• 𝟝𝟜 •

2.9K 220 423
                                    

Miałem wyjątkowo dość tego dnia.
Wstąpiłem do sklepu, tak jak mama prosiła i niedługo potem wróciłem do domu, z nadzieją o lepsze popołudnie.

- Wow, któż to się zjawił - skomentowała matka, widząc jak ściągałem buty.

- Masz - wręczyłem jej siatkę zakupów, ignorując wcześniejszy wredny komentarz.

- Świetnie. Dzięki, zaraz będzie obiad - powiedziała odchodząc do kuchni.

Skierowałem się do pokoju, przebierając się w wygodny dres, po czym położyłem się na łóżku, chcąc odpocząć z dzisiejszego nadmiaru negatywnych emocji. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.

- Tak...? - odpowiedziałem głośniej, widząc już za chwile sylwetkę ojca. Mężczyzna jakby dyskretnie wszedł do pokoju i zamknął za sobą ostrożnie drzwi.

- Jak się czujesz? I jak się czuje Hyunjin? - zapytał, siadając w rogu mojego łóżka.

- Ah... Hyunjin chyba trochę lepiej... - westchnąłem, przypominając sobie, że powinienem do niego zadzwonić - A ja...? No nie wiem... Jestem tym wszystkim zmęczony - powiedziałem, a ojciec pokiwał głową.

- Byłeś u Junso? - spytał, a ja pokiwałem głową, po czym opowiedziałem mu wszystko, o czym tam rozmawialiśmy.

Nie wiedziałem nawet co mam myśleć na temat tej kłótni z Junso. Czy szykowała się na kolejne akcje którymi niby chce sprawić, żebym z nią był, czy w końcu da sobie spokój.
Czy może zrobi tak, jak jej kazałem, żeby wytłumaczyć to całe nieporozumienie, czy nic z tym nie zrobi i będę musiał zgłosić to na policję.

- Dobrze zrobiłeś - mężczyzna położył dłoń na moim kolanie i spojrzał mi w oczy - Nie przejmuj się. Jeszcze raz do ciebie coś napisze, a naprawdę nie czekaj na nic, tylko idź ją zgłoś. Wiem, że chciałeś załatwić to łatwiejszą, bardziej pokojową drogą, ale widzisz, że się nie da - powiedział czułym głosem, a ja pokiwałem głową na słowa ojca.

Byłem mu wdzięczny, że tak mnie wspiera. Wziąłem głęboki wdech, a ten uśmiechnął się do mnie. Chwilę później usłyszeliśmy rodzicielkę wołającą na obiad. Dochodziła piętnasta. Po obiedzie nie chciałem zapadać się w moich myślach i zanim jednak zadzwoniłem do Hyunjina, przypomniała mi się jeszcze jedna ważna osoba, do której wypadałoby się w końcu odezwać.

- Hej... - przywitałem się z Sowon, będąc lekko zestresowanym rozmową z nią - Słuchaj, ogromnie cię przepraszam, że nie odpisałem wczoraj, miałem tyle na głowie...

- Hej Lix!! Przestań, nic się nie stało, cieszę się, że się odezwałeś. Co to się w ogóle dzieje? Z wami wszystko okej?

- Można tak powiedzieć. Nie wiem próbuje opanować sytuacje... Wiesz, że to ta wariatka to opublikowała...

- Junso?! Ta sama która przyszła do nas po kinie?

- Tak... Byłem u niej dzisiaj, bo dłużej już nie mogłem wytrzymać. Ona wciąż ma nadzieje, że do niej wrócę. Ta kobieta naprawdę jest chora psychicznie..

- Boże.. rozumiem... Masakra... Pozdrów Hyunjina ode mnie...

- Okej, zrobię to - uśmiechnąłem się na jej miłe słowa i postanowiłem zmienić temat - A jak tam u ciebie?

- Ah, no cóż, normalnie... jedyna zmiana jest w tym, że... chyba mam chłopaka- słowa dziewczyny spowodowały u mnie lekki uśmiech.

- Ooo... W końcu... Cieszę się, muszę go w końcu poznać!

- Prawda, musisz. Może umówimy się kiedyś tak, że spotkamy się w czwórkę? Ja też chętnie poznam Hyunjina.

- Pewnie, czemu nie... tylko na razie nie wiem kiedy... - mruknąłem.

𝙟𝙪𝙨𝙩 𝙖 𝙟𝙤𝙗 || 𝙝𝙮𝙪𝙣𝙡𝙞𝙭Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz