Draco wypadł z baru, uchylając się przed promieniami zaklęć. Pomknął w prawo, nie zauważając auta Kobry, więc ten zatrąbił. Zorientował się. Ostry otworzył mu drzwi od strony pasażera. Wskoczył do środka, gdy kilku śmierciożerców wybiegło z pubu. Kobra ruszył z piskiem opon i popędził przed siebie, aż zniknęli zwolennikom Voldemorta z oczu.
— Mendy... Czekali na mnie na Nokturnie. Ktoś nakablował, że tam mieszkam.
— Nie masz po co tam wracać. Szefunio znajdzie ci jakiś lokal. Różdżkę masz przy sobie?
— Jak zawsze.
— Po resztę skoczymy jutro z Żyletą.
— Włamywaliście się?
— Niejednokrotnie — mruknął. — Kiedy Milka uciekła z domu, włamaliśmy się po jej rzeczy. W zeszłym roku zakradliśmy się z nią do gabinetu McGonagall, bo nie mieliśmy co robić.
— Zaraz, zaraz. Ona chodzi do Hogwartu?
— Jest na naszym roku w Ravenclawie.
— W życiu jej nie widziałem.
Harry uśmiechnął się półgębkiem.
— Bo w szkole jest jak szara myszka. Też udaje kogoś innego. I też ma zamiar to zmienić w tym roku. Podobnie jak Missy.
— Ona też?!
— Hufflepuff. Też nasz wiek. Też udaje. Też to zmienia — zaśmiał się. — Zawsze spotykaliśmy się po kątach i nikt o tym nie wiedział. Missy pierwsza z nas trzech trafiła do ekipy i tam się poznaliśmy. Milka znalazła się u nas rok po mnie. — Zmienił bieg, a wskazówka licznika wskazywała coraz wyższą wartość. — W życiu bym nie powiedział, że to one.
— A pozostali?
— Żyleta skończył szkołę w tym roku. Był w Ravenclawie. Pozostali to mugole, ale o magii wiedzą wszystko. Żyletę właściwie wychował Szefunio. Przychodził do niego od dziecka.
— A ty?
— Co ja?
— Jak trafiłeś do ekipy?
Zmienił bieg i przełknął ślinę.
— Żyleta znalazł mnie niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Ledwo trzymałem się na nogach — dodał ciszej.
— Czemu? — spytał ze zmarszczonymi brwiami.
— Po...
Nie zdołał dokończyć, gdyż rozległ się huk, a on stracił panowanie nad kierownicą. Zatrzymał się kilka centymetrów przed lampą, w którą prawie uderzyli.
— Co to było? — przeraził się Dexter.
Kobra wysiadł z samochodu, a Draco zaraz za nim.
— Koło jest przebite. — Zbladł nagle. — Przez kulę.
Ślizgon powoli podniósł na niego wzrok, w tym samym momencie, gdy ktoś odbezpieczył pistolet i przyłożył Gryfonowi do skroni. Malfoy rozszerzył oczy, a Harry zacisnął zęby, nie wiedząc, kto stoi za nim.
— Niejeden kierowca pozazdrościłby ci panowania nad kierownicą, Kobra.
Chłopak uśmiechnął się lekko, rozpoznając głos.
— Snajper — powiedział, gdy okrążyło ich kilku osiłków.
— Poznajesz starego znajomego.
Zaciągnęli ich do ciemnej uliczki obok. Dexter nie wiedział, o co chodzi, ale domyślał się, że wpadli w bagno. I to dość głębokie. Łatwo było dojść do takiego wniosku, sądząc po ruchach i czynach nieznanych oraz Harry'ego. Dwóch osiłków trzymało Ostrego za ramiona, dwóch kolejnych jego, a trzech podobnych stało niedaleko jakiegoś kolesia w garniturze. Nie widział jego twarzy, gdyż był w cieniu, ale czuł, że pali cygaro.
CZYTASZ
Harry Potter i Drugie Oblicze
FanfictionKsiążka nie jest moja. Nie posiadam do niej praw autorskich. Nie mniej jednak jest ona dostępna tylko na blogu (link na końcu) wiem jednak że nie każdy lubi formę czytania na blogu i woli wattpad, dlatego też udostępniam to tutaj. http://hp-i-drugie...