32. Remus dobra rada

1.3K 314 64
                                    

- Cześć wam! - zawołał Claus, kilka dni później pojawiając się w domu swoich rodziców z uśmiechem na twarzy.

- Claus!

Ether natychmiast wyszła synowi na powitanie, bo nie odwiedzał ich już jakiś czas. Nie miała mu tego za złe; cieszyła, że się usamodzielnił, jednak jako matka i tak nie mogła doczekać się każdej jego wizyty.

- O, a gdzie zgubiłeś Athenę? - zapytał Remus, przychodząc do przedpokoju, by przywitać się z synem.

- Źle się czuje, odpoczywa w domu, a ja właściwie miałem iść tylko po zakupy, ale... Potrzebuję też pogadać. - Tu Claus spojrzał z nadzieją na ojca. - Możemy się przejść, tato?

- Pewnie.

- A, męska rozmowa. To wam nie przeszkadzam - powiedziała Ether, a wtedy Claus ją zatrzymał, ciesząc się, że nie dopytywała i pozwalała mu załatwić to z ojcem, gdy tego chciał.

- Kocham cię, mamo. - Przytulił ją, co rozczuliło kobietę.

- Ja ciebie bardziej.

Ether wróciła do salonu, w którym wcześniej siedziała, a ubrany już Remus wyruszył wraz z synem na spacer do pobliskiego lasu. Było zimno, ale nie niezwykle mroźnie, przez co obaj mogli z przyjemnością napawać się świeżym, czystym powietrzem i spacerować po nieco zaśnieżonej ściółce. Claus po chwili namysłu opowiedział ojcu o swojej rozmowie z Billem, a także o randce z Atheną, po czym skwitował to wszystko pytaniem:

- A ty co sądzisz, tato? Myślisz, że... Oświadczyny teraz byłyby szaleństwem?

Remus przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć. Poprawił ułożenie swoich dłoni w kieszeniach płaszcza, a następnie zastanowił się nad odpowiedzią. Nie spodziewał się takiego pytania od syna, jednak z drugiej strony nie widział powodów, żeby go nie wspierać.

- Znaczy tak... Ja i twoja mama też wzięliśmy ślub bardzo szybko, ale to w sumie była wina nacisków Jamesa i Syriusza, no i tego, że wojna wisiała w powietrzu...

- Czyli myślisz, że Syriusz też teraz poprze ten pomysł?

Remus zaśmiał się pod nosem.

- Syriusz jest nieprzewidywalny, ale... Chciał już cię zamordować, myślę, że gorzej nie będzie. Posłuchaj, Claus. - Mężczyzna zatrzymał się i stanął naprzeciw syna, a następnie położył dłoń na jego ramieniu. - Choć oczywiście to miłe, gdy rodzice się zgadzają, najważniejsze, żebyście wy się dobrze czuli. Jeśli ty tego chcesz i czujesz, że ona też, to nic was w sumie nie powstrzymuje. Dorośli jesteście.

Claus pokiwał głową, układając sobie w głowie wszystko to, co usłyszał. Choć słowa ojca były w pewnym sensie oczywiste, gdy już zostały wypowiedziane, dodały mu śmiałości.

- Dzięko, tato. To jeszcze to rozważę i... I chyba tak zrobię.

Remus przełożył swoją rękę z ramienia na plecy syna, w które go poklepał. Chłopak dojrzał szybciej, niż Lupin się spodziewał, ale nie zamierzał mu niczego odbierać. Cieszył się, że pomimo upływu lat wciąż liczył się z jego opinią.

- Jeśli będziesz potrzebował pomocy, to wiesz, gdzie jej szukać.

- Jasne. - Uśmiechnął się Claus. - To jeszcze raz ci dziękuję, tato i... Będę się zbierał. Athena leży chora, a ja miałem tylko skoczyć na zakupy, nie chcę jej martwić.

Te słowa rozczuliły Remusa, a jednocześnie napełniły dumą. Poczuł wtedy, że wraz z Ether dobrze go wychowali, i że tak bardzo przypominał matkę. Nie mógł się doczekać, aż opowie o tym żonie i podziękuje jej, że pomimo jego oporów mają syna.

Nieco ponad pół godziny później Claus wrócił na Grimmauld Place z torbami pełnymi zakupów, jednak zanim je w ogóle rozpakował, ruszył na górę, do pokoju, w którym Athena leżała przykryta kołdrą po nos, oglądając coś w telewizji.

- No i jak się czujesz? - zapytał Claus, zapukawszy symbolicznie we framugę i tak otwartych drzwi.

- Beznadziejnie... - mruknęła Athena, po czym się uśmiechnęła. - Ale cudownie, że jesteś.

Claus roześmiał się, bo zauważył, jak jej ukochana sowa, Noctua, dziobie ją we włosy.

- Zaraz zrobię nam coś dobrego, będzie ci lepiej.

Wtedy dziewczyna nieco się podniosła.

- Hej, ale jak przyniosłeś zakupy, to ja mogę zrobić, albo ci chociaż pomóc, zaraz się ogarnę...

- Kładź się z powrotem, ja się wszystkim zajmę. Odpoczywasz. - Wskazał na nią grożącym palcem, na co ta pokręciła głową, poprawiając swoje ułożenie.

- Z tobą jak w wojsku.

- Jak wydobrzejesz, to trzy kolacje dla mnie i jesteśmy kwita.

- Co za materialista! - krzyknęła oburzona Athena, co rozbawiło go jeszcze bardziej. Nie kończąc jednak droczenia, Claus założył ręce na piersi i oparł się o framugę.

- Przepraszam bardzo, ale ja widzę, że ty i beze mnie masz towarzystwo i świetnie się bawisz. Mam to traktować jako zdradę? - Wskazał głową na sowę, która wciąż dziobała włosy dziewczyny, jakby domagając się uwagi.

- Jak najbardziej - odparła Athena bez zawahania, a następnie podrapała swoją sowę. - Kochamy się z Noctuą, tobie nic do tego...

- Wychodzę! - Claus obrócił się, przygotowując się do wyjścia. - Jak ja mam ci znowu zaufać? Idę pakować walizki...

Claus już zaczynał wychodzić, bo nie był pewien, ile jeszcze zdoła wstrzymać śmiech, gdy ponownie zatrzymał go znajomy głos.

- Hej, Claus.

Chłopak odwrócił się i spojrzał na nią z uniesioną brwią, dając jej znać, że miała jego uwagę.

- Kocham cię - szepnęła, co rozkleiło go zupełnie. Zważając na to, o czym jeszcze wcześniej rozmawiał z ojcem, te słowa utwierdziły go tylko w przekonaniu, że z nią chciał już zostać na zawsze.

- Ja ciebie też. Nawet nie wiesz, jak bardzo.

Stara miłość nie drzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz