9. Czemu cię lubię

1.5K 342 66
                                    

Walentynkowy wieczór nie był taki, jakim Claus go sobie wcześniej wyobrażał. Nie spodziewał się, że będzie siedział w pokoju wspólnym i bez celu wpatrywał się w ogień w kominku, sam nie wiedząc, dlaczego. Flynn, który obserwował wydarzenia tamtego dnia z boku, usiadł obok niego z miną zatroskanego ojca.

- Claus, nie przejmuj się. - Klepnął go w ramię. - Może nic z tego całego związku nie będzie.

Te słowa wyrwały Lupina z zamyślenia.

- Flynn, o co ci chodzi?

- No bo chodzisz taki struty, odkąd Athena...

- Ale ja nie jestem zazdrosny o nią, bo to moja przyjaciółka - przerwał mu Claus, wiedząc już, do czego to zmierzało. - Po prostu uważam, że Walter to nie jest ktoś dla niej.

- Dlaczego?

To pytanie zbiło Clausa z tropu, bo zwyczajnie nie potrafił znaleźć odpowiedzi.

- No taki... Dziwny jest - wypalił na szybko. - Poza tym, to oznacza, że pewnie nie będzie miała dla mnie czasu i muszę się przyzwyczaić.

Jak na zawołanie, drzwi od pokoju wspólnego otworzyły się, a w środku pojawiła się właśnie Athena. Na jej widok Flynn zerwał się na równe nogi.

- Pogadaj z nią - szepnął, a następnie pobiegł w kierunku dormitorium tak szybko, jak tylko potrafił.

Claus uniósł nieco głowę, by zobaczyć dziewczynę, która spotkała się z nim wzrokiem. Wtedy prędko się odwrócił, ale było już za późno.

- O, hej - przywitała się, a następnie stanęła tuż za oparciem kanapy. - Ej, skąd ta mina? Stało się coś?

- Nie, jestem tylko zmęczony - odparł Claus natychmiast. - Ostatnio nam dowalili roboty, zresztą wiesz...

Athena jednym susem przeskoczyła oparcie granatowej kanapy, by usiąść tuż obok przyjaciela.

- Hej, ja wiem, że dajesz radę, ale jakbyś potrzebował jakiejś pomocy, to się w ogóle nie krępuj - powiedziała, trącąc go łokciem.

- Wiem, wiem - odparł Claus, choć nadal wyglądał na zmarnowanego. Wtedy Athena westchnęła głęboko, szukając jakiegoś rozwiązania, by go pocieszyć.

- Może herbaty? - zapytała, na co chłopak przewrócił oczami.

- Oj, wymyśl coś swojego.

- O ty! - Pacnęła go w ramię, śmiejąc się. - To jak herbata zła, to cię przytulę - zadeklarowała i już rozkładała ręce, by to zrobić, gdy Claus zapytał:

- A co na to twój chłopak?

Dziewczyna zatrzymała się z rękami w powietrzu, a następnie powoli je opuściła. Dotychczasowy uśmiech zniknął z jej twarzy, a ona sama ciężko wypuściła powietrze.

- Ech... Czyli już wszyscy wiedzą?

W tamtym momencie Claus miał ochotę uderzyć się w głowę. Liczył, że dziewczyna nie będzie dopytywać, skąd o wszystkim wiedział; nie wierzył, że sam się tak wkopał.

- No... To ty mi powiedz, jak to z nim jest. - Zrehabilitował się, a Athena westchnęła po raz kolejny.

- Pierwszy raz w życiu ktoś mi się podoba, Claus. I to jeszcze z wzajemnością... Chcę po prostu zobaczyć, w jaką stronę to zmierza... Uczucie jest w każdym razie niesamowite.

- I co, zapomnisz teraz o mnie? - wypalił.

- No co ty? - Athena pacnęła go ponownie. - Nigdy o tobie nie zapomnę, choćby sam Merlin miał się tu pojawić.

To przygnębienie, które Claus dotychczas odczuwał, w tamtym momencie zniknęło, a na jego twarzy wreszcie pojawił się mały uśmiech.

- Czasami cię nie znoszę...

- No z wzajemnością - burknęła Athena.

- Ale w takich momentach to jednak pamiętam, czemu cię lubię - dokończył Claus, a wtedy oboje wymienili uśmiechy. Ta wcześniej dziwnie napięta atmosfera rozpłynęła się, a Athena przysunęła się bliżej przyjaciela.

- Ty też znajdziesz sobie dziewczynę, albo chłopaka, kogo tam wolisz - przekonywała. - Tylko najlepiej po tych egzaminach, żebyś miał czas... I będzie wszystko fajnie, pięknie.

W te słowa Claus nie uwierzył, ale tego nie powiedział na głos. Gdzieś w duchu wciąż się przekonywał, że może Flynn miał rację i cały ten związek za długo nie przetrwa, zwłaszcza, że zaczął się tak nagle.

- To jak już sobie słodzimy, to całkiem ładnie dziś wyglądasz - powiedział zgodnie z prawdą. Wydawało mu się, że blask ognia z kominka oświetlający ją od boku naprawdę dodawał jej urody, dodatkowo sprawiał, że jej włosy wydawały się złote.

- To chyba z tej radości. - Odrzuciła włosy. - Promienieję. Teraz jeszcze tylko ty się uśmiechnij - dodała i wreszcie go przytuliła, co było dość wyjątkowe; jak na przyjaciół od zawsze, nie przytulali się prawie nigdy, lecz Claus nie miał nic przeciwko temu.

Stara miłość nie drzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz