Rozdział 1 - Drugie oblicze

1.1K 41 15
                                    

— Przestań się obijać, bo odstrzelę ci łeb.

— A ty przestań mi rozkazywać — warknął blondyn.

— Myślisz, że jestem zadowolony z tego, że muszę cię tego wszystkiego uczyć? — burknął czarnowłosy.

— Potter, nie sądziłem, że akurat ty w tym siedzisz — rzekł po chwili ciszy jasnowłosy z niedowierzaniem.

— Malfoy, zamknij gębę i jedź, bo się tego nie nauczysz do końca tygodnia.

— Ile lat?

— Ruszysz czy nie?

— Odpowiedz to ruszę.

— Pier*oleni arystokraci — burknął Harry pod nosem.

— No nie, jeszcze to.

— Co? — warknął.

— Klniesz jak szewc.

— Bo mnie wku*wiasz.

Malfoy uśmiechnął się wrednie.

— Więc? — drążył.

— Dwa lata.

Draco uniósł brwi, ale ruszył.

— A Weasley i Granger to akceptują?

Kobra uśmiechnął się z politowaniem.

— A kto powiedział, że o tym wiedzą, kretynie? — Draco zaciągnął ręczny na zakręcie. — Rany boskie, jeździsz jak kaleka! — zdenerwował się, kiedy walnęli bokiem auta w stertę opon.

— Nie wiedzą? — Blondyn zignorował ostatnie słowa. — Tego się nie spodziewałem po Wybrańcu.

Harry spojrzał na niego, a ten dostrzegł furię w jego oczach.

— Nie mów tak na mnie, bo pożałujesz — warknął.

— A co ty mi możesz zrobić? — prychnął, a Kobra uśmiechnął się szyderczo.

— Więcej niż ty mnie. Jednym ruchem palca mogę odstrzelić ci łeb i nikt nie będzie miał mi tego za złe. — Draco zgrzytnął zębami. — Ruszaj.

Dexter zmienił bieg i wystartował z piskiem opon. Przez chwilę milczeli, patrząc na tor. Blondyn ponownie zaciągnął ręczny na zakręcie, ale w efekcie końcowym ponownie wylądowali na oponach.

— W życiu nie pożyczę ci swojego auta — powiedział Harry.

— Dopiero się uczę — odburknął, ale zaraz zmarszczył brwi i spojrzał na niego. — Masz samochód?

— Jak każdy, kto w tym siedzi.

Po którejś z kolei nieudanej próbie i niejednej kłótni, Harry wyszedł, trzasnął drzwiami i wszedł do budynku, obok którego ćwiczyli. Dostrzegł kilkanaście znajomych osób i nerwy mu puściły.

— Co ja, do cholery, zrobiłem, że dałeś mi do wytrenowania akurat taką mendę, której nie raz chciałem przy*ierdolić?! Po co go tutaj w ogóle wzięliście, skoro wiedzieliście, że mam ochotę nakopać mu po dupie, gdy tylko go zobaczę?!

— A myślisz, że bym się na to zgodził, gdybym wiedział, że akurat ty mnie będziesz uczył?! — Draco był równie zdenerwowany.

— To trzeba było siedzieć w domu na dupie, a nie szwędać się nie wiadomo gdzie!

— Równie dobrze mógłbym to powiedzieć o tobie!

Gotowi byli użyć pięści, by rozstrzygnąć spór i już mieli taki zamiar, lecz ich powstrzymano. Szatyn posadził Kobrę na kanapie, a chłopak o czarnych włosach postawionych na żel przytrzymywał Dextera.

Harry Potter i Drugie ObliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz