40. Stara miłość nie drzewieje

1.3K 286 107
                                    

Trzy lata później...

W dzień swojego wesela Claus i Athena byli zupełnie innymi ludźmi niż w dzień zaręczyn. Zmieniło się wiele; wyremontowali Grimmauld Placr, znaleźli mnóstwo przyjaciół, zwiedzili trochę świata, ona pozbyła się swoich lęków i została oficjalnym zastępicą Flory zamiast tylko jej asystentką, on stał się szanowanym ekspertem od drewna różdżkowego i współpracował bezpośrednio z warsztatem Ollivandera. Niezmienne pozostawało jednak jedno: oboje byli zakochani w sobie nawzajem bez pamięci.

Był początek września. Pogoda wciąż dopisywała, a i tamtego dnia słońce świeciło jasno, wiał lekki, przyjemny wiatr, który z jednej strony zapowiadał zbliżającą się jesień, a z drugiej jeszcze pachniał latem.

Athena stała w sypialni swoich rodziców już w białej sukni. Sięgała ziemi, jednak była dość prosta; miała długie, przezroczyste rękawy i wyeksponowane plecy, które w tamtej zakrywały jej długie, delikatnie pokręcone włosy. Przytrzymywala je biało opaska ozdobiona malutkimi, srebrnymi listkami, która czekała tylko na welon.

Dziewczyna patrzyła na siebie w lustrze i nie potrafiła oderwać wzroku. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz wyglądała tak pięknie i nie mogła się doczekać, aż zobaczy reakcję swojego przyszłego męża.

Przy niej stała jej świadkowa, Cassie, i też patrzyła na nią z radością w oczach.

- Cassie... Ja wychodzę za mojego najlepszego przyjaciela. Ja nadal w to nie wierzę - powiedziała Athena, a Cassie usłyszała, że głos zaczyna się jej łamać i natychmiast pokręciła głową.

- Hej, płakanie zostaw na ołtarz. Teraz nie możesz, makijaż!

- Staram się, staram... Ale nie wiem, ile jeszcze wytrzymam.

- Thenie...

To jedno słowo wypowiedział męski głos, na którego dźwięk dziewczyna odwróciła się i poczuła ścisk w sercu. Jej ojciec stał w drzwiach, patrząc na nią z iskrami w oczach; już dawno go takiego nie widziała.

- O... To ja was zostawię samych - powiedziała Cassie pospiesznie. - Sprawdzę, czy wszystko gotowe tam na dole i w ogóle...

Ani Athena, ani Syriusz już jej nie słuchali, bo nie mogli oderwać od siebie wzroku. Mężczyzna podszedł do niej, z trudem łapiąc oddech.

- Nawet... Nawet nie wiem, jak opisać to, jak wyglądasz. Jesteś najpiękniejsza.

Athena przełknęła ślinę i odwróciła wzrok od oczu ojca, by jakkolwiek spróbować się uspokoić.

- No i masz... Chyba bez płaczu się nie obędzie.

- Thenie, posłuchaj, bo muszę ci coś powiedzieć - zaczął Syriusz i złapał ją za ręce. Athena wzięła głęboki wdech, by kolejny raz spróbować się jakoś opanować.

- Nigdy nie planowałem być ojcem, bo jestem kimś, kto się zupełnie do tego nie nadawał... W zasadzie nadal nie jestem pewny, czy się nadaję.

- No co ty, tato... - wtrąciła Athena, jednak on pokręcił głową i mówił dalej:

- Jednak teraz nie wyobrażam sobie, że nie miałbym ciebie. Gdyby nie to, że w twojej mamie pojawiła się ta mała fasolka, ty... To chyba by mnie tu nawet nie było.

Choć Athena dobrze znała tę historię, to i tak nie potrafiła nie zaregować na nią emocjonalnie. Serce zaczęło jej przyspieszać, a łzy stały się niemożliwe do powstrzymania.

- Cieszę się, że mogę tu być dzisiaj z tobą. Uwierz mi, jestem bardziej zszokowany niż ty.

W tamtej chwili łzy już same wylatywały jej z oczu, lecz przestała się tym przejmować, myśląc o tym, że naprawi to później magią.

- Ja też się cieszę, że tu jesteś, tato - wydusiła, niemalże równocześnie rzucając mu się w ramiona, co on je rozłożył, by ją przytulić.

- Kocham cię, gwiazdko.

Kiedy byli w siebie wtuleni, nie zauważyli nawet, że w pomieszczeniu pojawiła się Wendy. Nie chciała im przerywać; stała tam tylko z małym uśmiechem na twarzy, aż wreszcie od siebie odstąpili. Kiedy Athena zauważyła matkę, miała już nieco rozmazany makijaż, była jednak przeszczęśliwa.

- Przyniosłam welon - powiedziała Wendy, która, choć już widziała córkę wcześniej, również się wzruszyła.

- To już? - zapytała Athena, z niedowierzaniem patrząc na biały, połyskujący materiał w dłoniach matki. - Z tego wszystkiego straciłam poczucie czasu...

- To już - potwierdziła Wendy, a wtedy dziewczyna wymieniła uścisk też z nią. Kobieta naprawiła jej makijaż, a następnie wpięła nieco sięgający za pośladki welon w opaskę córki.

Już czas.

Ceremonia odbywała się tam, gdzie Claus czuł się najlepiej - w otoczeniu drzew, nieopodal jego rodzinnego domu, nieopodal jabłoni, od której wszystko się zaczęło. Świadkiem Lupina był Flynn, który pozostał jego najbliższym przyjacielem przez lata i wspierał go w tamtej chwili, gdy przy łuku udekorowanym jabłkami oraz innymi darami jesieni denerwował się niezwykle.

- Flynn... Ja oszaleję, jak ona zaraz tu przyjdzie - powiedział Claus, poprawiając czarną muszkę, która korespondowała z jego garniturem.

- Nie chcę ci niszczyć obrazka, Claus, ale ty oszalałeś dla niej już lata temu. Teraz tylko...

- Teraz tylko zostanie moją żoną - dokończył, bo wciąż musiał powtarzać to sobie na głos, by w to uwierzyć. Uśmiechał się sam do siebie pomimo ogromnych nerwów w środku; chciał ją już zobaczyć, pocałować i najlepiej wyjechać od razu do Grecji, gdzie mieli spędzić swój miesiąc miodowy... Bo nawet jeśli to było jego własne wesele, to Claus wciąż nie przepadał za imprezami, i było mu z tym dobrze.

Minęło kilka minut i wreszcie się zjawiła. Jego bogini, piękniejsza niż ta, po której nosiła imię.

Kiedy Athena szła w jego kierunku, kurczowo trzymając jesienny bukiet, myślała o tym, jakie miała szczęście - jak to cudownie, że prawie od urodzenia miała przy sobie najlepszego przyjaciela, największe wsparcie, osobę, bez której niczego sobie nie wyobrażała. Żałowała trochę, że zorientowała się tak późno - ale to było już dawno za nimi. Teraz mieli spędzić całe życie razem.

Claus z nerwów poprawił okulary - obawiał się, że zaraz zaparują, bo nie potrafił się nie wzruszyć. Tu nie chodziło tylko o to, jak pięknie wyglądała jego przyszła żona czy nawet w ogóle o całe to wydarzenie - zwyczajnie przez głowę przeszło mu, ile razem przeżyli i to, że rzeczywiście od lat nic się nie zmieniło, wciąż kochał ją do szaleństwa...

Stara miłość nie zdrzewiała.

Stara miłość nie drzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz