Byliśmy sobie bliscy niczym dwa płatki śniegu,
teraz raz smutek, drugi raz żal
pływają mi w krwiobiegu.
Pędząc donikąd, nie wiedziałem sam czy chce wciąż być.
Ciało mówiło dość, a moja dusza chciała dalej iść.
Nie wiedząc tak naprawdę nic, trwałem w pustej buteleczce.
Kiedyś była pełna życia. Wypiliśmy ją po szklaneczce.
Czas, który nazywałem naszą miłością,
przygasał w starym gramofonie słysząc jak pogrywa na nim mi los.
Morskie powietrze właśnie delikatnie rwało księżyc w zimną noc.
Ja Tylko siedziałem.
Ona delikatnie zagubiona w tańcu całowała go miętowymi ustami.
Dobrze znałem ich smak.
Oni Główni bohaterzy.
Ja patrząc z tyłu, tęskniłem.
Przedstawienie akurat dobiegało końca.
Umyłem twarz w fontannie, akurat leciała ich melodia.
Uznałem swoje łzy za szczęśliwe.
Zabrała mi dzień, miesiąc, rok, które uważałem za przeznaczenie.
Wiem tylko, że za ciche jest dla mnie "dzień dobry" ,
kiedy tak głośne było dla nas "dobranoc".
CZYTASZ
Karygodnie Trochę Trudna Poezja
Poetry(Jestę poetę) Kamil bo tak mnie nazwano. Moją poezje nazwij proszę jak chcesz :) Ja nazywam ją poezją surrealistyczną, ale są wiersze też inne oczywiście. Byłbym wdzięczny za jakąkolwiek reakcje.