Harry był zdenerwowany. Weasleyowie i Hermiona mieli przybyć na Grimmauld Place 12 za kilka godzin, a on bał się rozmowy z przyjaciółmi jak nigdy wcześniej. Trudno było nie zauważyć jego nerwów, więc domownicy próbowali podtrzymać go na duchu.
— Nie przejmuj się tak. Jeśli są prawdziwymi przyjaciółmi, zrozumieją — pocieszał go Łapa.
— A wiesz, jakie mam wrażenie? Że mimo wszystko jednak nie zrozumieją — odparł cicho.
Z doświadczenia wiedzieli, że czekanie jest najgorsze, dlatego zaproponowali sprzątanie.
Weasleyowie i Hermiona byli zdumieni, gdy zobaczyli żywego Syriusza, ale przywitali go z wielką radością.
— Harry jest na górze — powiedział Łapa do młodzieży, a oni skierowali się w stronę wyjścia. — Nie jest sam — dodał z nutką niepewności.
— Jeszcze ktoś jest? — zdziwiła się Hermiona.
— On wam wszystko powie.
Hermiona, Ron i Ginny ze zdziwieniem skierowali się na górę. Zaglądali do każdego pokoju, ale przyjaciela nie było. Uchylili kolejne drzwi i usłyszeli głośną muzykę oraz śpiew, a raczej ryk kilku osób. W oczy rzucił im się jakiś niski rudzielec, który skakał na łóżku wraz z czerwonowłosą dziewczyną. Jakiś blondyn trzymał na barana szatynkę z granatowymi pasemkami, która próbowała myć okna, lecz zamiast tego odprawiała coś na wzór tańca. Inny chłopak z tatuażem diabła na ramieniu tańczył z blondynką, a obok nich, z miotłą, kasztanowowłosy śpiewał do trzonka. Ujrzeli także ładną brunetkę, która kręciła się dookoła własnej osi, a następnie wpadła na ramiona brunetowi, którego dobrze znali.
— ...Turn the lights out, lay your head down, now you got me, where you want me. I'm the pain, you're the pleasure. Can't you read the signs, I got a One Track Mind...*
Zgodnie wrzasnęli ostatni wers piosenki i zaczęli się śmiać. Brunet skądś wykombinował różyczkę i podał czarnowłosej. Uśmiechnęła się szeroko i dała mu całusa w usta.
— Kobra...
— Hę?
Odwrócił się, widząc spojrzenia kilku przyjaciół skierowanych za niego. Zapadła cisza. Weasleyowie i Hermiona patrzyli na niego z lekko otwartymi ustami.
— Eee... Cześć — wydusił wreszcie z siebie.
— Cześć — odparli zgodnie.
Dopiero gdy blondyn ściągnął z siebie szatynkę, zorientowali się, kim on jest.
— Malfoy?!
Nie zdążyli nic powiedzieć, bo Ron zwrócił się do Harry'ego ze złością:
— Co on tu robi?
— Nie ma to jak miłe powitanie — szepnęła Wdowa.
— Mieszka — odparł prosto z mostu. — Może najpierw byście się przywitali, jak wymaga kultura? — dodał niepewnie.
— Jasne. — Hermiona uśmiechnęła się niepewnie.
Wdowa pierwsza się zreflektowała i podeszła do nich. Uścisnęła rękę szatynki, mówiąc wesoło:
— Wdowa jestem. Znaczy, tak na mnie mówią. Męża jeszcze nie miałam — wyszczerzyła się.
— Hermiona — odparła z rozbawieniem.
Przywitała się także z Ginny i Ronem, a następnie wróciła do Harry'ego, dając znaki pozostałym, a ci poszli za jej przykładem.
— Pierwszy raz nie wiem, o czym mam z nimi gadać — powiedział cicho Kobra, gdy reszta była zajęta gośćmi. Wdowa uśmiechnęła się do niego blado. — Jak wakacje? Oklepane. Ja pie*dolę.
CZYTASZ
Harry Potter i Drugie Oblicze
FanfictionKsiążka nie jest moja. Nie posiadam do niej praw autorskich. Nie mniej jednak jest ona dostępna tylko na blogu (link na końcu) wiem jednak że nie każdy lubi formę czytania na blogu i woli wattpad, dlatego też udostępniam to tutaj. http://hp-i-drugie...