Skomplikowane relacje

26 3 108
                                    

Mirai

Wszyscy teraz są spięci, jednak zanim dzieje się coś złego, Aang staje pomiędzy moim tatą i Władcą Ognia.

- Aang, zejdź mi z drogi- nakazuje tata stanowczo.

- Nie, nie chcę, abyśmy mieli więcej problemów niż mamy. Musimy się skupić teraz na złapaniu Azuli. Gdy ją złapiemy, obiecuję, że zastanowimy się nad jej sytuacją, ale nie możecie się rzucać sobie do gardeł! Obaj zachowujecie się jak dzieci.

- Nie mogę pozwolić, aby mi obrażał żonę!- ojciec się sprzeciwia.

- Nie obrażam ci żony! Mówię tylko prawdę, ale jeżeli czujecie się urażeni, to przepraszam- Zuko mówi to z pewną ironią głosie, co wskazuje na to, że jego przeprosiny są nieszczere. Może w innych okolicznościach tata na tym etapie dałby już spokój, ale dzisiaj naprawdę był bojowo nastawiony do całego otoczenia.

- Tak czy siak, nie powinieneś jej w to mieszać! Co to za zaczepka? Nie masz się do czego przyczepić, to przyczepiasz się do niej?

- Sokka, daj już spokój- nawet mama chce już puścić to w niepamięć, ale tata nadal nie daje za wygraną.

- Nikt nie będzie mi ciebie obrażał!

- Kochanie...- mama podchodzi bliżej taty i łapie go za rękę. Nie zwraca uwagi na to, że to ta uszkodzona ręka, więc tata krzywi się z bólu.

- Co ci się stało w rękę?- pyta Aang, chyba po to, aby nie drążyć poprzedniego tematu.

- Poparzyłem się.

Aang i Toph nie reagują na te słowa jakoś szczególnie, ale widzę, że Zuko rzuca Kaenowi znaczące spojrzenie. Mój ukochany zamiast to zignorować, to posyła mu zakłopotany uśmiech, który dosłownie mówi "tak, to moja sprawka".

- Idziemy?- pyta nagle Zuko.

- Dobrze, idziemy. Kaen, idziesz z nami- nakazuje ojciec.

- Może lepiej nie- odzywa się Zuko.

- Ja z wami pójdę- zgłasza się mama.- Kryminalistka zrozumie kryminalistkę- mówi z ironią.

- Wy nawet nie macie wychylić nosa za drzwi- tata nas ostrzega i wszyscy wychodzą.

Parę sekund później Azula wychodzi z szafy.

- I co teraz robimy?- pyta Kaen swojej matki.

- Wy zostajecie i grzecznie czekacie, ja się zwijam.

- Nie możesz teraz sobie pójść! Wiesz, ile Sokka ryzykował?- mój ukochany się oburza.

- Synu...

- Kaen ma rację- wtrącam się.- Jeżeli chcesz, abyśmy wszyscy żyli w zgodzie, to się stąd nie ruszysz. Lepiej nie zachodzić mojemu ojcu za skórę, skoro już się uspokoił, nie sądzisz?

- Dobrze, dobrze! Poddaję się, zostanę- przewraca oczami i siada na kanapie. 

Następuje niezręczna chwila ciszy. Wyłapuję wzrok Kaena, widzę, że się do mnie uśmiecha, więc i ja posyłam mu szczery uśmiech. Azula nagle się odzywa:

Ognista krew// ATLA fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz