• 𝟙𝟟 •

3.4K 230 510
                                    

Mijały kolejne dni pobytu w szpitalu, a ja zastanawiałem się kiedy odwiedzi mnie mój przyjaciel Hyunjin.

Ostatni raz widziałem go w dniu, kiedy się wybudziłem. Wyglądał na naprawdę bardzo zmęczonego i przejętego moim aktualnym stanem. Wtedy również chciał podobno ze mną porozmawiać. Więc dlaczego teraz nie przychodzi?

Leżałem tutaj obudzony już tydzień. Pielęgniarki codziennie zabierały mnie na sesje, gdzie starały się razem z moją dziewczyną pomóc mi odzyskać pamięć, poprzez wspominanie naszych wspólnych chwil. Ale niestety to nie działało. Z wszystkich rzeczy o których opowiadała Junso, żadnej nie mogłem sobie przypomnieć... było mi głupio, ale miałem nadzieję, że w końcu nam się uda i odzyskam pamięć.

Codziennie odwiedzali mnie również rodzice i szczerze powiedziawszy ich bardziej pamiętałem. Miałem wrażenie, że jakieś prześwity z dzieciństwa gdzieś tam się pojawiają w mojej głowie. Ale jak narazie nie chciałem nikomu mówić, żeby Junso nie było przykro. Widać, że jest lekko przybita i że jej bardzo zależy.

Chociaż szczerze powiedziawszy, jej pocałunki wprawiały mnie w lekkie zakłopotanie. Mimo, że podobno wcześniej sprawiały mi one przyjemność, teraz nie czułem nic. Nie czułem się w niej zakochany. I mimo, że próbowałem się do tego przyzwyczaić, mając nadzieję, że uczucie wróci... Było mi ciężko.

To tak, jakby być z kimś, kogo się... nie kocha.

Nie mogłem na razie powiedzieć tego dziewczynie. Domyślałem się, że złamałbym jej serce, a poza tym... wierzyłem, że odzyskam jeszcze to uczucie, więc postanowiłem, że dam sobie po prostu więcej czasu.

- Przepraszam, ale za chwile mamy ciszę nocną i prosiłabym, żeby-

- Tak tak, już idę - odpowiedziała brunetka pielęgniarce, po czym wstała z krzesła stojącego obok mojego łóżka i ostatni raz nachyliła się - Trzymaj się kochanie, dobranoc - powiedziała, całując czule moje czoło.

Ja na te słowa, uśmiechnąłem się i patrzyłem jak kobieta opuściła mój pokój.

Westchnąłem cicho i napiłem się jeszcze zimnej, niedobrej szpitalnej herbaty, po czym zgasiłem światło i ułożyłem się do spania.

Nie minęła minuta, a z zamyślenia wyrwał mnie cichy odgłos, jakby coś stuknęło w szybę.

Przewróciłem się na drugi bok, ignorując hałas, nie chcąc tym samym być zwróconym głową w tamtą stronę.

Nagle lekko drgnąłem, kiedy usłyszałem podobny dźwięk po raz drugi. Podniosłem się energicznie do siadu, spoglądając w stronę okna.

W momencie kiedy trzeci raz coś strzeliło, zmarszczyłem brwi. Ewidentnie pod moją szybą ktoś rzucał do góry małymi kamykami.

- Co jest - szepnąłem do siebie, zaświecając lekkie światło. Podszedłem do szyby, spoglądając w dół.

Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Pod moim oknem stał Hyunjin. Kiedy spojrzałem na niego on uśmiechnął sie i pokazał mi coś rękami.

Ja od razu, otworzyłem okno.

- Hyunjin? Co ty robisz?

- Proszę Felix zejdź na chwilę na dół - powiedział ten, nie za głośno, tak, żeby nikt inny go nie usłyszał.

- Po co?

- Proszę zejdź - powtórzył.

- Nie możesz ty tu przyjść? Masz jeszcze kilka minut-

- Nie mogę. Wytłumaczę ci potem. Po prostu spróbuj na chwilę tu zejść. Dosłownie pięć minut... - westchnąłem głośno, patrząc na proszącego Hyunjina.

- Postaram się - powiedziałem i zamknąłem szybko okno.

Włożyłem buty i narzuciłem na siebie jakąś bluzę, wiedząc, że na dworze jest dosyć chłodno. Następnie wyszedłem cicho z pokoju, mając nadzieję, że personel nie będzie mial problemu z tymi kilkoma minutami.

- A Felix dokąd się nam wybiera? - zaczepiła mnie dobrze mi znana jedna z milszych pielęgniarek.

- Ah... bo... mam jedną rzecz do załatwienia. Mama czeka pod szpitalem, chciała mi tylko coś przekazać, prosiła żebym na chwilę zszedł.

- Skarbie a co, twoja mama nie wie, że cisza nocna jest od dwudziestej drugiej?

- Wie ale-

- Dlaczego sama nie przyjdzie? Jak coś pilnego, to mogę ci przekazać - odpowiadała, wciąż się uśmiechając.

- Nie ja naprawdę, to... to dosłownie kilka minutek zaraz będę z powro-

- Felix - przerwała mi, kładąc rękę na ramieniu - Nie wymyślaj. Znasz zasady. Napisz mamie i niech przyjdzie, to ją wpuszczę. Tak to nie możesz sam wyjść - odezwała się kobieta, a ja westchnąłem głośno.

Pokiwałem jej lekko głową, po czym wróciłem do pokoju.

Pomyślałem, że faktycznie, nie mogłem wyjść głównym wyjściem, ale... przecież nie są one jedynymi otwartymi drzwiami szpitala.

Zastanowiłem się przez chwilę, po czym lekko uchyliłem drzwi, sprawdzając czy wszystkie znane mi pielęgniarki zniknęły z mojego pola widzenia.

Skręciłem szybko w lewą stronę, przebiegając na schody. Zbiegłem nimi na sam dół, lecz w pewnym momencie zatrzymałem się, słysząc jakieś kroki.

Rozglądałem się pospiesznie po korytarzu, słysząc, że idąca osoba się zbliża.

- Felix? - spytała mnie nagle znajoma lekarka, a ja uśmiechnąłem się nerwowo.

- Ayyy... dzień dobry... j-ja... tylko do automatu skoczyłem - zaśmiałem się, a kobieta również odwzajemniła mi uśmiech.

- Jasne. Pamiętaj tylko, że za pięć minut jest cisza nocna - powiedziała, po czym weszła do windy, a chwilę później drzwi zasunęły się.

Odetchnąłem z ulgą, naciskając na klamkę drzwi wyjściowych. Niestety były zamknięte.

- Cholera - szepnąłem do siebie, przebiegając ponownie przez cały korytarz, do kolejnych.

Tym razem się udało.
I oczywiście chwile zajęło, niż znalazłem Hyunjina stojącego pod budynkiem.
Od razu kiedy chłopak mnie zauważył, podszedł i wtulił się we mnie, wzdychając dosyć głośno.

• • • • • • • • • • • • • • •

𝙟𝙪𝙨𝙩 𝙖 𝙟𝙤𝙗 || 𝙝𝙮𝙪𝙣𝙡𝙞𝙭Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz