Ojciec i syn

26 3 110
                                    

Wchodzę za lekarzem do chłodnego gabinetu. Mężczyzna siada za biurkiem i patrzy na mnie smutno.

- Nie możemy go tutaj trzymać w nieskończoność. Zamierzam odłączyć go od aparatury, jeżeli da sobie radę bez niej, to przeniesiemy go w miejsce, w którym będzie mógł spokojnie... wegetować. Jeżeli nie...

- Musicie go uratować- przerywam mu, bo wiem, co chce mi powiedzieć.

- Nie mogę go traktować inaczej niż innych pacjentów, mimo że pałam do pani naprawdę dużą sympatią i naginam zasady. Może ma jakąś rodzinę, która mogłaby podjąć decyzję w tej sprawie? Wtedy nikt nie mógłby jej zakwestionować. Pani nie jest jego żoną, nie mogę....

- Wiem, ma matkę.

- Czy byłaby możliwość, aby ją tutaj sprowadzić?

- Nie bardzo, chociaż spróbuję, muszę go ratować.

- Postaram się przetrzymać go jeszcze kilka dni, ale niczego nie obiecuję. Jestem lekarzem prowadzącym, ale nie ordynatorem, to on ma w sprawie decydujący głos.

- Jeśli pan pozwoli, już pójdę- mówię niemrawo.

Lekarz tylko kiwa głową, a ja wychodzę i idę prosto do Kaena. Wchodzę do pomieszczenia i zgodnie ze swoim zwyczajem siadam na krześle obok i chwytam go za rękę.

- Weźmiesz ty się w końcu w garść?- pytam rozdrażnionym tonem, choć powstrzymuję płacz.- Chcą mi ciebie odłączyć, rozumiesz?

Jak zwykle nie odpowiada. Zaczynam powoli tracić nadzieję na to, że będzie dobrze. Siedzę z nim kilka godzin i wracam do domu. Następnego dnia rano wstaję z ogromnym bólem głowy.

- Wyglądasz okropnie, powinnaś dzisiaj odpocząć. Jesteś przemęczona, w ogóle o siebie nie dbasz- mama zwraca mi uwagę.

- Boję się, że jeżeli nie pójdę tam jeden raz, to wtedy stanie się coś strasznego.

- Masz dzisiaj zostać w domu- mówi surowo tata.- I to nie jest prośba, tylko nakaz.

- Sokka...- mama chce załagodzić sytuację.

- Nie próbuj mnie uspokajać! Widzę, jak moja córka z dnia na dzień czuje się coraz gorzej. Jestem jej ojcem i będę ją chronić. Wiem, że to dla ciebie trudne- teraz wraca się do mnie- ale nie możesz wykańczać również siebie. To dziecko może być jedynym, co ci po nim zostanie. Zdaję sobie sprawę, że jestem teraz mało delikatny, ale spójrzmy prawdzie w oczy.

Posyłam mu tylko smutne spojrzenie. Ma rację, ale nie potrafię wyobrazić sobie mojej przyszłości bez Kaena, co wszyscy naokoło starają się mi sugerować.

- Jeśli będziesz spokojniejsza, to pójdę zobaczyć co u niego- proponuje tata.

Zgadzam się, bo wiem, że i tak nie wypuściłby mnie z domu. Tłumaczę tacie dokładnie jak dojść do odpowiedniego pomieszczenia, a potem wychodzi.

Kaen

Ostatnie, co pamiętam to rozmowa z Izumi. Od tamtej pory nadal tkwię w ciemności, choć co jakiś czas do moich uszu dobiegają pewne dźwięki. Ktoś do mnie mówi, po głosie jestem w stanie stwierdzić, że to moja narzeczona, ale nie widzę jej, nie widzę niczego, choć czuję, że trzyma mnie za rękę.

- Słyszysz mnie? Proszę cię, kochanie. Nie zostawiaj mnie... Obiecałeś, że mnie nie zostawisz... Nie dam sobie bez ciebie rady sama... Kocham cię... Weźmiesz ty się w końcu w garść?!- słyszę każdego dnia z jej ust, choć tak naprawdę nie wiem, ile czasu mija. Dzień? Rok? Dziesięć lat? 

Ognista krew// ATLA fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz