Rozbudził mnie czyjś donośny głos, dochodzący zza moich zamkniętych drzwi. Obróciłem się na drugi bok, nie mając ochoty wstawać z łóżka. Lecz mimowolnie, powoli zaczynałem sobie przypominać w jak bardzo chujowej sytuacji się znalazłem i jak bardzo nie chce dzisiaj wychodzić z mojego pokoju.
Zmrużyłem oczy, bo wydawało mi się, że usłyszałem dobiegający z salonu głos mojego chłopaka. Podniosłem lekko głowę, skupiając się na dźwięku.
- Jasne, rozumiem. To naprawdę miłe z twojej strony. Kawy, herbaty? - zapytał tata, a po chwili zamknął drzwi wejściowe do domu.
- Nie, dziękuję... Właściwie to, jeżeli Felix jeszcze nie wstał, to ja mogę przyjechać później...
- Nie no, nie przesadzaj. Idź go obudź, w końcu ile można spać. Dochodzi jedenasta.
- Nieee... naprawdę, ja-
- Ależ, już nie wygłupiaj się. Idź. Na ciebie zły nie będzie, na mnie już gorzej - usłyszałem śmiech taty i już po chwili zauważyłem sylwetkę Hyunjina przy moich prawie przezroczystych drzwiach.
Odwróciłem się szybko na bok, przykrywając się bardziej kołdrą. Szczerze powiedziawszy, naprawdę w tym momencie, wyjątkowo nie miałem ochoty na towarzystwo Hyunjina, więc pozostawałem przy nadziei, że chłopak szybko zrezygnuje z budzenia mnie i wyjdzie z pokoju.
- Lix...? - usłyszałem jego cichy głos, a następnie kroki w moją stronę. Hwang usiadł na rogu łóżka, przez chwilę nie odzywając się. Czułem, że mnie obserwuje - Lix, słońce... Śpisz? - zapytał , kładąc rękę na moich plecach.
Do oczu cisnęły mi się łzy. Potrzebowałem z kimś porozmawiać, ale równocześnie nie chciałem tego robić. Chciałem przetrzymać ten żal w sobie, kiedyś w końcu musi przejść.
- Skarbie, wiem, że nie śpisz... Odwróć się do mnie - powiedział, a ja lekko rozszerzyłem oczy.
- Skąd to niby wiesz? - mruknąłem, rezygnując tym samym z mojej próby udawania snu.
- Spałem z tobą nie raz. Po pierwsze, masz głębszy oddech. Po drugie, wolisz spać na prawym boku... Po trzecie, nigdy nie jesteś tak zakryty kołdrą. A po czwarte, twój tata ma dosyć donośny głos, więc zdziwiłbym się, gdyby on cię nie obudził - powiedział z opanowaniem, a ja westchnąłem.
Powoli odwróciłem się do niego i niepewnie spojrzałem w jego oczy. Chłopak spojrzał na mnie czułym, lecz zmartwionym wzrokiem i posłał mi delikatny uśmiech
- Jest mama? - Hyunjin przysunął rękę do mojej twarzy, na co ja jak poparzony szybko się od niej odsunąłem.
- Nie ma, podobno wyszła z Fafikiem na spacer... - opowiedział, rezygnując z wcześniejszego gestu.
- To dobrze.
- Aż tak mnie nie lubi? - chłopak zaśmiał się, a mi zrobiło się głupio.
- N-nie... To nie tak...
- Żartuje... - uśmiechnął się, po chwili rozumiejąc, że nie załapałem jego żartu - Jest okej, przecież mimo wszystko, ma prawo mnie nie lubić - stwierdził Hwang, wzdychając. Między nami zapadła cisza. Ja w tym czasie podniosłem się i usiadłem prosto przed chłopakiem.
- To... dlaczego tu przyjechałeś...? - stresowałem się jego obecnością. Cały czas patrzyłem na swoje dłonie, które lekko drżały. Czułem wstyd, że Hwang widzi mnie w takim stanie. Opuchnięte, przekrwione oczy, przez płacz, który wczoraj trwał dłużej, niż powinien. Naprawdę nie chciałem żeby Hyunjin tutaj był, a tym bardziej żeby mnie takiego oglądał.
CZYTASZ
𝙟𝙪𝙨𝙩 𝙖 𝙟𝙤𝙗 || 𝙝𝙮𝙪𝙣𝙡𝙞𝙭
Bí ẩn / Giật gânW jednym studiu fotograficznym rywalizuje ze sobą dwóch modelów, którzy na każdej sesji muszą współpracować. Bliskość przed obiektywem kompletnie im nie przeszkadza, wręcz sprawia to dwóm mężczyznom ogromną przyjemność. Pewnego dnia, jeden z nich zo...