Niestety Athena nie mogła porzucić swojej pracy z dnia na dzień - wedle umowy musiała pracować jeszcze miesiąc, zanim mogłaby na dobre zostawić wszystko. Na szczęście ze wspierającym ją Clausem, do którego mogła codziennie wracać, wciąż ciężką pracę było jej łatwiej znieść.
Dwa dni przed opuszczeniem Ministerstwa wciąż miała mnóstwo robotę, lecz nie przeszkadzało jej to, bo wyczekiwała swojej pierwszej randki ze swoim chłopakiem, na której mieli także świętować porzucenie stanowiska. W czasie przerwy ruszyła do bufetu, by zjeść przygotowane przez Clausa drugie śniadanie - naprawdę polubił ich przygotowanie, zwłaszcza, że sam nie musiał zrywać się na plantację drzew tak wcześnie. Athena czuła się tak kochana, że nie potrafiła wyrazić tego słowami.
Dziewczyna zamówiła dla siebie herbatę, a następnie usadowiła się przy stoliku, zastanawiając się, co Claus wymyślił tamtego dnia - kupił nawet dla siebie książkę wydaną przez właścicielkę herbaciarni w Hogsmeade i próbował jej przepisów, stąd Athena była gotowa nawet na kanapki w kształcie serduszek. Zaczęła zdejmować wieko miętowego pudełka, gdy nagle ktoś podszedł blisko niej i powiedział:
- No. To ty.
- Słucham?
Nim Athena się obejrzała, ktoś przeciągnął krzesło z pobliskiego stolika i usiadł naprzeciwko niej. To był nie kto inny, jak Liana, którą dziewczyna ostatnimi czasy rzadko widywała nawet na korytarzach Ministerstwa.
- Athena, czyż nie? To przez ciebie Claus nie odpowiada na moje listy.
Usłyszawszy to, Athena z trudem powstrzymała się od parsknięcia śmiechem.
- Z całym szacunkiem, ale to załatwiłaś sobie sama.
- Nieprawda. Gdyby nie ty, wróciłby do mnie, przekonywałam go do wszystkiego. Zniszczyłaś mi życie.
Wtedy Athena już zwyczajnie nie wytrzymała - przejęły ją geny Syriusza.
- To w sumie jestem z siebie dumna - powiedziała rozbawiona, co jakby przełączyło pstryczek u jak dotąd spokojnej Liany.
- Będziesz się jeszcze śmiała?! - "Medusa" uderzyła dłonią w blat, wstając gwałtownie. - Wszystkim tu powiem, że niszczysz związki, będziesz skończona! Nikt nie będzie chciał się z tobą zadawać.
Athenie nawet nie drgnęła powieka - stwierdziła, że jeśli nie będzie reagować, to być może Liana wreszcie sobie odpuści, a ona będzie mogła zjeść, bo robiła się naprawdę głodna.
- Co, zatkało?! - wrzasnęła Medusa, kiedy oczy już wszystkich w bufecie były skierowane właśnie na nią. Zaraz po tym wybrzmiał donośny, męski głos:
- Co tu się dzieje?
Athena spojrzała za Lianę - w stronę ich stolika zmierzał Percy Weasley, gorączkowo poprawiając okulary.
- Panno Caskwind, co to ma być? - zapytał, stając tuż przy Lianie z teczką w rękach, co nadawało mu wygląd wściekłego nauczyciela. - Takie zachowanie urzędnika? W Ministerstwie Magii?
- Zostałam sprowokowana - odparła Liana bez zawahania, na co Percy zmierzył ją wzrokiem.
- I jeszcze kłamstwo. Wszystko słyszałem. Porozmawiamy o tym w moim gabinecie - powiedział, a że każdy pracownik Ministerstwa absolutnie bał się Percy'ego, nikt nie próbował nawet z tym dyskutować.
Kiedy wyszli z bufetu, Athena uśmiechnęła się sama do siebie. To był jej mały triumf... Mała zemsta.
Po kilku minutach - gdy wyjęła już z pudełka tortillę z warzywami, kurczakiem i serem - dosiadł się do niej Richard.
- Athena... Naprawdę chcesz odejść? - zapytał, zabierając się za swoje jedzenie. - Jesteś przecież świetna w tej robocie.
- Wiesz, Richard... Chcę mieć szczęście. - Athena westchnęła. - I zdrowie. A ta praca odbiera mi oba.
- Ej, no jest trochę ciężko, ale za to jaki prestiż.
- Też tak myślałam, ale przypomnę ci, że zemdlałam z wycieńczenia tutaj - powiedziała Athena stanowczo. - Moi rodzice i mój chłopak uświadomili mi, że nie warto.
- Masz chłopaka? - Zdziwił się Richard, na co Athena poczuła motyle w brzuchu, jak ostatnio zawsze, gdy wspominała o Clausie.
- Tak, od całkiem niedawna. I jestem szczęśliwsza niż kiedykolwiek.
Uśmiech utrzymywał się na twarzy dziewczyny nawet wtedy, gdy wróciła zmęczona do domu. Claus był w środku i zszedł z piętra, by ją przywitać.
- Cześć.
- No czeeeeść - powiedziała rozanielona, całując go na powitanie, co wyjątkowo mu się spodobało. - Mam dobrą wiadomość.
- Jaką? - zapytał chłopak, poprawiając okulary przekrzywione od entuzjastycznego pocałunku.
- Meduzie w końcu chyba obcięli głowę.
- Co masz na myśli?
Atheba objęła go za szyję.
- Aj, wydarła się na mnie troszeczkę w bufecie... Ale usłyszał ją ktoś, kto w Ministerstwie ma największą władzę... I powiedzmy, że ma przechlapane.
- Minister Magii? - Claus zmarszczył brwi.
- Wujek Percy - odpowiedziała Athena, śmiejąc się, co udzieliło się także jej rozmówcy.
- A wiesz co? Ja też mam dobre wieści.
- No mów - powiedziała Athena z nieukrywaną ekscytacją w głosie.
- Mój szef szefów stwierdził, że z moim certyfikatem i tym, jak dotąd pracuję, to już mi daje podwyżkę.
- Oj, ty bogaczu. - Dziewczyna klepnęła go w tors. - Zaraz będziesz wydawał to wszystko na lewo i prawo... A ja będę bezrobotna.
- O to się nie martw, już ci mówiłem. Znajdzie się dla ciebie coś odpowiedniego, jak wyzdrowiejesz. Przecież wiesz, że te twoje ostatnie wyniki badań były fatalne...
- Ale twoje śniadanka mnie uzdrawiają. - Pocałowała go ponownie. - Pyszna była ta tortilla, powiedz, że jeszcze są.
- Chyba jeszcze jedna jest...
- Zaklepana! - krzyknęła Athena i ruszyła biegiem do kuchni, zostawiając śmiejącego się Clausa w przedpokoju.
Choć starał się ją oczywiście pocieszyć, w tamtej chwili w zasadzie nie był pewien, jaką pracę mogłaby dostać. Wiedział, że nadawałaby się na nauczycielkę i że chciałaby to robić, ale nie wyobrażał sobie rozłąki, która wiązałaby się z pracą w Hogwarcie, nie wtedy, gdy dopiero co zaczęli być razem... Ale tym chciał się na razie nie martwić.
CZYTASZ
Stara miłość nie drzewieje
Fanfiction🌳 Athena i Claus są najlepszymi przyjaciółmi od dziecka. Kiedy chłopak zaczyna pałać do niej głębszym uczuciem, ona znajduje kogoś innego, a potem ich drogi się rozchodzą... Spotykają się ponownie jako dorośli, a uczucia, które Claus przez ten cały...