ROZDZIAŁ 17

96 14 53
                                    

•— 𓅪 —•
| AYLA QUINN |

— Jakim cudem? Jestem lepszy!

Chciałabym wiedzieć, Leo, naprawdę, ale to, jakim sposobem Hero zdobył dwanaście punktów, a jego siostra ledwie szóstkę, zbija mnie kompletnie z tropu.

Jeżeli Hero dostał komplet, to co czeka mnie i mojego kolegę?

Widziałam, co potrafi Leo, więc jeśli i on nie osiągnie podobnego wyniku, zacznę robić się podejrzliwa. O sobie wolę nie myśleć, bo znając podejście mojego taty, prędzej uciąłby mi sprawiedliwe z oceny za treningowe popisy z Victorią, niż naraził na niebezpieczeństwo, przyznając mi najwyższą notę.

Chociaż dyszka, myślę. Dyszka mnie ucieszy. Nie będę na pierwszym odstrzale.

— Nie mam pojęcia, Leo — szepczę przez ramię. — Ale wydaje mi się, że powinieneś przemyśleć swój sojusz, zanim zostaniesz w pojedynkę — radzę mu po przyjacielsku. Zaciskam w dłoniach różę. — On sam nie wie, co się dzieje.

Przypominam sobie słowa Summer. Bez Victorii Hero jest niczym dziecko zagubione w lesie. Taką punktacją rozdzielono ich szybciej niż kłótnią czy siłą. Muszę to wykorzystać.

Na widowni szaleją brawa. Hero próbuje zachować dobrą minę do złej gry. Aplauz go przerasta. Próbuje zwinąć się za kulisy, ale Caesar wciąż mu to uniemożliwia. Stał się małą gwiazdą wieczoru, odbierając tytuł ulubieńca komuś innemu. Patrzę na Leo, który w przypływie złości stawia krok przed siebie i zrównuje się ze mną ramieniem. Wścieka się, jakby znał już własną punktację, a Hero właśnie go detronizował.

— Opanuj się — syczę przez zaciśnięte zęby. Flickerman żegna wreszcie trybuta Jedynki. Chłopak ucieka ze sceny. — Masz być uroczy, ładny i niepokojący. Nie nabzdyczony, bo gburów nikt nie lubi — znów przybywam z dobrą poradą. Wciskam w ręce Leo moją różę. Gdy rzuca mi pytające spojrzenie, poprawiam włosy i odpieram:

— Pilnuj mojego kwiatka, żeby się nie zgubił. To twoje aktualne zadanie. Jak go zmiętosisz, to zrobię to samo z tobą.

Wygładzam dłońmi sukienkę. Głęboki wdech rozpływa się po moim ciele, gdy Caesar zatrzymuje się na środku sceny. Nawiązuje ze mną przelotny kontakt wzrokowy, uśmiechając się gwiazdorsko. Tracimy naszą krótką łączność, gdy Hero zbiega pośpiesznie po schodach.

Zapowiada się na to, że zemdleje. Pobladł okrutnie na twarzy. Rozwiązując pośpiesznie krawat, rozgląda się w amoku, a ja domyślam się, kogo takiego szuka. Victoria na niego czeka. Schowała się przed uwagą Glossa. Woła chłopaka po imieniu, a ten, lekceważąc otoczenie, pędzi w kierunku swojej siostry.

— Naciesz się siostrzyczką, pajacu — słyszę za sobą Leo. — Zabiję cię pierwszego.

Po plecach przebiegają mi ciarki.

Hero podziela moje odczucia, bo kiedy dociera do niego ostrzeżenie chłopaka z Dwójki, przystaje na moment. Mruga powiekami, zaskoczony wyznaniem Leo, bo przecież zdawali się nieźle dogadywać. Czyżby za mocno zaufał znajomej twarzy? Gdy zerka i w moim kierunku, przez głowę przebiega mi myśl, że prawdopodobnie Hero spodziewał się takiego strzału ode mnie, a nie swojego sojusznika. To prawda. Byłabym do tego skora. Jeśli słusznie mi się wydaje, słodką sielankę treningowych przyjaźni doprawia gorzki smak nierównych ocen.

Hero ucieka do siostry.

— Dorastała na naszych oczach. Dzisiaj gościmy ją na scenie jako prawdziwą wojowniczkę, której prawdziwą twarz mieliśmy przyjemność ujrzeć na Paradzie Trybutów! — zapowiada mnie Caesar. — Boże! Aż się wzruszę!

THE SONG OF LUNATICS | THG [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz