25. Rodzicielska terapia

1.6K 330 95
                                    

Podczas gdy Claus czekał na swoje kakao, Athena stała na plaży z garścią kamyków w dłoni. Jej matka stała tuż obok i obie wpatrywały się w morze, czując, jak uspokajał je jego szum.

- Jeszcze nigdy w życiu tak mnie nie bolało serce, mamo - wydusiła Athena, która wróciła do płaczu ledwie kilka chwil po obudzeniu się. To było silniejsze od niej, ale zwyczajnie nie mogła zapomnieć o Clausie i o tym, co jej wykrzyczał.

- Wiem, skarbie - powiedziała Wendy, obejmując ją ramieniem i odwracając ją przodem do siebie. - Nosiłam twoje serce pod własnym. I boli mnie tak samo.

- Nie, mamo, nie martw się mną, ja... Ja w końcu sobie poradzę...

- Thenie, jak mam się tobą nie martwić? - Wendy ujęła twarz córki w swoje dłonie. - Ja nie mam na świecie już nikogo poza tobą i tatą. Gdyby wam się coś stało, to chyba bym oszalała z rozpaczy.

Athena zastanowiła się nad tym i zrozumiała, że to była prawda. Rodzice jej matki nie żyli, jej teściowie też, brat jej ojca również nie żył od lat, a ona sama nie miała rodzeństwa - cała ich "rodzina" była przyszywana, tworzona przez Lupinów i Weasleyów. Przez to jednak tym bardziej nie chciała jej martwić.

- Chodź, weź kamienie. - Wendy dotknęła jej dłoni, po czym nagle przestawiła się na mówienie po grecku. - Pamiętasz, jak ci to pomagało, gdy byłaś mała? Jak byliśmy w Grecji?

Athena spojrzała na kamienie w swojej dłonie, wiedząc, że każdy z nich miał reprezentować problem czy zmartwienie do odrzucenia czy zapomnienia.

- Tak, ale... Ja nie chcę zapominać o Clausie, ja...

- Ale czas zapomnieć o tym, co was poróżniło - powiedziała Wendy, prowadząc córkę bliżej brzegu.

Athena nad tym wcale nie musiała się zastanawiać.

- Ta cholerna Liana...

- To ta jego dziewczyna?

- Ludzie mówią na nią Medusa, mamo! - zawołała nagle ożywiona dziewczyna. - To chyba coś znaczy.

Wendy aż się wzdrygnęła.

- Oj... No ja bym się trzymała z daleka.

- I on też powinien... - mruknęła Athena, a następnie sięgnęła po jeden z kamieni i wściekle cisnęła nim w wodę.

Znowu zebrało jej się na płacz. Chciała być pozytywna... Ale wątpiła, że cokolwiek jej pomoże, dopóki nie dojdzie z Clausem do porozumienia.

- Mamo, jest jeszcze inny problem - wydusiła.

- Jaki?

- W całej tej kłótni Claus... On... On przyznał, że mnie kiedyś kochał - wydusiła Athena, po czym kucnęła, jakby te słowa wyssały z niej całą energię.

Te słowa zbiły Wendy z tropu, a jednocześnie pochwaliła w myślach Syriusza za to, że tak prędko się tego wszystkiego domyślił.

- I wtedy... Wtedy mi tak drgnęło serce - kontynuowała. - Ja nigdy o tym tak nie myślałam, ale chyba...

Athena nie musiała dokończyć, by jej matka wiedziała, o co chodziło. Wendy przykucnęła przy córce i przytuliła ją mocno do siebie.

- Ech, ci chłopcy... Zaraz zrobię ci coś dobrego, kochanie. Wiem, że cokolwiek ci nie powiem, to będziesz się martwić... To lepiej, żebyś miała chociaż siłę.

Athena zaśmiała się żałośnie. Jej mama była tak inteligentna i tak dobrze ją znała... Chciałaby być taka, jak ona.

- Kocham cię, mamo - powiedziała, a w głowie wciąż miała to, jak to samo uczucie wyznał jej Claus...

A Claus z każdym dniem czuł się coraz gorzej, choć starał się to ukrywać sam przed sobą.

Trzy dni przed świętami nadeszła pełnia, co w domu Lupinów zawsze było dużym wydarzeniem. Kiedy Ether jeszcze odsypiała całą noc pilnowania Remusa w swojej kaczej formie, chłopak zajmował się obolałym ojcem leżącym na kanapie w salonie.

- Claus? - zawołał Remus, gdy Claus chciał zabrać się za późne śniadanie.

- Tak, tato? - Chłopak błyskawicznie przeszedł z kuchni do salonu. - Potrzebujesz czegoś?

- Żebyś ze mną porozmawiał - powiedział Remus, poprawiając swoje ułożenie na poduszce. - Widzę, że coś cię trapi już od kilku dni.

Claus dopiero wtedy złapał się na tym, że ostatnio ciągle chodził ze zmarnowaną miną, czego nawet nie kontrolował. Choć wcześniej nie chciał się do niczego przyznawać, wiedział, że ojciec mu nie odpuści.

Westchnąwszy, chłopak usiadł na niziutkim stole przed kanapą, a następnie oparł łokcie na swoich kolanach.

- Bo chodzi o to, że... Pokłócilem się z Atheną.

- Z Atheną? - Remus uniósł brwi. Nie spodziewał się, że stało się coś takiego, lecz z drugiej strony wiedział, że byle wydarzenie nie dobiłoby jego syna tak bardzo.

- Jak tak o tym mówię, to też w to nie wierzę... Ale naprawdę uważam, że nie miała racji. Tylko też... Trochę za ostro zareagowałem chyba.

Dopiero gdy Claus usłyszał siebie mówiącego to na głos, zrozumiał, że zareagował zdecydowanie za ostro.

- Co ja mówię... Tato, ja powiedziałem jej... - zaczął, przypominając sobie każde swoje wykrzyczane w złości słowo. - Boże, ona mi tego nigdy nie wybaczy. - Westchnął, przejeżdżając dłonią przez włosy.

Remus uśmiechnął się smutno. Przypomniało mu się, gdy myślał dokładnie tak samo, kiedy kazał Ether odejść, powiedział jej, że mogliby już się nie przyjaźnić...

- Ja też kiedyś powiedziałem twojej mamie coś, czego do dziś nie mogę sobie wybaczyć... Ale jednak jest moją żoną. I mamy ciebie. Czyli chyba czas leczy rany, co?

Claus uniósł głowę i spojrzał na ojca z beznadzieją w oczach.

- Jak ja mam ją przeprosić?

Remus ponownie poprawił swoje ułożenie na kanapie.

- Znasz ją od zawsze. Myślę, że jak już ją zobaczysz, to będziesz wiedział, co powiedzieć.

Claus ugryzł się w język, by nie powiedzieć ojcu, że w całym jego planie był jeden, trudny szczegół: trzeba było się z nią zobaczyć. Spuścił głowę, co jeszcze bardziej zmartwiło Remusa, który widział w nim siebie.

- Zależy ci na niej, prawda?

- Oczywiście, że tak. - Claus natychmiast się wyprostował. - To moja przyjaciółka.

- Tylko przyjaciółka? - dopytywał Remus.

- Tak, tato, a kto inny? Przecież mam Lianę. Kocham ją.

Jego ojciec nie czuł przekonania w tych słowach. Uważał, że jego syn tkwił w tym samym dziwnym przekonaniu, co on - tyle że młody Remus nigdy się nie oszukiwał, że czuł coś do kogoś innego, niż jego obecna żona.

- Pomyśl o Athenie jednak - powiedział Remus po chwili namysłu. - Znacie się od zawsze, chyba nie zaprzepaści tego jedna kłótnia.

Claus westchnął.

- Mam nadzieję, że nie...

Stara miłość nie drzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz