Wszedł po schodach na górę i skierował się do swojego pokoju. Wdowa leżała na łóżku zwinięta w kłębek i widocznie zasnęła, czekając, aż wróci. Podszedł do mebla bardzo cicho i usiadł na materacu, głaszcząc ją lekko po dłoni. Uśmiechnęła się przez sen.
Kochał ją. Może nie tak wielkim uczuciem, które trwałoby do końca życia, ale kochał. Tego był pewny. Nie był wylewny, a ona doskonale to rozumiała. Zresztą, sama taka była. Często nie potrzebowali słów. Do tej pory wyznali sobie miłość tylko raz i tyle im wystarczyło. Nie wiedział, jak to wszystko będzie wyglądać, kiedy wróci do Hogwartu. Ona zostanie tutaj, a on wyjedzie na drugi koniec kraju. Wiele się zmieni i doskonale o tym wiedzieli. Cztery miesiące rozłąki. Przecież tyle rzeczy mogło się stać w tym czasie.
Ściągnął buty i położył się obok niej, nie przebierając się nawet w pidżamę. Przytuliła się do niego mocno, śpiąc dalej. Objął ją lekko, choć wiedział, że dzisiaj prawdopodobnie nie zaśnie.
— Kobra, śniadanie — obudził go pomruk tuż przy uchu. Wspomnienia z poprzedniej nocy naparły na niego z całą siłą, a ciężki głaz spadł na dno żołądka, by po chwili ustąpić. — Późno wróciłeś? — spytała z troską Wdowa, gdy na nią spojrzał.
— Trochę — mruknął. — Wiesz co? Nie schodzę na śniadanie. Trochę się prześpię.
— Źle się czujesz? — zmartwiła się.
— Wszystko okay. Jestem tylko trochę śpiący.
Pocałowała go lekko i zostawiła samego. Przykrył się kołdrą pod samą szyję, położył na brzuchu, tuląc twarz do poduszki i spojrzał mętnym wzrokiem na plakat samochodu wiszącego na ścianie, lecz mimo to go nie widział. Nie miał zamiaru spać. Czuł pustkę. Nie wyrzuty sumienia, ale pustkę. Nie udawał, że śpi, nawet wtedy, gdy drzwi otworzyły się cicho. Ktoś usiadł na łóżku przy jego brzuchu, ale nie zwrócił na to uwagi.
— Wiedziałem, że nie śpisz — powiedział cicho Syriusz, widząc jego uchylone powieki. — W gazecie piszą o śmierci Dursleya — dodał, gdy nie uzyskał żadnego znaku. Nadal cisza. — Harry...
— Dobrze się domyślasz — przerwał mu szeptem. Łapa przymknął powieki. Chłopak potwierdził jego obawy, które pojawiły się zaraz po przeczytaniu artykułu. — Wpakowałem mu kulkę w łeb i nawet nie mam wyrzutów sumienia. Kiedyś mu to obiecałem. Nie myślałem, że dam radę, ale jak sobie przypomniałem, co mi robił, nie wytrzymałem. Nie musieli mnie zmuszać, ani namawiać. Na początku chciałem tylko zobaczyć, jak zdycha, ale później sam chciałem sprawić, żeby zdychał.
Syriusz kucnął tak, że patrzyli wprost na siebie. Nie było w jego oczach żadnej pretensji czy złości, ale troska i zmartwienie.
— Nie wiem, jak to jest mieszkać w takim domu. Mogę się jedynie domyślać po tym, co widziałem. Nie chcę patrzeć, jak się z tym męczysz. Żałuję tylko, że nie zdążyłem zrobić tego za ciebie. — Harry patrzył na niego bez jakichkolwiek emocji, ale po tych słowach zszedł z łóżka i mocno się do niego przytulił. — Zapomnijmy o tym — powiedział Syriusz cicho.
— Przeze mnie masz tylko problemy — szepnął w jego klatkę piersiową.
— Jesteś jednym, wielkim problemem, ale takim, bez którego chyba bym wykorkował i zanudził się na śmierć.
Harry ścisnął go w podzięce jeszcze mocniej.
Dobrze wiedział, że ekipa połączyła fakty, czyli jego nieobecność w nocy i śmierć Dursleya. Kiedy zostali sami, spytali go o to prosto z mostu. Potwierdził. Gejsza powiedziała ze zmartwieniem, żeby uważał, bo nikt by nie chciał, aby stał się drugim Snajperem. Zapewnił ją, że nie musi się o to obawiać, bo wszystko kontroluje. Planował zabicie tylko jednej osoby: Voldemorta. Na tym jego lista się kończyła.
CZYTASZ
Harry Potter i Drugie Oblicze
FanfictionKsiążka nie jest moja. Nie posiadam do niej praw autorskich. Nie mniej jednak jest ona dostępna tylko na blogu (link na końcu) wiem jednak że nie każdy lubi formę czytania na blogu i woli wattpad, dlatego też udostępniam to tutaj. http://hp-i-drugie...