7. Pan Chmura

1.6K 339 61
                                    

- Szach... I mat.

Athena uderzyła głową o stół. Claus wygrał z nią bez konieczności długiego zastanawiania się, zresztą tak, jak prawie zawsze, do czego dziewczyna nie potrafiła się przyzwyczaić.

- Ugh - jęknęła, prostując się. - Z jednej strony uwielbiam to, że jesteś taki inteligentny, ale z drugiej mam dość przegrywania z tobą.

Claus ucieszył się z komplementu w duchu, bo na zewnątrz uśmiechnął się szelmowsko.

- Po starej znajomości następnym razem dam ci fory.

Athena spojrzała na niego takim wzrokiem, jakby chciała go nim przewiercić. Zamachnęła się, by kopnąć go pod stołem, lecz Claus znał ją już za dobrze i udało mu się w ostatniej chwili uniknąć uderzenia.

- Cofam komplement - powiedziała głosem, który mógłby zabijać. Claus tylko się zaśmiał.

- To co, gramy jeszcze raz?

- Nie. Ja mam w ogóle ochotę się przejść, idziemy się przejść?

Wtedy Claus zwyczajnie nie mógł się powstrzymać przed zapytaniem:

- Ze mną chcesz się przejść? A co z twoimi adoratorami?

Athena wstała ostentacyjnie wolno, a następnie założyła ręce na piersi.

- Nie to nie, to odezwę się do któregoś z nich - powiedziała, wyraźnie dumna z siebie, co przypieczętowało porażkę Lupina. Claus jednym ruchem różdżki posprzątał szachy, a następnie biegiem ruszył za przyjaciółką, wiedząc, że już za chwilę i tak będą wspólnie spacerować po zaśnieżonych błoniach.

- Nie no weź, czekaj!

Po przerwie świątecznej zainteresowanie Atheną nieco zmalało, głównie przez to, że dziewczyna nikogo nie przyjęła - a przynajmniej tak myślał Claus, który nagle nie miał czasu na spotkania z nią. Nauczyciele zadawali piątoklasistom góry zadań przez nieuchronnie zbliżające się SUM-y, a Lupin nie zamierzał niczego zostawiać na ostatnią chwilę - wystarczyło, że opóźniał pracę o jeden dzień, a już robiło się jej o wiele za dużo.

W tym czasie Athena miała mnostwo wolnego, ale również starała się nie próżnować. Pomagała młodszym uczniom, a po jednej z takich sesji w bibliotece ktoś ją zaczepił.

- Można się zapisać na te korepetycje?

Athena, siedząca przy bibliotecznym stoliku, uniosła wzrok znad torby, do której pakowała swoje książki. Naprzeciw niej stał aż za wysoki chłopak o jasnych blond włosach z żółto-czarnym krawatem pod szyją.

- Jakbyś ty tego doskonale nie umiał, Walter - powiedziała Athena na widok kolegi z roku, kręcąc głową.

- Oj, ale wy Krukoni macie jakiś dar do objaśniania wszystkiego. Godzinami mógłbym cię słuchać.

Athena zamknęła torbę, a następnie wstała i zarzuciła ją na ramię. Nawet w takiej pozycji Walter wydawał się absolutnie gigantyczny - dzieliło ich co najmniej trzydzieści centymetrów.

- Nie masz chmur tam na górze? - zapytała, nim zdążyła ugryźć się w język.

Walter wyglądał na zirytowanego, ale mimo wszystko się uśmiechał.

- Haha, nikt nigdy wcześniej tak nie żartował. Wcale. Mój wzrost i nazwisko Cloud nikogo nie bawią.

- Przepraszam, no - powiedziała Athena, kładąc dłoń na jego ramieniu. - Po prostu przy tobie zdaję sobie sprawę, że nie jestem tak wysoka, jak zawsze myślałam.

- Akurat tobie mogę wybaczyć - odparł Walter, wciąż się uśmiechając.

- Nie będę się z tym kłócić.

Oboje zaczęli powoli zmierzać do wyjścia z biblioteki, a chłopak kontynuował:

- A z tymi korepetycjami to nawet nie żartowałem do końca, choć potrzebowałbym cię do czegoś innego niż zaklęcia.

- To znaczy? - Athena uniosła brew.

- Chodzi o to, że postanowiłem po szkole zająć się badaniami historycznymi w Grecji. Znaleźć jak najwięcej o najdawniejszych czarodziejach Europy, w końcu to kolebka...

- Ale super! - przerwała mu dziewczyna, podekscytowana samym wspomnieniem kraju, w którym się urodziła. - W Grecji jest pięknie, naprawdę, zakochasz się.

Walter spojrzał na nią kątem oka.

- Nie wątpię - powiedział cicho, po czym odchrząknął. - No, ale chodzi o to, że no... Jesteś jedyną osobą, jaką znam, która zna grecki. I pomyślałem... Nie chciałabyś mnie trochę poduczyć? Oczywiście nie za darmo, ja...

- No pewnie - przerwała mu Athena, zatrzymując się z nim na korytarzu przy bibliotece. - To będzie dla mnie sama przyjemność, zwłaszcza, że tu po grecku mogę pogadać co najwyżej z mamą. I jak mi przyniesiesz kakao od czasu do czasu, to będziemy kwita.

Walter wyglądał na tak zaskoczonego, jakby zobaczył samego Merlina.

- Serio?

- Serio. Sama jestem podekscytowana, że będę mogła kogoś nauczyć i że ktoś się w ogóle interesuje moim językiem.

Puchon nawet nie wiedział, co ze sobą zrobić - nie sądził, że dziewczyna tak szybko się zgodzi, lecz bardzo go to cieszyło.

- To zróbmy tak, że... - Zastanowił się. - Jutro cię złapię, przyniosę ci kakao i dogadamy się, kiedy możemy się spotykać.

- Plan idealny. - Athena pokiwała głową. - To ja jeszcze dziś napiszę do mojej mamy, żeby przysłała mi jakieś nasze greckie książki.

- Nawet nie wiem, jak ci dziękować. Dosłownie otworzysz mi drzwi do mojej wymarzonej pracy.

Athena widziała po nim, że był szczerze wdzięczny i szczęśliwy, przez co sama nie mogła się już tych lekcji doczekać.

- Taka czarodziejka ze mnie, na to wychodzi.

Puchon rozłożył ręce i pozwolił sobie ją przelotnie przytulić, przez różnicę wzrostu niemalże topiąc ją przy tym w swoich ramionach. Athena nie mogła powiedzieć, że nie było to przyjemne.

- Dziękuję ci z całego serca.

- Jeszcze nie dziękuj, może będę beznadziejną nauczycielką.

- No w to nie uwierzę - odparł chłopak. - W takim razie już ci nie zajmuję czasu, zobaczymy się jutro.

- No to do jutra.

Stara miłość nie drzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz