twitter:
#TSOLPL•— 𓅪 —•
| AYLA QUINN |Mój umysł zalewa fala pytań.
Czym kierował się mój tata, gdy tworzył tegoroczną Arenę? Czy chodziło o to, że mieszkam w Dystrykcie położonym w górach, więc strome zbocza nie potrafią mnie przerazić? — otaczają mnie skalne ściany, znajdujemy się w czymś przypominającym wysuszony kanion. Czy zawsze będzie tutaj lodowa pustynia? Czy podobnie jak na wcześniejszych Igrzyskach, rwąca rzeka przetnie Arenę? Na samą myśl o kontakcie z wodą wzdryga mną nieprzyjemny dreszcz.
Na środku okręgu z podestów startowych dostrzegam połyskujący Róg Obfitości. Nie zmienia się od lat. To tradycja Igrzysk. Znajdują się tam potrzebne do przetrwania rzeczy. Broń. Jedzenie. Plecaki. Liny. Każdy większy sojusz obiera więc sobie Róg Obfitości jako punkt strategiczny.
Analizuję dalej miejsce startowe. To za mała przestrzeń, żeby Igrzyska miały potrwać dłużej niż godzinę. Gdzieś muszą znajdywać się wyjścia. Takowe wreszcie zauważam. Nie tylko ja odkrywam drogę ucieczki, bo kiedy przechwytuję spojrzenie stojącej po mojej lewej Electry z Trójki, dziewczyna wpatruje się w drugą wyrwę. Ilość wyjść wciąż zdaje mi się za mała. Znając swojego tatę, wiem, że woli powolne i napięte rozkręcanie akcji, niż odpadnięcie połowy trybutów już przy samym Rogu Obfitości. Bukmacherzy dostają wtedy pięknego szaleństwa.
Łącznie widzę cztery przejścia; prowadzą na północ, południe, wschód i zachód. Co czeka mnie na końcu skalnych korytarzy? Czy lepiej ugrać stanowisko przy Rogu Obfitości, w bardzo zamkniętej strefie, czy lepiej wyruszyć w nieznane?
Pytanie drugie — z kim? Czy powinnam trzymać się swojej pierwszej wersji i pozostać w swoim zaskakującym publikę sojuszu, a może pójść w standard i podczepić się pod Leo i Ariel, ale i Hero z Victorią?
Pytanie trzecie — jak długo dałabym radę w takim układzie wytrzymać? Nagle przypominam sobie słowa Dustina. Nie pakuj się tam, gdzie będziesz obawiać się swoich sojuszników. Oczywiste jest, że muszę wykazać się czujnością, ale czy zamierzam przechodzić całą Arenę, ani razu nie mrużąc oka? Wykończę się sama.
Pytanie czwarte — czy moi sojusznicy nadal wierzą w nasz sojusz?
Pytanie piąte — gdzie oni, do cholery, w ogóle stoją?
Mam pół minuty, żeby określić położenie swoich znajomych. Nie okazuje się to szczególnie kłopotliwe. Lamar znajduje się najbliżej mnie, trzy podesty na lewo. Riley wylądował obok Leo, co mnie nieszczególnie cieszy, bo dobrze pamiętam, że Leo od początku zamierzał zdjąć Riley'a, zanim Igrzyska się rozkręcą. Chłopiec z Dwunastki musi być więc szybszy. Jest i Summer. Już się nie uśmiecha. Zaciska walecznie dłonie w pięści, a kolana ugina w odruchu, jakby doskonale wiedziała, jak zeskakiwać z podestu, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Dziewczynka tkwi między Jedenastką a Piątką, więc nie wróżę dla niej tragedii.
Tragedię przewiduję natomiast sobie, jeśli puści mi zdrowy rozsądek i dopadnę przeciwniczkę po prawej. Pierwszy podest na prawo ode mnie przyznano Ariel. Przyłapuję dziewczynę, kiedy zerka w moim kierunku. Nie wygląda na zadowoloną. Koncentruje się na Leo. Również to robię. Prędko tego żałuję, bo wzrok, którym raczy mnie mój dawny kolega, już nie jest taki uroczy, jak wtedy, gdy pytał mnie w pociągu, czy pogramy w gry.
Grozi mi otwarcie śmiercią, więc jak miałabym postąpić inaczej, jeśli nie odpowiedzieć podobnie?
Victoria i Hero wylądowali po przeciwnych stronach. Miny mają nietęgie. Prowadzą między sobą niemą rozmowę. Machają do siebie rękami, ale niczego z tego nie rozumiem. Riley, Lamar i Summer również uskuteczniają bezsłowną konwersację, a kiedy do nich dołączam, nic się nie zmienia. Nie unikają mnie. Zniżamy równocześnie brody, przekazując, że dalej trzymamy sztamę.
CZYTASZ
THE SONG OF LUNATICS | THG [1]
Ciencia Ficción❝STRZEŻ SIĘ MILCZĄCYCH.❞ Po spektakularnym zwycięstwie Siedemdziesiątych Pierwszych Igrzysk Głodowych Dustin Asa, w otoczce niepewności, traumy i niewyobrażalnych wymagań, wraca do Kapitolu, aby mentorować swoim następcom. W wyniku nieoczekiwa...