Rozdział 44 - Miłość to przekleństwo

706 23 10
                                    

Słowa Nicole dźwięczały mu w uszach przez całą noc, nie dając zasnąć. Musiały coś w sobie mieć. Musiało być rozwiązanie. Najprostsze. Najbliższe. Jego mózg odmawiał posłuszeństwa po nieprzespanych lub niespokojnych nocach. Natarczywie patrzył na Syriusza, jakby chciał go prosić o ważną radę, lecz ten ani drgnął. Gdybyś mógł się obudzić i powiedzieć mi, co mam robić... Remus znalazł go ledwo przytomnego przy łóżku Łapy. Cienie pod oczami świadczyły o kolejnej nieprzespanej nocy.

— Harry, nie pomożesz mu siedząc tutaj i nie śpiąc— skarcił go cicho.

— Ja po prostu czuję, że mogę coś zrobić — szepnął.

— Ale on by sobie nie życzył, żebyś się wykończył.

Ostry patrzył na niego zmęczonymi oczami, które nagle się rozszerzyły.

— Jesteś genialny!

— Medalion Morgany może uratować życie, ale nie może pozbawić życia — słowa Naomi naparły na niego z całą siłą.

Gdy tylko o nim pomyślał, poczuł go na swojej szyi. Szybko wyciągnął spod bluzki złoty łańcuszek z medalionem, a oczy rozbłysły mu nadzieją. Spełnia jedno ważne życzenie.

— Czekaj. — Lunatyk go zatrzymał, a Kobra spojrzał na niego z pytaniem w oczach. — Tobie się jeszcze przyda.

Remus wyciągnął mu medalion z ręki i zanim Harry zdążył cokolwiek powiedzieć, wokół jego ręki rozbłysło lekko fioletowe światło, które zgasło po chwili.

— To już? — zdziwił się Kobra.

— Na to wygląda.

— To czemu on...?

— Pomyślałem o tym, żeby wyzdrowiał. Gdybym od razu palnął, że ma się obudzić albo przeżyć, mógłby później mieć problemy ze zdrowiem.

— To trzeba mieć taktykę do takich wisiorków.

Remus uśmiechnął się lekko i oddał mu medalion, czochrając po włosach.

— Dobra robota. Teraz wszystko zależy od niego.

Na twarzy Harry'ego znowu pojawiła się radość.

Według Pomfrey stan Syriusza uległ znacznej poprawie. Wszystkie w połowie zniszczone narządy samoistnie zaczęły zdrowieć, a Łapa nabrał ponownie kolorów. Kobra dzielnie czekał cały dzień na jego przebudzenie, lecz nieprzespane noce dały o sobie znać. Słuchając monologu pielęgniarki, oczy mu się zamknęły i odpłynął. Remus zaśmiał się cicho, kiedy zobaczył, jak ciekawie musiała mówić Pomfrey. Spał o wiele spokojniej niż wcześniej, bez żadnych koszmarów.

Lunatyk patrzył przez okno na błonia, gdzie uczniowie cieszyli się słońcem, kiedy usłyszał zakłócenia przy aparaturze podłączonej do Syriusza. Odwrócił się w jego stronę. Łapa rozglądał się po pomieszczeniu ze zdziwieniem, bez odwracania głowy z braku sił. Wilkołak uśmiechnął się do siebie i podszedł do niego.

— W końcu, śpiąca królewno — powiedział na przywitanie.

— Co jest? — spytał słabym i zachrypniętym głosem.

— Oberwałeś zaklęciem — odpowiedział.

Syriusz odwrócił lekko głowę, gdy usłyszał ruch po prawej stronie. Kobra spał wtulony w poduszkę jak niemowlak.

— Siedział tu prawie non stop przez cztery dni ledwo zmrużając oczy – mruknął Remus, widząc jego wzrok.

Łapa milczał przez chwilę.

Harry Potter i Drugie ObliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz