Rozdział 10 - Trzecie dziewiętnaste urodziny

797 30 12
                                    

— To prawda?

Harry odwrócił się gwałtownie. Syriusz patrzył na niego z bladą twarzą.

— Nie — powiedział ostro, aby nie okazać strachu.

— Przestań — szepnął Żyleta. Harry spojrzał na niego błagalnie, lecz on rzekł do niego cicho: — Przepraszam. — Przeniósł wzrok na Łapę. — Leje go, gdy tylko coś mu nie pasuje.

— Przestań kłamać — jęknął rozpaczliwie Kobra, ale on nie słuchał.

— Dlatego uciekł, a my już więcej nie chcieliśmy go tam puścić.

— Żyleta...

— Dołączył do ekipy, gdy znalazłem go tak pobitego, że ledwo żył.

Syriusz bladł z każdym jego słowem.

— Coś ty narobił... — szepnął Ostry.

— Ktoś wreszcie musi wyciągnąć cię z tego syfu — rzekł, odwracając się do niego. — A ja nie chcę więcej patrzeć na to, jak przyłazisz do klubu półprzytomny.

Wyszedł, zostawiając ich samych. Harry chciał uciec, lecz Syriusz zatrzymał go, przytrzymując za łokieć.

— Od kiedy? — szepnął, lecz on nie odpowiedział, przestając się jednak wyrywać. — Proszę, powiedz. — Odwrócił go w swoją stronę i dostrzegł jego bladą twarz i ból w oczach pełnych łez.

— Od zawsze — złamał się pod jego spojrzeniem.

— Dlaczego nie powiedziałeś?

— Komu? Tobie? — spytał słabo. — W ogóle cię nie znałem. Nie na tyle, żeby mówić ci coś takiego. Weasleyowie nic nie mogli zrobić, a Remusa znałem tyle, ile ciebie.

— A Dumbledore?

— On...

— Wie? — Nie odpowiedział. — I pozwolił na to? — zdenerwował się. — Powiedz mi. Wszystko — dodał spokojniej.

— Przecież wszystko wiesz — odrzekł, patrząc w ziemię i łamiąc się coraz bardziej pod jego spojrzeniem.

— On ci to zrobił — bardziej stwierdził niż zapytał, chwytając go za rękę, gdzie został ślad po tasaku. Potwierdził to milczeniem. — Kiedy pierwszy raz? — spytał szeptem.

— Nawet nie pamiętam — odparł cicho, nie patrząc na niego. — Zaczynało się od zwykłego klapsa na tyłek. Z czasem doszły inne środki. Czym? Co było pod ręką. — Głos zaczął mu drżeć, a wspomnienia przelatywać przed oczami. — Powody były różne. Zbyt późny powrót do domu, gdy za dużo wypił, coś źle zrobiłem. Zdarzało się bez powodu, bo potrzebował, jak on to określał, czegoś, na czym może się wyżyć. — Syriusz zacisnął powieki w niemej złości. Nie dość, że znęcał się nad nim fizycznie, to jeszcze psychicznie. — Później zazwyczaj zamykał mnie w pokoju albo wyrzucał z domu, często na całą noc. Byłem właśnie w takiej sytuacji, kiedy znalazł mnie Żyleta. Zawiózł mnie do klubu i mi pomógł. Pogadałem z Szefuniem i... zostałem. Często ratowali mi tyłek. Wystarczył cynk do kogoś z nich i podjechali pod dom, gdy było bardzo kiepsko.

Umilkł i dopiero spojrzał na Syriusza, który patrzył na niego pustym wzrokiem.

— Nie próbowałeś się bronić?

— Co mogłem zrobić w porównaniu z tą kupą tłuszczu? — zaśmiał się nerwowo. — Chociaż ostatnio, kilka dni przed ucieczką, miałem przy sobie pistolet. Chciałem, ale spanikowałem. Trochę się wkurzył.

— Wyobrażam sobie to trochę — syknął do siebie Łapa. — Zabiję go. Powieszę go tak, żeby zdychał jak najdłużej. — Był gotów zrobić to natychmiast, ale Harry powstrzymał go z błagalną miną. Animag stwierdził w myśli, że teraz bardziej jest potrzebny chrześniakowi, a ten wieloryb może jeszcze chwilę poczekać. — Skoro uciekłeś, musiał zrobić coś gorszego...

Harry Potter i Drugie ObliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz