14. Rozstanie

1.5K 357 108
                                    

Pod koniec wakacji z pomocą Clausa Athena czuła się lepiej, a przynajmniej przestała płakać. Lupin wracał jednak do Hogwartu z ciężkim sercem; nie dość, że bez niej, to zupełnie nie miał pojęcia, co zrobić z tym, że zwyczajnie ją pokochał.

Ona go nie kochała, przecież to wiedział, a nie chciał za nic w świecie zniszczyć ich przyjaźni - tego by nie zniósł. Liczył, że skoro spędzi ten rok bez niej, to to uczucie się uspokoi i w istocie tak było, aż do momentu, gdy po szkole zobaczył ją ponownie i miesiące starań straciły znaczenie w kilka chwil.

Wkrótce jednak wydarzyło się coś, co zmieniło... Dosłownie wszystko.

Athena i Claus spędzali wieczór nad rzeką nieopodal domu chłopaka. Był koniec lata, a słońce zachodziło powoli, mieniąc się przepięknymi kolorami. Czerwień, róż i pomarańcz odbijały się w leniwie płynącej wodzie, w roześmianych oczach Atheny, która chlapała przyjaciela ową wodą. Claus również się śmiał; cieszył się, że w pełni odzyskała radość z życia i, jak się zdawało, w dużej części zapomniała o Walterze.

Dlatego łamało mu się serce, gdy myślał o tym, że zaraz ten uśmiech z jej twarzy zniknie. Wiedział jednak, że nie mógł już tego dłużej odkładać, bo inaczej nigdy się na to nie zbierze.

- Athena, tak naprawdę chciałem się spotkać, bo... Muszę ci coś powiedzieć - powiedział, wciąż spacerując z nią w stronę zachodzącego słońca.

Athenę na moment zatkało, przez co w tle słyszeli tylko chlust wody. Claus myślał, że oczekiwanie na jej reakcję go zabije.

- Co się stało?

- Nie, nie, to nic złego - wypalił, po czym zrozumiał, że nie do końca. - Znaczy, prawie.

Dziewczyna stanęła jak wryta i ustawiła się naprzeciwko niego z wymalowanym zmartwieniem na twarzy.

- Coś ci jest? - zapytała tak, jakby znała już odpowiedź, a on natychmiast pokręcił głową.

- Nie, nie! Athena, ja... - Wziął głęboki wdech, a następnie wydusił:
- Ja... Ja wyjeżdżam.

Nie był w stanie opisać tego, ile te słowa go kosztowały. Wiedział, że robił niemalże to samo, co zrobił Walter, że mówił jej, że nigdy by nie wyjechał, ale... Wszystko się zmieniło.

Athenie na moment brakło słów, bo natychmiast przypomniało się jej, jak Walter powiedział jej to samo. Przełknęła ślinę, starając się jeszcze nie wyciągać pochopnych wniosków.

- Jak to? Dokąd? - zapytała, a choć załamanie w jej głosie było minimalne, Claus je usłyszał i już poczuł ból w piersi. Nie wierzył, że naprawdę zamierzał zrobić to, o czym jej zaraz powie, ale w kieszeni trzymał przecież na to dowód.

- Nikomu nie mówiłem, bo nie chciałem zapeszyć, ale aplikowałem do szkoły różdżkarskiej w Austrii - powiedział i przymknął oczy tak, jakby przygotowywał się na uderzenie. - To jest naprawdę prestiżowa szkoła, więc nie sądziłem, że się dostanę, nie chciałem zapeszyć, ale przyszedł list, że mnie przyjęli i... Mogę spełnić moje marzenie i uczyć się o drzewach na różdżki, hodować je, może nawet kiedyś założę swoją plantację...

- Tak, przecież zawsze kochałeś drzewa... - powiedziała Athena niby do niego, ale bardziej do siebie, jakby próbując się przekonać, że to była przecież dobra decyzja.

- Ja nie jadę tam na zawsze! Dostanę tylko certyfikat i wracam - tłumaczył się. - Z tamtej szkoły to wszędzie mnie tu przyjmą...

- Czyli ile cię nie będzie?

Claus westchnął. Znał dokładną odpowiedź, lecz nie odważył się jej wyowiedzieć.

- Rok... Może trochę dłużej.

Stara miłość nie drzewiejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz