- Athena, przestań, no. Nie boję się twojego taty!
Słowa Clausa były na nic. Athena śmiała się z niego perfidnie w korytarzu Grimmauld Place po tym, jak wrócili z jego przyjęcia urodzinowego późnym wieczorem.
- Musiałbyś widzieć swoją minę - odparła, zdejmując swój płaszcz. - Myślałam, że tam padniesz tak, jak stałeś.
- Wcale nie. Zresztą, ostatecznie twój tata nic mi takiego nawet nie powiedział, on tylko...
- Byłeś blady jak trup - przekonywała, wciąż się śmiejąc.
Claus widział, że Athena nie zamierzała się uspokoić, dlatego założył ręce i udał obrażonego. Dopiero wtedy dziewczyna na moment przestała, a następnie podeszła do niego, by poklepać go po policzku.
- Oj, Lupin, nie obrażaj się jak małe dziecko, dzisiaj akurat stary się stałeś. - Zaśmiała się ponownie.
- Odezwała się starsza - burknął, co wcale jej nie wzruszyło.
- Zamiast się burzyć, to może udowodnij mi dzisiaj, że nie boisz się mojego taty.
Jej polecenie wywołało w nim pokłady uczuć, które jak dotąd ujawniły się tylko tej pamiętnej nocy, gdy Syriusz wparował im do domu. Poprawił okulary, popychając ich środek w stronę oczu, a następnie wrócił do zamkniętej postawy.
- Dobrze.
To było tylko jedno słowo, lecz Claus wypowiedział je w taki sposób i z taką miną, że dostała gęsiej skórki. Stała w ciemnym przedpokoju, czekając na jego ruch, bo czuła, że zaraz coś się stanie.
I tak w jednej chwili była w jego ramionach w przedpokoju, a już w drugiej na kanapie w salonie, gdzie znaleźli swoje najbliższe oparcie. Claus pozbył się okularów i nie zamknął drzwi; był zdeterminowany udowodnić jej, że już niczego się nie bał.
Athena nie miała pewności, kiedy i jak znalazła się na ciemnej kanapie, a tak właściwie na udach Clausa, naga od pasa w dół. On, dla odmiany, miał na sobie tylko białe bokserki. Nie potrafili się oderwać od siebie nawzajem od kilku dobrych minut, a powietrze łapali tylko po to, by w międzyczasie zrywać z siebie kolejne części garderoby.
Athena po omacku sięgnęła paska od bokserek, gotowa pociągnąć je w dół lub zwyczajnie pozbyć się ich zaklęciem, gdy Claus na moment oderwał się od jej szyi, którą obdarowywał pocałunkami.
- Wiesz, co powiedział mi twój tata? - szepnął, opierając swoje czoło o jej.
- Niech zgadnę... Że nie powinniśmy robić tego, co właśnie robimy? Bez zamkniętych drzwi?
- Żebyśmy nie spieszyli się z dziećmi...
Athena parsknęła śmiechem.
- Oj... Kto powiedział, że i na to nie jesteśmy przygotowani...? Mnie też jeszcze nie spieszy się do dzieci, ale są na to pewne eliksiry...
- Nie poznaję cię - wyszeptał, jeszcze bardziej podniecony niż kilka chwil wcześniej.
Na te słowa dziewczyna odchyliła się nieco, unosząc brew.
- Zapominasz, czyja krew we mnie płynie - szepnęła w odpowiedzi, po czym zabrała się za całowanie go gdzieś w okolicy jego ucha, jednocześnie naciągając bokserki coraz bardziej w dół. - Z jednej strony mojego ojca... - kolejny pocałunek, pasek kolejny centymetr w dół - ...A z drugiej syrenia, która uwodzi mężczyzn... Na śmierć.
Pomogła sobue magią; bokserki zeszły jeszcze niżej, a jemu zabrakło tchu. Następne zaklęcie pozostawiło go nagiego, a on sam odrzucił niepotrzebny ciuch gdzieś na bok.
- To mogę dziś umierać.
Tamtej nocy, pierwszej z wielu, już nikt im nie przerwał.
CZYTASZ
Stara miłość nie drzewieje
Fanfiction🌳 Athena i Claus są najlepszymi przyjaciółmi od dziecka. Kiedy chłopak zaczyna pałać do niej głębszym uczuciem, ona znajduje kogoś innego, a potem ich drogi się rozchodzą... Spotykają się ponownie jako dorośli, a uczucia, które Claus przez ten cały...