Tak też Claus zaczął w tajemnicy, małymi kroczkami planować oświadczyny, choć chciał też w międzyczasie wyłapać, co sądziła o tym jego dziewczyna. Zastanawiał się, jak ją o to zapytać, jednocześnie się nie zdradzając. Niby powiedziała mu, że chciałaby ślubu i rodziny, nie był jednak pewien, czy już teraz.
Nie miał pojęcia, że jej głowę zaprzątały wtedy zupełnie inne myśli. Choć dzięki niemu jej zdrowie znacznie się polepszyło, wciąż bywała załamana przez to, że nie miała żadnych planów na siebie. Starała się to przed nim ukrywać, by go nie martwić, jednak czasem nie potrafiła przez to spać w nocy. On chodził regularnie do swojej pracy na plantacji i naprawdę to lubił, a ona czuła, że zupełnie marnuje sobie życie, siedząc w domu.
To był kolejny z wielu takich dni, gdy Athena czekała na powrót Clausa z pracy, przygotowując dla niego obiad. "Rozmawiała" przy tym ze swoją sową, kiedy przerwało im pukanie do frontowych drzwi, co wyjątkowo zdziwiło dziewczynę. Claus przecież mógł bez problemu wejść do domu sam, a gości się nie spodziewali...
Dla bezpieczeństwa nie odłożyła różdżki, tylko z nią w ręku podeszła do drzwi i otworzyła je, by ujrzeć... Florę.
- O, cześć, ciociu - powiedziała zupełnie skołowana, natychmiast opuszczając różdżkę. Blondwłosa kobieta musiała dopiero co wyjść z pracy, bo jej włosy związane były w eleganckiego koka, a na sobie wciąż miała szatę Ministerstwa.
- Cześć, Athena. Mogę wejść?
- Pewnie, właśnie robię obiad. Może zjesz ze mną?
- Nie, dziękuję, ja nie zajmę ci długo - odparła Flora, wchodząc do środka. - Sama zaraz muszę upichcić coś dla Billa, pracuje dziś do późna.
- Ja właśnie też czekam na Clausa, on też siedzi w pracy... - mówiła Athena, prowadząc ją do kuchni.
- No proszę. To wy tu sobie żyjecie jak małżeństwo już.
Tamte słowa natychmiast wywołały uśmiech na twarzy Atheny, która ponownie stanęła za blatem.
- Łatwo i przyjemnie żyje się z kimś, o kim wiesz wszystko. Nadal jesteśmy przyjaciółmi, tylko trochę więcej się przytulamy - stwierdziła rozanielona. - To może herbaty?
- Herbaty nie odmówię - odparła ostatecznie Flora, stając po drugiej stronie blatu.
- Dobra, bo pewnie zastanawiasz się, czemu cię zamęczam bez zapowiedzi.
- Jakie zamęczasz. - Athena posłała jej niedowierzające spojrzenie. - My tu nie mamy za wielu gości. Zawsze miło, jak ktoś wpadnie - dodała, podchodząc do szafki, z której wyjęła kubki.
- Słyszałam o twoich problemach z pracą - powiedziała Flora wprost, a wtedy Athena westchnęła głęboko.
- Problemach... Mało powiedziane.
- Podobno odbiło ci się to na zdrowiu, co się stało? Jeżeli mogę zapytać...
Athena westchnęła po raz kolejny, zostawiła kubki, a następnie spojrzała na Florę.
- Uzdrowicielka powiedziała, że jeszcze nigdy nie widziała organizmu tak młodej osoby tak wyniszczonej stresem i przepracowaniem. Co mam ci powiedzieć, ciociu... - Athena przytuliła ręce do siebie. - Prawie wszystkie skutki stresu, jakie sobie wymyślisz, to ja mam. Bezsenność, złe ciśnienie, problemy z miesiączką, migreny, lęki, kłucie serca, ból brzucha, wypadanie włosów, mogę tak jeszcze chwilę... Chociaż teraz jest oczywiście lepiej. Leczę się.
- Athena, dziecko... Czemu ty nie przyszłaś z tym do mnie? - zapytała Flora tonem rozczarowanej, lecz też jednocześnie zatroskanej matki.
- Nikomu o tym nie mówiłam, ciociu. Nie chciałam, żeby rodzice się na mnie zawiedli, że zwyczajnie nie podołałam w dorosłym życiu... Moja mama to Auror, tata to bohater, jak ja mam się z nimi równać?
- O na Merlina, ty gadasz jak ja... - Flora ukryła twarz w dłoniach, kręcąc głową.
- Co?
- Ja też w twoim wieku uznawałam pracę za jedyny wyznacznik mojej wartości - powiedziała Flora głośno. - Rozstałam się z moim pierwszym chłopakiem, bo on chciał rodziny, a ja pracy. I wiesz, kim on teraz jest? Szefem Departamentu Magicznych Wypadków i Katastrof. I ma i karierę, i rodzinę. Tak samo jak ja. Tylko wtedy oczywiście powtarzałam sobie, że nie mogę połączyć obu. Zaharowywałam się na śmierć tak samo, jak ty, a ambasador, którego byłam asystentką miał mnie po prostu w dupie. Gdyby nie Bill, to kto wie, pewnie doprowadziłabym się do tego... Przed czym ciebie nie uchroniliśmy.
Athena słuchała tego wszystkiego i wciąż trochę trudno było jej w to uwierzyć. Pierwszy raz spotykała kogoś, kto był kiedyś dokładnie w tej samej sytuacji, kogoś, kto zdawał się wszystko rozumieć... A wiedziała, że Flora miała męża, troje dzieci i do tego prestiżowe stanowisko brytyjskiego przedstawiciela Międzynarodowej Konferencji Czarodziejów, na którym była stale chwalona. Athena skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie uznawała jej za wzór - nie sądziła jednak, że jej autorytet też miał tak trudne początki.
Podczas gdy dziewczyna milczała, trawiąc tamte słowa, do domu bezszelestnie wszedł Claus. Już chciał zawołać, że właśnie wrócił, gdy usłyszał Florę:
- Ale dobrze... Nie przyszłam ci tu prawić kazań, zwłaszcza, że musisz zdrowieć.
- Teraz jest naprawdę ze mną lepiej - przekonywała Athena. - Claus mi we wszystkim pomaga, on chyba nawet nie wie, jak bardzo... Nie mam pojęcia, jak ja mu się kiedyś odwdzięczę.
Claus, który słyszał to wszystko, ściągając płaszcz w przedpokoju, poczuł ścisk w sercu. Był wzruszony, a dopiero co wszedł do domu... Ludzka ciekawość podpowiedziała mu, by jeszcze się nie ujawniać i posłuchać chwilę dłużej.
- Nie musisz - szepnął Claus sam do siebie.
- Miłością, Athena. To najcenniejsza waluta - przekonywała Flora.
- Staram się. I staram się też go nie martwić tym, że... - Westchnęła, wracając do przygotowywania herbaty. - Że mimo wszystko nadal się strasznie denerwuję tym, że nie mam żadnych perspektyw na dalszą pracę...
Usłyszawszy to, Claus pokręcił głową sam do siebie. Niby się tego domyślał, a jednak się łudził, że już wszystko było w porządku...
- No i właśnie tu wracamy do powodu mojej wizyty. - Flora oparła się wygodniej o blat. - Słuchaj, co powiesz na to, gdybyś pracowała jako moja asystentka?
Athena z wrażenia upuściła swoją różdżkę do zlewu.
- Żartujesz. Ja?
- Przecież wiem, że znasz się na dyplomacji i na prawie, a właśnie to jest potrzebne w tej pracy. Poza tym, ja od dawna potrzebuję kogoś, kto pomoże mi wypełniać papiery... No i przyjmować ludzi, jeśli ja będę akurat w delegacji. Albo też po prostu zapisywać, czego chcą i odsyłać ich do mnie, jak wrócą. Większość pracy będziesz mogła robić też w domu, te papiery cholerne... Ogółem, nie znam lepszej czarownicy na to stanowisko i nie możesz mi odmówić. A jak o pieniądze chodzi, to gwarantuję ci, że też nie będzie tego mało. To jak?
Athena rozdziawiła usta z szoku, a Claus siłą powstrzymał się od skoczenia z radości. Problem, o którym przed chwilą usłyszał, zwyczajnie rozwiązał się sam.
- Ciociu, ja... Jestem tak szczęśliwa, że ja nawet nie wiem, co powiedzieć.
Flora uśmiechnęła się.
- Masz powiedzieć, że się zgadzasz zacząć od przyszłego miesiąca. I nie martw się, wszystko po kolei, nie dam ci zbyt wielu obowiązków, dopóki nie wydobrzejesz.
Athena rzuciła wszystko. Przebiegła wokół blatu, a następnie przytuliła Florę najmocniej jak potrafiła.
- Dziękuję - powiedziała już ze łzami w oczach, a kobieta odwzajemniła uścisk.
- To ja ci podziękuję, jak mnie odciążysz... - odparła, czując, że robiła to, co chciałaby, by ktoś zrobił dla młodszej wersji jej.
Claus uznał, że to był dobry moment, by się ujawnić - i pójść świętować razem z Atheną.
- Hej, Thenie! Już jestem!
CZYTASZ
Stara miłość nie drzewieje
Fanfiction🌳 Athena i Claus są najlepszymi przyjaciółmi od dziecka. Kiedy chłopak zaczyna pałać do niej głębszym uczuciem, ona znajduje kogoś innego, a potem ich drogi się rozchodzą... Spotykają się ponownie jako dorośli, a uczucia, które Claus przez ten cały...