• 𝟝𝟝 •

2.8K 226 431
                                    

- Halo? Dzień dobry, czy dodzwoniłem się do Lee Felixa? - usłyszałem głos jakiegoś starszego mężczyzny i w momencie rozszerzyłem oczy, odsuwając telefon żeby spojrzeć na numer, który okazał się nieznany.

- T-tak.. To ja, a o co chodzi?

- Komendant Choi Jungsuk z seulskiej policji, dzwonię ze smutną wiadomością, ponieważ dzisiaj o godzinie szesnastej Kim Junso popełniła samobójstwo. Z tego co mi wiadomo, byliście blisko, dlatego też prosiłbym o stawienie się na komisariacie w najbliższych dniach...

Słysząc to, zamurowało mnie. Tak dużo nowych informacji w momencie zasypało moją głowę. Nie wiedziałem co odpowiedzieć.
Byłem w szoku. Nie wierzyłem w to, co właśnie usłyszałem...

- Halo? - policjant upewnił się, że wciąż jestem po drugiej stronie, więc mimo wszystko byłem zmuszony cokolwiek mu odpowiedzieć.

- J-ja... Znaczy... D-dziękuję za informację... Jutro przyjdę - powiedziałem cicho, z trudem umiejąc nabrać powietrze do płuc.

- Dobrze, w takim razie składam moje najszczersze kondolencje i do zobaczenia - rozłączyłem się szybko i odłożyłem telefon.

W salonie wciąż słyszałem kłótnie rodziców. Czułem się strasznie.
W mojej głowie pojawiało się tysiące pytań na sekundę. Miałem mętlik w głowie, nie wiedziałem co zrobić. Czułem jak gorzkie łzy ściskają mi gardło. Miałem wrażenie, że potrzebuję się rozpłakać, ale coś mnie zatrzymywało. Nie potrafiłem zdać sobie sprawy z powagi tej sytuacji.

Próbowałem uświadomić sobie słowa policjanta.
Kim Junso nie żyje. Ta sama Kim Junso, która groziła mi, że jeżeli do niej nie wrócę, to pozbawi się życia.

Kurwa mać, nie mogłem w to uwierzyć. Czułem jak serce za chwilę wyskoczy mi z klatki piersiowej. Chociaż nie tylko ono tak zareagowało. Cały się trząsłem i nie mogłem zapanować nad oddechem. Potrzebowałem powierza. Świeżego powietrza.
Energicznie wstałem i otworzyłem okno. Nie potrafiłem się nad niczym skupić, w głowie wciąż miałem głos kobiety.

"To będzie twoja wina." I to jest moja wina, bo nie zareagowałem. Nic nie zrobiłem, a wiedziałem, że jest zdolna do takich rzeczy. Jak mogłem nie połączyć faktów? Jak mogłem do tego dopuścić?

Nagle usłyszałem wibracje mojego telefonu. Na ekranie widniał numer Hyunjina.

Chciałem odebrać, ale nie potrafiłem. Na samą myśl o tym, że będę musiał udawać, że nic się nie stało, robiło mi się niedobrze. Chciałem iść spać, aby o tym wszystkim zapomnieć, choćby na moment. Wziąłem głęboki wdech, ale w tym momencie Hwang zaczął ponownie do mnie dzwonić. Podszedłem do telefonu wpatrując się przez chwilę w oczekiwane połączenie. Nie chciałem martwić chłopaka, więc westchnąłem i po chwili drżącą ręką, odebrałem telefon.

- Lixie... Hej... - przywitał się, a ja przełknąłem gorzko ślinę, chcąc coś powiedzieć.

- J-innie... - mój głos się załamał, przez co chłopak od razu usłyszał, że coś jest nie tak.

- Co się dzieje słońce? Wszystko okej?

- N-nie Hyunjin... nic nie jest okej...

- Spokojnie... weź kilka głębokich wdechów i wszystko mi opowiedz... - powiedział spokojnym tonem, co trochę mnie uspokoiło, ale wciąż nie powstrzymywało od chęci rozpłakania się i wtulenia w jego silne ramiona.

- Junso nie żyje. Zabiła się pewnie po tym, jak od niej wyszedłem - powiedziałem na jednym tchu, czując jak kolejne łzy spływają mi po policzkach.
Hyunjin milczał przez chwilę. Domyślałem się, że tak nagła wiadomość będzie dla niego również zaskoczeniem.

- Jezu... i... Co teraz...? - zapytał z przerażeniem. Najgorsze było to, że nie wiedziałem co mu odpowiedzieć, bo również nie znałem odpowiedzi na to pytanie.

- Nie wiem... Hyung to moja wina... - jęknąłem, próbując wyrównać oddech.

- Co ty znowu gadasz, jaka twoja wina...?

- Ostrzegała mnie... groziła, że jak do niej nie wrócę, to to zrobi... - powiedziałem przez płacz, ocierając pięściami oczy.

- To, że miała poważne problemy ze sobą to nie była twoja wina. To była tylko i wyłącznie jej decyzja - oznajmił chłopak spokojnym tonem, a ja próbowałem powoli ochłonąć. Choć nie czułem ulgi. Chciałem zwierzyć się Hyunjinowi z tego jak naprawdę się czuje, ale nie potrafiłem ubrać tego w słowa.

- N-nie.. ty nie rozumiesz... Wiedziałem o tym... Że jest do tego zdolna.. więc dlaczego nie zareagowałem...?

- Lixie, to ty tutaj jesteś poszkodowany, nie możesz się winić za takie rzeczy. To ona nie potrafiła pogodzić się z twoimi wyborami. A to była tylko i wyłącznie jej decyzja - powiedział Hwang. Czułem się strasznie, mimo, że brunet starał się mnie pocieszyć, niestety nie potrafiłem w tym momencie szczerze z nim rozmawiać. Chciałem być sam.

- Okej. Już mi lepiej. W zasadzie muszę kończyć... spotkamy się jutro, dobrze? - skłamałem, chcąc zakończyć jak najszybciej rozmowę.

- Jak to jutro? Ale czekaj, skąd w ogóle dowiedziałeś o tym, że Junso nie żyje?

- Policja do mnie zadzwoniła. Nie wiem, widocznie jakoś odkryli, że mogę mieć coś wspólnego z jej śmiercią... - powiedziałem niepewnie, zdając sobie sprawę, że możliwe że policjanci wiedzą nieco więcej, niż powinni.

- Okej... No to jak musisz kończyć, to nie będę cię zatrzymywał... Ale proszę Felix, nie płacz... ściskam cię mocno. I pamiętaj, że cię kocham - powiedział czułym tonem, a ja uśmiechnąłem się lekko, przełykając gorzkie łzy.

- Pamiętam. Ja ciebie też Jinnie - odezwałem się zachrypniętym głosem po chwili kończąc rozmowę.

Czułem się straszne, że rozłączyłem się z chłopakiem tylko dlatego, że miałem dość tego tematu i jestem na tyle zmęczony, że jedyne czego teraz pragnę to iść spać.

Wziąłem głęboki wdech, ale przy kolejnej następnej myśli, która zawędrowała do sprawy z dziewczyną, rozpłakałem się po raz kolejny, nie mając już siły się powstrzymywać.


• • • • • • • • • • • • • • •

𝙟𝙪𝙨𝙩 𝙖 𝙟𝙤𝙗 || 𝙝𝙮𝙪𝙣𝙡𝙞𝙭Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz