Z pomocą Clausa Athena poczuła się znacznie lepiej, a rozluźnić miała się już całkiem w Noc Duchów, w czasie której ona i Lupin zamierzali bawić się na imprezie.
Ta odbywała się w sporym domu jednej z jej koleżanek; wszystko było bogate, udekorowane, a duża sala dla gości ogarnięta ni niebieskawą, ni fioletowawą poświatą i światłem z licznych dyniowych lampionów. Dziewczyna przedstawiła Clausa swoim najbliższym współpracownikom, choć gości pojawiło się o wiele więcej, niż się spodziewała, a po tym i tak spędzła z nim większość czasu.
Udało jej się go nawet namówić, by poszedł z nią na parkiet. Była tak śliczna tamtej nocy, z pokręconymi włosami, w które z boku wpięła błyszczącą spinkę i w ciemnofioletowej sukience przed kolana, z długimi rękawami, ale sporym dekoltem, na którym spoczywał pasujący do wszystkiego naszyjnik. Claus miał wrażenie, że zapomniał już, jak pięknie potrafiła wyglądać... I że nie potrafił jej odmawiać, nawet jeśli taniec to zdecydowanie nie była jego domena.
Po kilku szybkich piosenkach zaczęła lecieć wyjątkowo wolna, taka, która sprawiła, że wszyscy goście zaczęli dobierać się w pary. Athena nie dała Clausowi uciec i położyła ręce na jego ramionach, dając mu do zrozumienia, że został jej partnerem. Lupin westchnął, pokonany, a następnie chcąc nie chcąc złapał ją w talii... A to było kolejne, nowe dla obojga doświadczenie.
- Właśnie zdałem sobie sprawę, że... Nigdy razem nie tańczyliśmy - powiedział Claus, na co Athena spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- To jest akurat twoja wina.
- Ach, no i po co wspominałem...
- Chciałam z tobą zatańczyć na weselu moich rodziców, ale ty tylko chodziłeś, psioczyłeś i powtarzałeś, jaki ten ślub cały jest bez sensu.
- Eee tam... - mruknął Claus, choć wiedział, że była to prawda.
- No, może tak nie było? - Drążyła Athena. - Dalej myślisz, że śluby są bez sensu?
- Wiesz, no na razie żadnego nie planuję, więc nie wiem... Możliwe, że są.
Athena przewróciła oczami.
- Co za facet, Boże...
Piosenka weszła w refren, a Athena pochyliła się w stronę przyjaciela, by mógł ją dobrze usłyszeć, nieustannie kołysząc się przy tym do rytmu.
- Ale tak poważnie, Claus... Nie wiem, jak ci dziękować. Za wszystko. Gdy wyjechałeś, to byłam na ciebie trochę zła, trochę przepłakałam...
- Płakałaś? - Serce Clausa wyjątkowo go zakłuło. - Przeze mnie?
- Nie no, przeszło mi, spokojnie. Dojrzałam - odpowiedziała pospiesznie. - Po prostu nadal nie byłam w formie po Walterze. Ale chcę ci powiedzieć, że cieszę się, że tam pojechałeś, że spełniłeś to marzenie i... I no. I jestem strasznie szczęśliwa, że możemy tu teraz razem być.
Chłopak słuchał jej i czuł, że zaraz wszystko zacznie do niego wracać, wszystkie uczucia, których przez te dwa lata starał się wyzbyć. Pokręcił głową sam do siebie, jakby chcąc sobie przypomnieć, że nie tędy droga. Tyle czasu minęło, a ona wciąż przecież była jak jego siostra. A kiedy spoglądał w jej oczy, w których odbijało się wtedy światło każdego lampionu, to łatwo było o tym zapomnieć...
- Ja też - odparł lakonicznie, nie chcąc pogarszać sytuacji.
Nie miał pojęcia, że Athena wtedy też myślała o uczuciach, o nowych uczuciach, które ogarniały ją w czasie tego tańca. Było jej tak dobrze, spokojnie, bezpiecznie... Już dawno się tak nie czuła i nie chciała wtedy, by tamten taniec się kończył.
Claus przeciwnie - gdy piosenka tylko się skończyła, wręcz od niej odskoczył. Ruszyli po napoje, a Lupin zaczął desperacko rozglądać się po sali. Chciał sprawdzić sam siebie, wiedzieć, czy już przepadł i szukał dziewczyny, jakiejkolwiek, by zobaczyć, czy w ogóle mu się spodoba...
I nagle jego wzrok zatrzymał się na jasnowłosej dziewczynie stojącej przy bufecie ze słodyczami. Już z daleka widział, że była naprawdę ładna, lecz nie przypominał sobie, by Athena mu ją przedstawiała.
- Athena... A kto to jest? - zapytał, dyskretnie wskazując na nią głową.
- Ona? - dopytała dziewczyna dla upewnienie się, na co on pokiwał głową. - Nie znam jej za dobrze, ona jest z innego wydziału, ale wiem, że ma ksywę Medusa.
- Medusa?
- No, bo ma takie oczy, wiesz. Przeszywające duszę wręcz. - Zaśmiała się.
Claus przyglądał się nieznajomej dziewczynie jeszcze przez chwilę.
- Ładna jest, nie?
To pytanje zupełnie zbiło Athenę z tropu. Claus wydawał się jej ostatnim chłopakiem, który by o to zapytał.
- Nie wiem? Nie zastanawiałam się...
Lupin po chwili namysłu przeprosił Athenę i ruszył prosto w stronę nieznajomej, zaskakując przyjaciółkę jeszcze bardziej.
Athena nawet nie zdawała sobie sprawy, że od tamtego momentu o Lianie Caskwind - bo tak miała na imię "Medusa" - będzie słyszeć przez cały listopad. Claus zaczął chodzić do swojej nowej pracy, a cały wolny czas poświęcał właśnie tamtej dziewczynie, z którą przerażająco szybko zaczął się spotykać. Athena uważała, że to w ogóle nie było do niego podobne, ale gdzie mówić o racjonalności przy miłości...?
Dziewczyna sama ledwo zdążyła zrozumieć, jak to wszystko się stało, ale Claus znowu zniknął z jej życia tak szybko, jak się w nim ponownie pojawił. Bez wsparcia i motywacji, które trwały zdecydowanie za krótko, dziewczyna zwyczajnie powróciła do swojego wcześniejszego życia - tego, w którym zapracowywała się każdego dnia.
Athena nie znała Liany bardziej niż z widzenia, choć Claus wiele jej o niej opowiedział w czasie ich dwóch krótkich spotkań w listopadzie. Dziewczyna nie miała o niej żadnej opinii, lecz gdy przyszedł grudzień, wszystko się zmieniło.
CZYTASZ
Stara miłość nie drzewieje
Fanfiction🌳 Athena i Claus są najlepszymi przyjaciółmi od dziecka. Kiedy chłopak zaczyna pałać do niej głębszym uczuciem, ona znajduje kogoś innego, a potem ich drogi się rozchodzą... Spotykają się ponownie jako dorośli, a uczucia, które Claus przez ten cały...