• 𝟙𝟘 •

4.5K 233 131
                                    

W momencie, kiedy przekroczyłem próg studia, przeszły mnie nieprzyjemne ciarki.
Wziąłem głęboki wdech, przełykając gorzko ślinę.

Myśl, że znajduje się na miejscu zbrodni kogoś, z kim pracowałem dzień w dzień od kilku lat, naprawdę mnie przerastała.

Rozglądałem się powoli, widząc jak wszystko było zostawione, tak jak było w tamten dzień. Moje rzeczy i ubrania wciąż wisiały na wieszakach w pokoju po lewej. Po prawej znajdowały się długie lady toaletek, na których pozostał bałagan w kosmetykach.
Podłoga wciąż skrzypiała, a na około były rozciągnięte taśmy, aby ich nie przekraczać.

Dalej, na środku salonu, w którym zawsze odbywały się sesje zdjęciowe, na starym parkiecie widniała mało widoczna, starta czerwona plama, prawdopodobnie po krwi pana Kima.

Wzbudziło to we mnie kolejny nieprzyjemny dreszcz.
Miejsce to było również oklejone taśmą, a koło tego był postawiony jakiś numerek.
Zastanawiało mnie to, dlaczego pomieszczenie nie zostanie sprzątnięte i oddane właścicielowi. Policja przecież podobnież, prawie że zakończyła śledztwo.

- To tutaj - nagle podskoczyłem lekko, słysząc jak błogą ciszę przerwa Pani Kim - Prawdziwy sprawca musiał uciec tędy - Chwyciła za klamkę i z impetem otworzyła okno balkonowe.

Rozszerzyłem oczy, podchodząc do niej.

- I proszę jak prosto poszło - skomentowała, wskazując na czerwone zabrudzenie na barierce. Wyciągnęła aparat i od razu zrobiła temu kilka zdjęć. Zajrzała na dół, a ja będąc ciagle w lekkiej odległości, nachyliłem się również - Widzi Pan ten balkon - wskazała na prawo, a ja przytaknąłem głową - Na pewno tam zeskoczył. Potem prawdopodobnie na ten murek i-

- Przepraszam? Co państwo tu robią? - usłyszałem nagle znajomy głos i w sekundzie odwróciliśmy się w stronę drzwi - Na terenie popełnienia zbrodni nie można przebywać, będzie można dopiero po zakończeniu śledztwa - w niskiej kobiecie rozpoznałem kogoś znajomego, lecz maseczka i czapka z daszkiem utrudniała mi tą sprawę.

- Jestem prawnikiem i mam uprawnienia do przebywania tutaj - odezwała się Pani Kim, wyciągając od razu wizytówkę - A Panią? Co tu sprowadza? - zadała pytanie, widząc, że nieznajoma osoba najwyraźniej straciła już pewność siebie.

- J-a.. też jestem tutaj w celach badawczych. Prosiłabym jednak o opuszczenie mieszkania.

Wyczułem w niej coś, co nie pozwoliło mi zgodzić się z prośbą.

- Czy mogę dokładnie wiedzieć, co Panią tu sprowadza? - kobieta poprawiła czapkę, nasuwając bardziej na głowę, a my zamykając drzwi balkonowe, weszliśmy do środka.

- A Pana?

- Jest moim wspólnikiem - odezwała się prawniczka, broniąc mnie.

- Jestem z policji. Wysłali mnie na zbadanie sprawy jeszcze raz - odezwała się, a Pani

- Ja proponuję, żeby Pani opuściła budynek szybciej niż my, bo jeżeli nie, to zgłoszę policji o podszywanie się o jakąkolwiek współpracę z nimi.

Dziewczyna w czapce wciąż milczała. Wyglądała jakby nie miała argumentów. Zaczęła się powoli wycofywać, ale dla mnie wciąż było to wszystko jakieś dziwne. Kiedy zauważyłem, że dziewczyna zamierza bez słowa odejść, zrobiłem nieprzemyślany krok w jej stronę, ręką zahaczając o jej daszek.

W momencie czapka upadła na ziemie, a spod niej ukazały się nieśmiałe oczy mojej dawnej... m-makijażystki..?

- Eyy... P-p-pani Park? - kobieta wciąż stała wpatrując się we mnie zdziwionym wzrokiem, po czym szybko odwróciła się i wybiegła z mieszkania.

𝙟𝙪𝙨𝙩 𝙖 𝙟𝙤𝙗 || 𝙝𝙮𝙪𝙣𝙡𝙞𝙭Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz