30. Ślubne plany

1.5K 324 65
                                    

Randka Atheny i Clausa początkowo miała odbyć się w ich ulubionej herbaciarni, oboje jednak stwierdzili, że potrzebują jakiegoś miejsca dla siebie, bez nikogo innego.

Claus zrekrutował do pomocy wujka Billa - z nim od zawsze dogadywał się najlepiej, ponieważ potrafił on dopasować swój temperament do spokojnego Lupina, czego innym Weasleyom czasem brakowało. Ustawiali magiczny namiot na klifie nieopodal domu najstraszego z rodzeństwa Weasleyów, w którym parze miało być ciepło, a z którego mogli oglądać niesamowity widok rozpościerający się właśnie z klifu.

- Czyli razem mieszkacie... I nie chcecie się pozabijać? - pytał Bill, stojąc przy jednym z boków namiotu.

- No co ty, nigdy - przekonywał Claus, który znajdował się po drugiej stronie. - Jest lepiej niż kiedykolwiek. Zwłaszcza, że długo się nie widzieliśmy... W końcu wróciłem dopiero kilka miesięcy temu.

- To dobry znak - stwierdził Bill, co wywołało uśmiech na twarzy chłopaka.

- Tak?

- Tak wyszło, że ja i Flora mieszkaliśmy razem jeszcze zanim byliśmy razem. Dogadywaliśmy się świetnie, płakać mi się chciało, gdy zamierzała się wyprowadzić. Ale to był dobry test, bo teraz w małżeństwie się nam też świetnie układa... Więc sam rozumiesz. Jeśli kiedyś zdecydujecie się pójść dalej, to...

- W sumie tak o tym nie myślałem... - powiedział Claus ze szczerym uśmiechem na twarzy. - Ale chciałbym tego.

Bill na moment puścił namiot i uniósł wzrok, by spojrzeć prosto na chłopaka.

- To oświadczaj się.

Claus rozdziawił usta, bo zupełnie nie spodziewał się takich słów.

- Ale co, już? Tak po prostu? Nie jesteśmy razem zbyt długo...

- Ale znacie się całe życie. Ja zwlekałem kilka lat z oświadczynami i ostatecznie musiałem to zrobić w momencie, gdy myślałem, że umrę. A gdybym się pospieszył, to może nie musielibyśmy brać ślubu w tym szaleństwie...

Claus słuchał tego wszystkiego i nie wiedział, co o tym myśleć. Z jednej strony czuł, że chciałby kiedyś zostać mężem Atheny, a z drugiej pomysły Billa wydawały mu się dość radykalne.

- Wujku, no, ale teraz nie ma wojny czy coś...

- Wtedy też jeszcze nie było - argumentował Bill, wracając do ustawiania namiotu swoją różdżką. - Znaczy, nie, że chcę przewidywać jakąś kolejną wojnę, ale Voldemort powrócił dokładnie w dzień, w którym zaplanowałem idealne oświadczyny w Hogwarcie, uwierzysz?

- To brzmi jak... Dość marny zbieg okoliczności - stwierdził Claus.

- Dość marny, tak. - Bill westchnął. - Ale widzisz, gdzie nas to zaprowadziło. Mamy dom nad morzem i trzy córki. Z czego jedna nadal przeżywa twój związek.

- Co?

- Camellia cię od małego uwielbiała - wyjaśnił rozbawiony Bill. - Wiesz, taka dziecięca miłość. Nie była zbyt szczęśliwa, że jesteś teraz z Atheną, ale udaje, że jej to już nie obchodzi, oczywiście.

Claus zaśmiał się, ale też poczuł się trochę dziwnie. Camellia była dla niego jak mała siostrzyczka, której pomagał jeszcze na początku Hogwartu - teraz zrozumiał, czemu początkowo się go wstydziła i wolała Athenę.

- Wszystkie wasze córki są piękne, więc na pewno wszystkie sobie kogoś znajdą - powiedział Claus trochę tak, jakby chciał pocieszyć Camellię, choć jej tam nie było.

- Nawet mi nie mów. - Bill pokręcił głową. - Ale wracając do tematu, to jak? Idziesz wybierać pierścionek?

- Muszę o tym pomyśleć - powiedział Claus, a następnie, choć wciąż zajmował się namiotem, rzeczywiście zaczął się nad tym zastanawiać.

W jego głowie pojawił się nagle naprawdę urokliwy obrazek, w którym on i Athena brali ślub - a za moment drugi, w którym trzymali razem rozkosznego bobasa... Pokręcił jednak głową sam do siebie.

Bez względu na to, co mówił Bill, Athena najpierw musiała podbudować swoje zdrowie. Co nie oznaczało, że nie pomyślał o tym, że może jakoś poruszy ten temat na ich dzisiejszej randce... Musiał dowiedzieć się, co ona o tym sądziła. W sumie jego rodzice również wzięli ślub bardzo szybko i byli wzorem małżeństwa od lat...

Bo wziąć ślub ze swoją najlepszą przyjaciółką... Czy mogłoby być lepiej?

Stara miłość nie drzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz