• 𝟝𝟛 •

2.7K 211 396
                                    

- Myślałaś, że jak spróbujesz zniszczyć życie Hyunjinowi, to do ciebie wrócę? - spytałem w momencie, w którym przekroczyłem próg jej biura. Zamknąłem drzwi i spojrzałem na kobietę, która oparła się o krzesło z dosyć ignorancką miną.

- Coś w tym stylu. Po prostu udowodniłam ci, że nie jest tego wart. A jedyną osobą, która jest warta twojej miłości jestem ja - uśmiechnęła się, ale ja wyśmiałem jej słowa.

- Dobrze, proszę, już skończ to pierdolenie. Masz to odkręcić i to kurwa w tym momencie - oznajmiłem jej stanowczo, a brunetka popatrzyła na mnie z niezrozumieniem, lecz wciąż z dużym uśmiechem na twarzy.

- Co odkręcić? - moje ciśnienie wzrosło, słysząc jej głupie pytanie.

- Wytłumaczyć mediom, że to ty wszystko zmyśliłaś, że przerobiłaś te zdjęcia, że podłożyłaś fałszywe osoby jako naszych pracowni-

- A czy reszta to nie jest prawda? - zapytała, krzyżując ręce - Hyunjin został oskarżony o gwałt i molestowanie seksualne i tego nie podważysz. Szkoda, że wtedy go jednak nie zamknęli, byłaby sprawa z głowy - po jej słowach zacisnąłem zęby ze złości, próbując ją jakoś inaczej wyładować.

- Zamknij się, bo przysięgam, że nie ręczę za siebie - warknąłem podchodząc bliżej - Masz się z tego wszystkiego wytłumaczyć i to moje ostatnie słowo - oznajmiłem, czując coraz większą irytację. Moje dłonie zaczęły się wręcz trząść, a oddech znacznie przyspieszył.

- Felix, ty wciąż nic nie rozumiesz. Ja cię kocham, a ty kochasz mnie, przypomnij sobie. Hyunjin jest złym człowiekiem, on... - jej słowa sprawiły, że zrobiłem krok i podniosłem drżącą rękę, zaciskając mocno pięść ze złości. Nie potrafiłem zapanować nad emocjami, ale nie potrafiłem też uderzyć kobiety. Obojętnie jak bardzo miałem w tej chwili na to ochotę.

- Ty jesteś pojebana - wyszeptałem z niedowierzaniem, bo jedynie to w tym momencie potrafiłem powiedzieć - Odpierdol się ode mnie i od Hyunjina, bo przysięgam, że wylądujesz w pierdlu, jak nie w psychiatryku - warknąłem, ale brunetka stała wciąż nieporuszona moimi słowami.

- Słońce. Może spotkamy się na kawę? Albo wyjdziemy gdzieś razem, bo naprawdę, widzę, że nie zdołałeś sobie wszystkiego przypomnieć... - odezwała się ironicznie, a ja po tych słowach definitywnie nie wytrzymałem.

- NIE MAM CZEGO SOBIE PRZYPOMINAĆ! - krzyknąłem, podchodząc do niej pod wpływem chwili. Szarpnąłem ją za ramiona, a ona ze zdziwieniem cofnęła się o krok w tył - NIGDY NIE BYLIŚMY RAZEM I NIE BĘDZIEMY, OBUDŹ SIĘ KOBIETO Z TEJ PIERDOLONEJ OBSESJI! - krzyknąłem, czując jak szybko bije mi serce. Czułem, że emocje chwilowo przejęły nade mną kontrolę.

- Może i mam obsesję. Ale nie rozumiem wciąż dlaczego mnie nie doceniasz - słysząc jej obojętny ton, miałem wrażenie, że za chwilę mnie coś rozsadzi od środka. Chciałem krzyczeć, chciałem się na niej wyżyć, potrzebowałem wyładować emocje. Trzęsącymi się dłońmi przetarłem twarz, próbując zignorować jej ostatni komentarz.

- Jakbyś mnie naprawdę kochała, to byś pozwoliła mi kochać Hyunjina - warknąłem, po czym odsunąłem się od niej, idąc w stronę drzwi - Idę na policję. Nie pozwolę, żebyś jeszcze coś złego zrobiła, przez to, że jesteś po prostu spierdolona psychicznie - zauważyłem, że kobieta rozszerzyła nagle oczy i zaczęła nierównomiernie nabierać powietrze, jakby zaczynając panikować.

- N-nie.. - powiedziała jakby do siebie, a jej gesty ukazywały, że nie do końca wie, co ma w tym momencie zrobić, a tym bardziej odpowiedzieć - N-NIE MOŻESZ MI TEGO ZROBIĆ! JA NIE DAM RADY BEZ CIEBIE ŻYĆ - krzyknęła nagle zachrypniętym drżącym głosem. Wpatrywałem się w nią, próbując zrozumieć jej nagłą zmianę zachowania.

Zamknąłem oczy, biorąc jeden duży, głęboki wdech. Postarałem się uspokoić i odwrócić do niej ten ostatni raz.

- Może w więzieniu będzie ci łatwiej.

- NIE RÓB TEGO! NIE MOŻESZ! JUŻ WOLĘ... WOLĘ UMRZEĆ, NIŻ ŻYĆ BEZ CIEBIE! - w jej głosie było słychać strach. Mimo, że brzmiało to dosyć poważnie, cicho się zaśmiałem - Nie chcę żyć, jeżeli faktycznie masz zamiar zgłosić mnie na policję - dodała ściszając ton głosu. Nie wiedziałem, czy oznajmiła mi to żeby spróbować mnie przekupić, czy dlatego, że naprawdę jest zdolna pozbawić się swojego życia.

- Nie będę się nad nikim litował, przykro mi - odpowiedziałem, próbując zabrzmieć spokojnie. Junso słysząc taką obojętność z mojej strony, rozchyliła usta, jakby nie mogła uwierzyć w to, co powiedziałem.

- To będzie twoja wina.

Naprawdę zaczynałem tracić cierpliwość. Marzyłem tylko o tym, żeby wyjść z biura Junso i nigdy więcej jej nie zobaczyć na oczy.

- CZEGO KURWA NIE ROZUMIESZ? - krzyknąłem, ale zaraz po tym wziąłem głęboki wdech, wmawiając sobie, że potrzebuję się uspokoić - Nie możesz mnie do niczego zmuszać, ani mnie szantażować. Nie obchodzi mnie już nic co powiesz, po prostu proszę cię ostatni raz, żebyś zniknęła z mojego życia, nie niszcząc przy tym życia osób, które kocham - poczułem łzy w oczach. Nie miałem już sił, otworzyłem drzwi definitywnie wychodząc, ale również słysząc za sobą ostatnie, słowa Kim Junso.

- Jak sobie życzysz...


• • • • • • • • • • • • • • •




–––––––––––

przepraszam was, że rozdział tak późno, ale miałam dużo na głowie i w sumie wciąż mam, także, jeżeli się nie wyrobię z poprawianiem rozdziału na środę, to pewnie wstawię we czwartek... miłego wieczoru <3

𝙟𝙪𝙨𝙩 𝙖 𝙟𝙤𝙗 || 𝙝𝙮𝙪𝙣𝙡𝙞𝙭Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz