiąc: akcje przestępcze. Nie zajmujemy się morderstwami, porwaniami, łamaniem nóg i takie tam. Bardziej coś w stylu: kradzieże aut, cennych przedmiotów, włamania, nielegalne przewozy. Nie raz trąbili o nas w telewizji — uśmiechnął się z zadowoleniem. — Ale nikt nie wie, kim jesteśmy. Dostajemy zlecenia za kasę, a Szefunio wybiera, kto najbardziej się do tego nadaje. Wyprzedzę twoje pytanie. Ostatnio mieliśmy wykraść z muzeum jakąś drogocenną maskę. Missy zajmuje się komputerami, ale akurat system siadł w trakcie akcji i ochroniarze dowiedzieli się o włamaniu. Zwinęliśmy maskę, ale przy ucieczce zdążyli mnie postrzelić. Snajper też jest związany z jedną akcją. Chciał tylko jedną osobę z ekipy, reszta była z jego bandy. To znacznie utrudniało sprawę, bo z resztą potrafimy dogadać się na migi, ale Snajper to jeden z najbardziej wpływowych ludzi, więc się zgodziliśmy. Mieliśmy przechwycić przewóz z narkotykami. Wszystko poszło łatwo. Już na miejscu, po akcji, miałem zwijać się do chaty, więc poszedłem do budynku po kasę. Usłyszałem rozmowę Snajpera z jego bandą. Mieli mnie stuknąć i zakopać. — Draco gwizdnął. — Zwinąłem im sporo towaru i spier*oliłem ich samochodem. Nikt nie wie, gdzie schowałem towar, a on jest wkurzony, bo jak mnie teraz zabije, to się tego nie dowie. Mam zabezpieczenie.
CZYTASZ
Harry Potter i Drugie Oblicze
FanfictionKsiążka nie jest moja. Nie posiadam do niej praw autorskich. Nie mniej jednak jest ona dostępna tylko na blogu (link na końcu) wiem jednak że nie każdy lubi formę czytania na blogu i woli wattpad, dlatego też udostępniam to tutaj. http://hp-i-drugie...