Gdy umiera we mnie dzień,
przy mnie noc i nie mój cień
jestem sam jak w lesie pień
wokół drzew i tyle wiem
W gardło krucho, w sercu sucho
ktoś mi szepcze coś na ucho
wióry z gęby mi wychodzą
oni szkodzą i wychodzą
przytulony do ciemności
chciałbym odejść z tego świata
w oknie krata, nie ma bata
nie odejdę, szkoda lata
szkoda matki, która płacze
jak swą śmierć jej wytłumaczę
może lepiej jej beze mnie
i tak pustka ciągle we mnie
może ja już nie ten sam
byłem cham i będę cham
w sumie nie mam teraz nic
śmierć się śmieje, krzyczy bis
czy opuści mnie to zło
kiedy zbity niczym szkło
siedzę sam, więc coś Ci dam
oddech który tylko mam
nie wytrzymam, a idź precz
masz lekarstwo? więc mnie lecz
już nie wołam was o pomoc
chciałbym, umrzeć, zdechnąć, spłonąć
chciałbym odejść w zapomnienie
precz, ja nie chce, się nie zmienię
bo odbiło mi do reszty
i tak każdy tylko pieprzy
byłem sam i będę sam
taki cham, bo już tak mam.
CZYTASZ
Karygodnie Trochę Trudna Poezja
Poésie(Jestę poetę) Kamil bo tak mnie nazwano. Moją poezje nazwij proszę jak chcesz :) Ja nazywam ją poezją surrealistyczną, ale są wiersze też inne oczywiście. Byłbym wdzięczny za jakąkolwiek reakcje.