Rozdział 9 - Znajomi z podwórka

815 31 25
                                    

Harry był zdenerwowany. Weasleyowie i Hermiona mieli przybyć na Grimmauld Place 12 za kilka godzin, a on bał się rozmowy z przyjaciółmi jak nigdy wcześniej. Trudno było nie zauważyć jego nerwów, więc domownicy próbowali podtrzymać go na duchu.

— Nie przejmuj się tak. Jeśli są prawdziwymi przyjaciółmi, zrozumieją — pocieszał go Łapa.

— A wiesz, jakie mam wrażenie? Że mimo wszystko jednak nie zrozumieją — odparł cicho.

Z doświadczenia wiedzieli, że czekanie jest najgorsze, dlatego zaproponowali sprzątanie.

Weasleyowie i Hermiona byli zdumieni, gdy zobaczyli żywego Syriusza, ale przywitali go z wielką radością.

— Harry jest na górze — powiedział Łapa do młodzieży, a oni skierowali się w stronę wyjścia. — Nie jest sam — dodał z nutką niepewności.

— Jeszcze ktoś jest? — zdziwiła się Hermiona.

— On wam wszystko powie.

Hermiona, Ron i Ginny ze zdziwieniem skierowali się na górę. Zaglądali do każdego pokoju, ale przyjaciela nie było. Uchylili kolejne drzwi i usłyszeli głośną muzykę oraz śpiew, a raczej ryk kilku osób. W oczy rzucił im się jakiś niski rudzielec, który skakał na łóżku wraz z czerwonowłosą dziewczyną. Jakiś blondyn trzymał na barana szatynkę z granatowymi pasemkami, która próbowała myć okna, lecz zamiast tego odprawiała coś na wzór tańca. Inny chłopak z tatuażem diabła na ramieniu tańczył z blondynką, a obok nich, z miotłą, kasztanowowłosy śpiewał do trzonka. Ujrzeli także ładną brunetkę, która kręciła się dookoła własnej osi, a następnie wpadła na ramiona brunetowi, którego dobrze znali.

— ...Turn the lights out, lay your head down, now you got me, where you want me. I'm the pain, you're the pleasure. Can't you read the signs, I got a One Track Mind...*

Zgodnie wrzasnęli ostatni wers piosenki i zaczęli się śmiać. Brunet skądś wykombinował różyczkę i podał czarnowłosej. Uśmiechnęła się szeroko i dała mu całusa w usta.

— Kobra...

— Hę?

Odwrócił się, widząc spojrzenia kilku przyjaciół skierowanych za niego. Zapadła cisza. Weasleyowie i Hermiona patrzyli na niego z lekko otwartymi ustami.

— Eee... Cześć — wydusił wreszcie z siebie.

— Cześć — odparli zgodnie.

Dopiero gdy blondyn ściągnął z siebie szatynkę, zorientowali się, kim on jest.

— Malfoy?!

Nie zdążyli nic powiedzieć, bo Ron zwrócił się do Harry'ego ze złością:

— Co on tu robi?

— Nie ma to jak miłe powitanie — szepnęła Wdowa.

— Mieszka — odparł prosto z mostu. — Może najpierw byście się przywitali, jak wymaga kultura? — dodał niepewnie.

— Jasne. — Hermiona uśmiechnęła się niepewnie.

Wdowa pierwsza się zreflektowała i podeszła do nich. Uścisnęła rękę szatynki, mówiąc wesoło:

— Wdowa jestem. Znaczy, tak na mnie mówią. Męża jeszcze nie miałam — wyszczerzyła się.

— Hermiona — odparła z rozbawieniem.

Przywitała się także z Ginny i Ronem, a następnie wróciła do Harry'ego, dając znaki pozostałym, a ci poszli za jej przykładem.

— Pierwszy raz nie wiem, o czym mam z nimi gadać — powiedział cicho Kobra, gdy reszta była zajęta gośćmi. Wdowa uśmiechnęła się do niego blado. — Jak wakacje? Oklepane. Ja pie*dolę.

Harry Potter i Drugie ObliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz